Znam pewnego dwulatka, który regularnie zbiera pochwały, że jest niezwykle grzecznym dzieckiem, nie sprawia żadnych problemów w przedszkolu, da się z nim współpracować, jest pogodny i lubiany w grupie.
Znam też pewnego dwulatka, który świętego wyprowadziłby z równowagi swoimi wiecznymi histeriami, przekorą, uporem i negatywnym nastawieniem.
Znam dwulatka, który jest inteligentny, umie czytać (!), bardzo stara się pisać, komunikuje się pełnymi zdaniami, próbuje liczyć w dwóch językach, śpiewa piosenki, nazywa kolory, naśladuje zwierzątka. Bez problemu można się z nim dogadać.
Znam też dwulatka, który w ciągu całego spotkania nie powie ani jednego słowa podobnego do ludzkiej mowy (poza często powtarzanym "nie"), a czasem pochłonięty zabawą lub, o zgrozo, bajką, tak zapomina o całym świecie, że po prostu nie słyszy, co się do niego mówi.
Znam dwulatka, który je samodzielnie i chętnie, bez problemu korzysta z nocnika, myje zęby, potrafi sam się umyć, uwielbia rytuały związane z wieczorną kąpielą. Sprząta po sobie i gdyby mógł, całymi dniami zmywałby naczynia. Chciałby jak najwięcej robić samodzielnie.
Znam też dwulatka, który zje kromkę lub jabłko, ale tylko wtedy, gdy mu się podzieli na kawałeczki. Kiedy w ogóle wyrazi chęć zjedzenia czegokolwiek, to jest cisza i wielkie święto w domu, bo dziecko je. Nigdy nie wiadomo, co wybije go z rytmu i spowoduje, że odechce mu się jeść. Nie korzysta z nocnika, wpada w rozpacz na sam dźwięk słowa "kąpiel". Możesz zapomnieć o porządku w domu, kiedy on w nim jest.
Znam dwulatka, który jest starszym bratem i uwielbia swojego małego braciszka. Tuli go, głaszcze, całuje, pociesza, gdy maluch jest smutny. Potrafi przywołać mamę, by poinformować ją, że braciszek czegoś potrzebuje. Dzieli się z nim zabawkami. Śmieje się do niego, bo wie, że go to bawi.
Znam też dwulatka, którego zazdrość o młodszego brata od razu rzuca się w oczy. Zabiera mu wszystkie zabawki, ciągle domaga się uwagi mamy, przegania małego, a nawet czasem podnosi na niego rękę. Oczywiście rodzice są czujni i nie dopuszczają do rękoczynów.
Skąd ja znam tych wszystkich dwulatków? Och, wiecie.
To jest jedno i to samo dziecko.
Mój starszy syn, moja duma i radość, promyk słońca i żywe srebro. Każdego wieczoru, kiedy zasypia - czuję, jak bardzo odpoczywam... Bo co się działo chwilę wcześniej? Szalone chlapanie w łazience. Skakanie po łóżku i całym pokoju. Głośne śpiewanie piosenek. Udawane rozmowy przez telefon. A to nadal opis tego lepszego dnia, bez histerii i protestów o wszystko.
Odważę się na sformułowanie jakiejś opinii o charakterze, osobowości mojego syna może dopiero wtedy, gdy będzie dorosłym facetem szukającym swojej roli w świecie. Może wtedy spróbuję mu podpowiedzieć, jaki widzę w nim potencjał i predyspozycje, jakie cechy swojego fascynującego charakteru mógłby wykorzystać w przyszłej pracy czy innych zajęciach. Wcześniej - nie. Choć i mnie korci, by go oceniać, próbować określić za pomocą pewnych ram. Myślę o nim jako o pogodnym, przebojowym, kontaktowym, ale widziałam go też, gdy był zawstydzony, przestraszony, niechętny. Cenię jego inteligencję i dobry charakter, ale czasem mam wrażenie, że wystarczy go polać wodą, żeby zamienił się w gremlina.
Mówisz, że jest zazdrosny? Ktoś inny powie, że to niesamowite, jaki z niego kochający i opiekuńczy brat.
Mówisz, że jest źle wychowany? Ktoś inny właśnie się zachwyca jego wspaniałymi manierami.
Może wszyscy przestańmy po prostu tak dużo mówić i zachwyćmy się tymi naszymi dziećmi, które są tak zadziwiające, pełne sprzeczności i ludzkie, że trudno je opisać słowami.
Chyba łatwo nam przychodzi ocenianie zarówno dzieci jak dorosłych.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, my ludzie lubimy oceniać.
Usuńnikt nie lubi być oceniany, ale oceniać chce każdy niestety
OdpowiedzUsuńTo chyba takie błędne koło - jesteśmy oceniani, spodziewamy się ocen, więc i my oceniamy.
UsuńDzieci są kochane i przekochane. Każde ma swój własny punkt widzenia. Za co je kochamy? Za to,że mają cząstkę nas samych w sobie. nasze dzieci,to słońca,które oplatają nas swoimi promieniami.
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane! :) Pozdrawiam Cię serdecznie :*
UsuńU nas w domu trzylatek i też ma sklonnosci do popadania w skrajnosci! Chłopcy są szczególni w swojej perzbojowosci i zdolności do różnych pomysłów! Ale są kochani i wiedzą że mama jest ich bezpieczną przystanią;)
OdpowiedzUsuńO tak, to jest takie cudowne i rozczulające :) Te rączki wyciągające się do mamy, gdy trzeba go przytulić...
UsuńTak małych dzieci nawet nie powinno się oceniać, bo wszystko co robią związane jest z ich rozwojem :) to nie jest robienie nam na złość zachowaniem, to nie jest specjalna chęć zrobienia krzywdy młodszym, to naturalne etapy rozwoju i nam zostaje tylko obserwować i starać się zrozumieć dwulatka :)
OdpowiedzUsuńCzasem ciężko to wytłumaczyć dorosłym ;) Zresztą, samemu sobie te nieraz trzeba o tym przypominać, gdy cierpliwość jest na wykończeniu...
UsuńU mnie jest dokładnie tak samo. Zmienny jak pogoda! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jak pogoda :) U mnie dzisiaj - słonecznie, z uśmiechem! :)
UsuńJa już słabo pamiętam, ja to jest z dzieckiem w takim wieku, ale szczerze, to cieszę się, że mam już dość dużego syna :)
OdpowiedzUsuńIm starszy, tym łatwiej się dogadać... Przynajmniej w pewnych kwestiach :D
Usuń