"Niech pani mnie dobrze posłucha... Jeżeli ja nie uwierzę w siebie, to kto we mnie uwierzy? Jeżeli ja nie jestem w stu procentach pewna siebie, to kto będzie? Trzeba pokazać ludziom, że jesteśmy wspaniałe, bo w przeciwnym razie nie będą o tym wiedzieć."
To cytat z trzeciej części trylogii Katherine Pancol, z książki zatytułowanej "Wiewiórki z Central Parku są smutne w poniedziałki". Doskonale oddaje on jednak charakter i przesłanie całej serii.
Jakiś czas temu przyszło mi do głowy, że chętnie porozmawiałabym z kimś o książkach Katherine Pancol, zwłaszcza o pierwszej części trylogii - "Żółte oczy krokodyla". Jednak niewiele osób spośród moich znajomych czytało te książki. A szkoda, bo mimo pewnych wad, o których wspomnę później, są to świetnie napisane książki, które czyta się dosłownie jednym tchem.
"Żółte oczy krokodyla"
To historia dwóch sióstr, mieszkanek Paryża. Josephine, niepozorną pracownicę naukową, matkę dwóch dorastających córek poznajemy w bolesnym momencie, gdy niespodziewanie opuszcza ją mąż. Dla kobiety, zupełnie nieświadomej kryzysu w ich małżeństwie, jest to cios w samo serce. Na domiar złego okazuje się, że nie wiedziała o czymś jeszcze: o potężnym długu zaciągniętym przez męża. Josephine musi szybko znaleźć dodatkowe źródło dochodu, aby utrzymać siebie i swoje córki.
Jej starsza siostra, Iris, ma z kolei wszystko. A przynajmniej tak się wydaje. Jest piękna, bogata, obraca się wśród elit, nie brakuje jej pewności siebie. Doskwiera jej jednak nuda. Jej małżeństwo coraz bardziej przypomina sztuczny, papierowy układ niż prawdziwą relację dwojga ludzi - Iris zaczyna nawet podejrzewać męża o homoseksualizm. Brakuje jej zajęcia, czegoś, co doda jej życiu treści i sprawi, że ludzie zaczną traktować ją poważniej i zobaczą w niej coś więcej niż tylko znudzoną bogaczkę.
Pewnego dnia Iris wpada na pomysł, którego realizacja może pogodzić potrzeby obu sióstr. Bez wahania składa Josephine przedziwną propozycję współpracy. Josephine napisze powieść, ale cały świat będzie myślał, że autorką jest Iris. Josephine otrzyma wszelkie finansowe korzyści wynikające z faktu wydania książki. Iris zyska sławę i zaszczyty przynależne autorce bestsellera. Bo to, że jej siostra napisze bestseller, jest dla Iris oczywiste.
Sama Josephine, która do tej pory pisała jedynie prace naukowe, jest nastawiona o wiele bardziej sceptycznie do tego pomysłu. Nie wierzy w swoje możliwości, nie chce też popełniać oszustwa, dlatego w pierwszej chwili odmawia. Jednak perspektywa wyjścia z finansowej katastrofy, a także wewnętrzny impuls pchający ją do pisania sprawia, że Josephine zgadza się na układ. Niespodziewanie dla samej siebie odkrywa, że pisanie jest jej prawdziwą pasją, a powieść, pisana początkowo tylko i wyłącznie dla pieniędzy, staje się wyjątkowo bliska jej sercu.
Sama Josephine, która do tej pory pisała jedynie prace naukowe, jest nastawiona o wiele bardziej sceptycznie do tego pomysłu. Nie wierzy w swoje możliwości, nie chce też popełniać oszustwa, dlatego w pierwszej chwili odmawia. Jednak perspektywa wyjścia z finansowej katastrofy, a także wewnętrzny impuls pchający ją do pisania sprawia, że Josephine zgadza się na układ. Niespodziewanie dla samej siebie odkrywa, że pisanie jest jej prawdziwą pasją, a powieść, pisana początkowo tylko i wyłącznie dla pieniędzy, staje się wyjątkowo bliska jej sercu.
Jak rodzi się talent
"Żółte oczy krokodyla" to tak naprawdę jedna z wielu opowieści o tym, jak zahukana, nieświadoma swoich zalet kobieta, która nagle musi walczyć o przetrwanie, w efekcie rozwija skrzydła i przekonuje samą siebie o tym, ile tak naprawdę jest warta. Jest to przy tym wyjątkowo przyjemna lektura, w której każda postać jest żywa, każdą łatwo sobie wyobrazić i polubić lub chociaż zrozumieć motywy jej postępowania. Wyjątkowo pięknie opisana jest trudna relacja Josephine z jej starszą córką, Hortense, która obwinia matkę o odejście ojca i w ogóle uważa ją za życiową niedorajdę. Jednak, gdy sytuacja tego wymaga, Hortense staje po stronie matki.
Jeśli lubicie książki naszpikowane życiowymi mądrościami i pięknymi zdaniami, które warto sobie wynotować i zapamiętać - znajdziecie coś dla siebie w każdej części tej trylogii. Zdanie cytowane przeze mnie na początku tego tekstu jest jednym z wielu równie mądrych kwestii wypowiadanych przez bohaterów książki lub też rzucanych mimochodem przez narratora.
Dla mnie, jako osoby zainteresowanej pisaniem, wyjątkowo przyjemnym wątkiem było stopniowe odkrywanie talentu Josephine i radości, jaką daje jej tworzenie.
Żywot świętej Josephine
Jaki jest problem z książkami Katherine Pancol? Myślę, że taki sam, jak z większością książek autorów decydujących się na pisanie cyklu, sagi. To, co drażniło w pierwszej książce, drobny błąd lub zabieg literacki autora, w następnej książce irytuje już mocno, a pod koniec cyklu wpływa już znacząco na naszą całościową ocenę.
Co drażniło mnie? Bez wątpienia najbardziej - sztywny, rysowany grubą krechą podział postaci na dobre i złe, czarne i białe, bez odcieni szarości. Jak w bajkach. Właściwie to gorzej niż w bajkach - bo kryteria stosowane przez Pancol wydają mi się niekiedy mocno niesprawiedliwe.
Dobrą jest oczywiście Josephine. Przedstawieniu jej jako nienagannie moralnej i niemal świętej nie szkodzi nawet fakt, że stopniowo zaczyna ona pałać uczuciem do męża siostry. To nic, przecież to małżeństwo było i tak nieudane, poza tym Iris jest zła, a w każdej bajce złe siostry muszą ponieść porażkę i stracić wszystko.
Iris jest zła, autorka właściwie nie pozostawia czytelnikowi wyboru w kwestii oceny postępowania Iris. Zostaje ona jednoznacznie uznana za oszustkę i manipulatorkę, która dosłownie ukradła siostrze jej dzieło. Nie ma znaczenia, że obie siostry zgodziły się na ten układ i że zakładał on korzyści dla każdej z nich, a Josephine zyskała w efekcie nawet więcej, niż się spodziewała - odkryła swój talent i pasję, wzrosło jej poczucie własnej wartości. Iris jest zła, egoistyczna i musi ponieść karę.
Złą postacią jest również Henriette, matka Iris i Josephine. To prawdziwy diabeł w spódnicy. Bezduszna, nieuczciwa, kochająca tak naprawdę tylko jedną córkę, oczywiście tę piękną i odnoszącą sukcesy. Josephine boryka się z traumą z dzieciństwa, kiedy to w obliczu zagrożenia życia jej i Iris, matka bez wahania zdecydowała się ratować Iris. Cudem uratowano je obie.
Bardzo żałuję, że autorka poszła tutaj - tak uważam - na łatwiznę i kazała stanąć przed tym dramatycznym wyborem złej matce, która i tak kochała tylko jedną ze swoich córek. Szkoda, że Pancol nie zdecydowała się na odważniejszy zabieg literacki - na postawienie w takiej sytuacji matki, która jest dobra, troskliwa i kocha obie córki tak samo. Czyli, nie szukając daleko, Josephine. Gdyby to ona musiała zdecydować w jednej chwili: ratować życie Hortense czy młodszej Zoe? Bo jeśli nie dokona wyboru, to straci je obie? Potem zaś musiałaby już zawsze żyć z tym wyborem. Być może musiałaby kiedyś wytłumaczyć się z niego córce, może obu córkom, jeśli również udałoby się uratować je obie. Dlaczego ratowałam twoją siostrę, nie ciebie?
Podobne uproszczenia i rozwiązania niczym z bajek sprawiają, że historia wydaje się dość naiwna i nierealna, a święta Josephine traci nieco sympatii, którą zaskarbiła sobie u czytelnika na samym początku. Przynajmniej tak to działa w przypadku takiego przekornego czytelnika jak ja ;)
Czy polecam tę książkę?
Bardzo, bardzo, bardzo. Polecam zresztą cały cykl. Mimo naiwności, bajkowości i uproszczeń, jest to kawałek naprawdę dobrze napisanej i krzepiącej literatury.
Nigdy nie słyszałam o tym cyklu. Wydaje się ciekawy, zwłaszcza przyjemny chyba na lato, taki niezobowiązujący. Jednak ten podział na jednoznacznie dobre i złe postacie jest dość słaby. Lubię dobrze skrojone postaci, zawiłe osobowości, lubię zagłębić się w psychikę bohaterów. A tutaj, kiedy od razu autorka daje sygnał, czego spodziewać się po postaciach, raczej nie byłoby się w co zagłębić. Niemniej może kiedyś sięgnę po ten cykl, tak dla odmóżdżenia od trudniejszych lektur. :)
OdpowiedzUsuńTak, wydaje mi się, że to dobra lektura na lato :) Myślę, że warto spróbować. Nie jest do końca tak, że od razu wiadomo, czego spodziewać się po postaciach. Na przykład Iris zapowiadała się na dość niejednoznaczną postać, nie bez wad, ale jednak pozytywną. Szkoda, że autorka wolała zrobić z niej złą siostrę Kopciuszka.
UsuńNie znam tej pozycji, dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuńTak właśnie wydaje mi się, że niewiele osób ją zna, a to bardzo przyjemna książka :)
UsuńNie do końca moje klimaty
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie każdemu muszą odpowiadać :)
UsuńJeśli chodzi o lekkie lektury, teraz czytam romanse historyczne. :p Tam właśnie są niezbyt skomplikowane postacie i ostry podział na dobre i złe. Jednak gdy mam więcej czasu i chęci, wolę to też denerwują mnie taki biało-czarny świat w książce.
OdpowiedzUsuńTo myślę, że "Żółte oczy krokodyla" tym bardziej mogą Ci się podobać :) Powieść, którą pisze Josephine, jest właśnie romansem historycznym :)
UsuńJak już wybrnę z wszelkich poradników blogowych, sięgnę po coś na rozluźnienie głowy ;-)
OdpowiedzUsuńO tak, czasem trzeba się rozluźnić :)
UsuńChętnie przeczytałam wszystkie te książki ;)
OdpowiedzUsuńI chyba się skuszę, bo Twój opis bardzo mnie zachęcił. Jestem ciekawa w jaki sposób autorka tak jednoznacznie, bez skrupułów podzieliła bohaterów na tych złych i dobrych;))!
Przeczytam*
UsuńCieszę się, że Cię zachęciłam :)
UsuńLubię takie książki ;) nigdy nie słyszałam o tej serii, dobrze, że tu wpadlam.
OdpowiedzUsuńTo ja też się cieszę :)
UsuńJ ateż muszę się przyznac że nie czytałąm, a czytam ość sporo. Jednak Twój wpis zachęcił mnie by poznać tą autotkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńPrzeczytalam cala serie juz dobych pare lat temu i w oryginale. Ksiazka jest super. Niesamowicie wciaga.
OdpowiedzUsuńO, jak fajnie! :) A czytałaś "Muchachas" tej samej autorki? Pojawiają się tam również postacie z tego cyklu :)
Usuńnie jestem pewna, czy się skuszę...
OdpowiedzUsuńTo zależy, czy lubisz tego typu literaturę :)
UsuńNie znam książki ani autorki, muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńWarto! :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tym cyklu, ale z Twojego opisu wynika, że to coś akurat dla mnie. Zapisuję na listę do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńJeżeli po lekturze tej książki można bardziej uwierzyć w siebie, to biegnę czytać! Teraz jest mi to barrrdzo potrzebne :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może pomóc :) Miłej lektury i powodzenia! :)
UsuńWydaje się że temat bardzo życiowy i mi bliski, zniechęciło mnie jedynie to co napisałaś o sztywnym podziale na dobrych i złych. Mnie to by też przeszkadzało w odbiorze
OdpowiedzUsuńMimo wszystko warto spróbować i wyrobić sobie zdanie :)
UsuńCiekawa, chyba sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńNigdy nie słyszałam ani o tej autorce, ani o tej książce.
OdpowiedzUsuńWiem, że wiele osób o niej nie słyszało. Ja trafiłam na nią dzięki mojej siostrze :)
Usuńbrzmi bardzo interesująco, musze przeczytać
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńPodoba mi się bardzo! Jeśli tylko gdzieś się natknę to chętnie przeczytam!!!
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńKplejna ciekawa książka! Ale musiałabym poznac wszystkiw części.Uwielbiam tego typu książki.Mam już dość dlugą listę wakacyjnych lektur ale co tam-dopisuję :)Może przed rozwiązaniem uda mi się przeczytać chociaż część z nich :)
OdpowiedzUsuńJak nie przed rozwiązaniem, to później podczas karmienia ;)
UsuńNie znam ani tej serii ani tej autorki :( Ale z chęcią nadrobię! :) książka wpadła na półkę i czeka :)
OdpowiedzUsuńSuper, naprawdę warto ją przeczytać :)
Usuń