Słyszałam niedawno, że jednym z najczęstszych grzechów blogerów, które sprawiają, że czytelnik porzuca ich tekst, jest pisanie wstępu nie na temat. Zatem, by tego grzechu uniknąć, podkreślę od razu, iż w niniejszym wpisie znajdziecie przepis na ciacho. I to nie byle jakie, bo duże, słodkie, apetyczne blond ciacho i do tego jeszcze marchewkowe. A nawet trochę imbirowe :)
Wiecie być może, na czym polega specyfika ciast typu brownies i podobnych do nich blondies? Cóż, one są takie trochę wilgotne. Bardzo lubię je piec, bo są łatwe do przygotowania i pyszne, ale zawsze po upieczeniu mam pewien dylemat: czy ono na pewno się udało? Blondyn, którego za chwilę Wam przedstawię, nie jest typowym przedstawicielem swojego gatunku, bo trochę zmieniłam mu proporcje. Konkursu na najlepszego cukiernika miesiąca pewnie bym z nim nie wygrała, niemniej jestem z niego całkiem zadowolona.
Ciasto:
1 szklanka mąki
1 szklanka cukru
1 szklanka drobno startej marchwi
4 jaja
kostka masła
łyżka miodu
łyżeczka sody oczyszczonej
łyżeczka proszku do pieczenia
cynamon, imbir
Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę. Stopniowo dodajemy po jednym jajku, potem mąkę z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną, na końcu marchew i przyprawy. Pieczemy w temperaturze ok. 160 stopni, aż patyczek wbity w ciasto będzie suchy (u mnie to trwało ok. 50-55 minut).
Ciasto wyrosło całkiem ładnie, jak na blondie, niestety zrobiłam błąd przy krojeniu go na pół - a wydawało się, że idzie mi łatwiej niż zwykle! Trochę za bardzo go ścięłam. Zamiast postawnego blondyna wyszedł bałaganek ;) Ale wszystko da się uratować za pomocą kremu i polewy :)
Krem:
1 (lub więcej) opakowanie naturalnego serka śmietankowego
1 łyżka miodu
To ostatnio mój ulubiony krem, bajecznie prosty, a spełnia zadanie. Z jednego opakowania serka powstaje nieduża ilość kremu, jeśli chcecie obficie posmarować nim ciasto, warto rozważyć zwiększenie ilości.
Tym razem do kremu dodałam również trochę cynamonu.
Polewa:
puszka masy kajmakowej,
odrobina mleka
szczypta soli
nieco startej marchwi
Podgrzewamy i łączymy wszystkie składniki poza marchwią, którą dodajemy na samym końcu. Muszę przyznać, że ten pomysł z surową marchwią to totalny eksperyment! Nie wiem, czy jeszcze go nie pożałuje, np. czy po kilku dniach polewa nie stanie się niejadalna. Ale jest na to prosty sposób - nie pozwolić blondynowi czekać aż tak długo na konsumpcję ;)
Polewamy ciasto obficie ciepłą masą i robimy esy floresy - loki - widelcem. Nasz blondyn ma bujną czuprynę!
Dodatkowo posypałam go wiórkami białej czekolady. Mam nadzieję, że nie będzie teraz za słodki! Ale prezentuje się jeszcze lepiej.
Dodatkowo posypałam go wiórkami białej czekolady. Mam nadzieję, że nie będzie teraz za słodki! Ale prezentuje się jeszcze lepiej.
Wygląda tak czarująco, że aż szkoda go jeść :) Ale powiem Wam w sekrecie, że smakuje przepysznie!
Takie ciacha są najlepsze na jesienno - zimowy czas :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa też! :)
UsuńWygląda przepysznie! Narobiłaś mi apetytu!
OdpowiedzUsuńTo dodam tylko, że smakuje jeszcze lepiej :D
UsuńOstatnio eksperymentuje w kuchni, spróbuję Twojego blondyna :)
OdpowiedzUsuńWarto, jest pyszny! Po kilku dniach jeszcze lepszy (marchew daje radę) :)
UsuńWygląda kusząco, aż ślinka cieknie. :D
OdpowiedzUsuńByło pyszne! :)
UsuńA ciacho-brunet wieczorową porą też będzie? :) Fantastycznie brzmi ten blond!
OdpowiedzUsuńHm, muszę pomyśleć o jakimś brunecie :)
UsuńWygląda przepysznie, ale osobiście wolałabym wersję bez jajek, nabiału i miodu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z TAMczytam
Chyba tylko raz robiłam ciasto wegańskie :) Kruche cytrynowe. Było przepyszne :)
UsuńWygląda przepysznie! Ja koniecznie muszę zacząć robić swoje ciasta :)
OdpowiedzUsuńPolecam, to wcale nie takie trudne :)
UsuńNie wydaje się trudne :) Z przyjemnością wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńŁatwe i przepyszne! :)
UsuńLubię bardzo takie przepisy i takie ciasta. Zdecydowanie są to moje smaki!
OdpowiedzUsuńSuper, to mam nadzieję, że wypróbujesz :)
UsuńZapowiada się apetycznie!
OdpowiedzUsuńByło przepyszne :) Pewnie jeszcze nieraz się pojawi w mojej kuchni :)
UsuńWygląda smacznie. Może spróbuję zrobić:)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, jest łatwe, a naprawdę pyszne :)
UsuńO rajuśku, jakie pyszności. Uwielbiam domowe ciasta. Sama uwielbiam pięć i chętnie ucierane i zagniatam. 😊 Z chęcią wypróbuję przepis.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że nie ma nic lepszego niż domowe ciasta :)
UsuńWejście w ten post nie było dobrym pomysłem, tym bardziej, że właśnie jestem kilka dni przed końcem 30=dniowego wyzwania bez słodyczy :P I jak ja teraz mam przetrwać te dni ? ;)
OdpowiedzUsuńTo tylko kilka dni! ;) Powiem Ci, że ja właśnie tym oto blondynem zakończyłam moje 30-dniowe wyzwanie bez słodyczy :)
UsuńWygląda apetycznie. Muszę kiedyś wypróbować ten przepis :)
OdpowiedzUsuńJest pyszne i łatwe do przygotowania :)
UsuńU nas w Wielkanoc było pyszne ciasto marchewkowe! Przepis bardzo podobny do Twojego :) Ja je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ciasto marchewkowe :) U nas też było ostatnio, ale tym razem w postaci muffinek :)
UsuńSpróbuję zrobić. Tak za mną dzisiaj słodkie chodzi!!!
OdpowiedzUsuńO, znam to uczucie :)
Usuń