wtorek, 9 kwietnia 2019

O nauczycielach, wyobrażeniach i dylematach.

Kadr z filmu "Stowarzyszenie Umarłych Poetów"
Źródło: Filmweb

Lubiliście swoich nauczycieli?

Od wczoraj ciągle myślę o odpowiedzi na to pytanie. Nie jest oczywista.

Mam wrażenie, że moje pokolenie miało bardzo skrajne wyobrażenia o zawodzie nauczycieli. A może to nie całe pokolenie, tylko ja i grupka podobnych mi osób? W każdym razie z jednej strony było to wyobrażenie idealistyczne, romantyczne, bazujące na filmach takich jak "Młodzi gniewni" czy "Stowarzyszenie Umarłych Poetów". Chcieliśmy, żeby uczyły nas takie charyzmatyczne jednostki. Czasem poszczęściło nam się i faktycznie trafiliśmy na wyjątkowego nauczyciela. Dla mnie taką osobą jest na pewno Aleksandra Klęczar. Niewiele brakowało, żebym poszła studiować filologię klasyczną, zainspirowana jej przykładem. Wiem, że dla wielu osób takim charyzmatycznym nauczycielem, którego wspomina się po latach, jest... mój własny tata, Tadeusz Pawłowski. Mnie samej oczywiście ciężko było oceniać obiektywnie tatę jako nauczyciela, ale widziałam, jak zawsze mu zależało na tym, co robił, jak się angażował jako wychowawca i nauczyciel. Jego uczniowie odwiedzali go w domu, do tej pory utrzymują z nim kontakt.

Z drugiej strony było choćby Pink Floyd i "We don't need no education" (może to i było parę lat wcześniej, ale my też tego słuchaliśmy), i jeszcze gorsze skojarzenia. Dość wspomnieć, że niektórzy przekręcali nazwę naszej szkoły tak, by kojarzyła się z nazwą pobliskiego zakładu psychiatrycznego... Bam bam bam, szkoła-szpital-więzienie, wszyscy czyhają na naszą wolność i niezależność! Ta nauczycielka, która na dzień dobry zapowiedziała klasie, że mają zapomnieć wszystko, czego do tej pory dowiedzieli się na temat nauczanego przez nią przedmiotu. Ta nauczycielka, która próbę podjęcia dyskusji typu "Nie do końca mogę się zgodzić..." ucinała krótko: "A to bardzo nam przykro". To uczące kuriozum, które w przypływie furii wykrzykiwało hasła w stylu "Jesteś niedorozwinięta!" lub "Bo zaraz wybiję tobą drzwi!". Celowo nie podaję nazwisk, bo nie piszę tego po to, by szkalować te osoby. Po prostu - byli tacy i tacy. A w tym wszystkim my, przekonani, że jesteśmy jedyni na całym świecie i każdy z nas zasługuje na to, by go traktować wyjątkowo i indywidualnie, a jak nie, to... "Teachers! Leave them kids alone!".

Pink Floyd "Another brick in the wall"
Źródło: Youtube 

Dziś jestem panią po trzydziestce. Moja nadal bardzo nastoletnia i idealistyczna wizja zawodu nauczyciela ściera się ze świadomością, że w tym momencie wiekowo i mentalnie bliżej mi jednak do nauczyciela niż do ucznia. Czytam, co piszą młodzi nauczyciele na temat wykonywanej przez siebie pracy i jestem w stanie sobie wyobrazić siebie na ich miejscu.

Mogę zresztą odwołać się do własnych, skromnych doświadczeń w uczeniu. Miałam taki epizod w życiu, bardzo miło go wspominam. Nie zapomnę nigdy jednego chłopca, nazwijmy go Tomek. Od początku krnąbrny, trudny, nastawiony na nie. Wszystko zmieniło się w dniu, kiedy dałam im pewne zadanie. Tak w skrócie, mieli przedstawić graficznie swoje zalety i wady. Okazało się, że na rysunku Tomka są tylko i wyłącznie wady, i jest ich mnóstwo... Ten rysunek był wstrząsający. Pamiętam, jak gorączkowo szukałam słów, jak przekazać temu dzieciakowi, że wcale nie jest taki zły, za jakiego siebie uważa. Poradziłam sobie z drobną pomocą Jona Bon Joviego ;) Od tamtej pory Tomek był zupełnie innym chłopcem, chyba najmilszym w całej grupie. Serio, pomyślałabym, że przesadzam z tym opisem, gdybym tego osobiście nie doświadczyła.

Pamiętam też innego chłopca, którego bardzo starałam się nie skrzywdzić. Nazwijmy go Łukasz. Wiedziałam o jego trudnej sytuacji rodzinnej i o tym, że czuje się odrzucony przez grupę. Nie mogłam jednak całkowicie zignorować faktu, że Łukasza kompletnie nie interesowało, co miałam im do przekazania. Traktując go bardziej ulgowo niż resztę grupy, zrobiłabym krzywdę i jemu, i tym pozostałym dzieciom, które się choć trochę starały.

Myślę sobie teraz o tych moich nauczycielach, niektórych niewiele starszych wówczas niż ja w tej chwili (albo i młodszych) i o tym, że oni w każdej klasie mieli przynajmniej jednego takiego Tomka, i przynajmniej jednego takiego Łukasza, i przynajmniej jedną taką idealistyczno-buntowniczą Martynę, i na nich wszystkich każdego dnia musieli mieć siłę. Podczas wykonywania pracy, którą czasem docenialiśmy, a czasem nie, a która nigdy nie była dostatecznie wynagradzana.

To akurat wiedziałam nawet jako nastolatka. Zawsze uważałam, że byłoby lepiej, gdyby praca nauczyciela była czymś, o czym można marzyć. Jednym z tych prestiżowych zawodów, do wykonywania którego jest zawsze mnóstwo chętnych. Gdyby tak słowa "Obyś cudze dzieci uczył" nie były przekleństwem, a serdecznym życzeniem! Wtedy nas, nasze dzieci uczyliby ludzie pełni pasji.


Dlaczego nie? 


Bo się nie należy? Bo za krótki czas pracy? Po pierwsze to mit, co już wykazały wyliczenia osób lepiej niż ja znających temat. Po drugie, wiecie. Raz na jakiś czas muszę się przejść do endokrynologa. Wizyta wygląda tak, że siedzę sobie u miłej pani doktor jakieś 5 minut, pokazuję wyniki, miła pani dr stwierdza, że jest fajnie, nie zmieniamy dawki, wypisuje mi receptę, żegnam się i wychodzę. Zostawiam w kasie 110 zł, tak jak każdy inny pacjent. Nikt z tym nie dyskutuje, doceniamy pracę lekarzy specjalistów. Nauczyliśmy się doceniać pracę grafików, fotografów, twórców stron internetowych, specjalistów od PR, nie liczymy im czasu pracy z zegarkiem w ręku. Skąd takie opory przed docenieniem pracy nauczycieli?

Strajk pokazał, że nauczyciele są potrzebni. Pokazał jak mało co. Jeden dzień bez lekcji i nagle paraliż, panika, nie ma co zrobić z dziećmi w domu, nie ma komu przygotować dzieci do egzaminów. Współczuję szczerze osobom, które ta sytuacja dotknęła, ale jednocześnie przybijam piątkę strajkującym nauczycielom. Wiedzieli, jak zwrócić na siebie uwagę.

Nauczycielom należy się porządna wypłata nie za te odmieniane przez wszystkie przypadki 18 godzin pracy, tylko za to, że uczą nasze dzieci. Tych przyszłych ludzi sukcesu, lekarzy, programistów, pracowników korporacji, którym nawet do głowy nie przyjdzie, że mogliby też być nauczycielami... Prawda?

14 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą! Pamiętam swoją Panią od polskiego z podstawówki, która zaraziła mnie miłością do książek, do językoznawstwa i nauczyła niestandardowo myśleć. Pamiętam mojego Pana od geografii, dzięki któremu chciałam podróżować po świecie i zoabczyć te wszystkie dziwy, o których mówił. Ale pamiętam Panią od matematyki, która wyzywała nas od głąbów i darła się na nas tak, że mając lekcje na górze, na dole na boisku było ją słychać. Przez nią nabawiłam się kompleksów matematycznych, które do dziś się za mną ciągną. Pamiętam Panią od fizyki w liceum, która kazała nam czytać podręcznik i nic nie tłumacząc kazała nam robić zadania. Wśród nauczycieli są i tacy z pasją (zawsze za wzór będę stawiać sobie moją mamę) i tacy, którzy są bo są, bo nie było innej opcji. Ale mimo wszystko bycie nauczycielem to bardzo odpowiedzialny zawód, wymagający kreatywności, cierpliwości i miłości do innych, zwłaszcza do dzieci i ich rodziców. Jestem za nauczycielami i z całego serca im kibicuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, od nauczycieli zależy bardzo wiele. Mogą zarażać pasją, a mogą skutecznie zniechęcić do swojego przedmiotu. To ogromna odpowiedzialność, która powinna być doceniona.

      Usuń
  2. A ja kocham nauczycieli(jednego już 35 lat bezustannie)i doprawdy rozumiem desperacje środowiska , no bo ileż może być takich idealistek , których pensja jest jakimś ułamkiem pensji męża , o idealistach nie wspomnę , bo wiem z autopsji jak to jest mieć do dyspozycji pensję męża nauczyciela , którego koleżanki po fachu nieustannie się dziwiły " z czego wy żyjecie Tadeusz?Przeżyliśmy , i dzieci przeżyły , ale jak pomyślę sobie na jak niewiele nas było stać to czasem mi smutno, ale tylko czasem .Zdecydowanie popieram strajk nauczycieli !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżyliśmy, i to nawet wcale nie było jakoś ubogo, dzięki Waszej zaradności :) Na pewno byłoby łatwiej, gdyby ta pensja nauczycielska była wyższa. Nie dziwię się, że doszło do tego strajku.

      Usuń
  3. Fajny wpis, wracają wspomnienia. Nauczyciele, jak ludzie, są różni :) Ja mam wielu, których fajnie wspominam i wielu, którzy chyba minęli się z powołaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz, kiedy jestem dorosła, bardziej staram się ich zrozumieć :) Dzięki za miłe słowa!

      Usuń
  4. Miałam cudowne panie,od polskiego i historii.Na śpiewie stałam najczęściej w kącie.Nauczyciele są różni.Sama wychowałam dwoje dzieci.Powinnam być spokojna,ale nie jestem.Moje wnuki idą do 1 klasy.Teraz siedzą w domu.Przymusowo.Zerówka zamknięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, nauczyciele są różni. Jak my wszyscy :) Ja sama nie wiem, jak długo potrafiłabym być dobrą nauczycielką.
      Wiem, że strajk musi być uciążliwy dla rodziców małych dzieci... Tyle dobrego, że chociaż pogoda ładna ;)

      Usuń
  5. Skoro poruszasz ten temat, dodam cegielke od siebie. Dla tych co jeszcze maja watpliwosci...
    Jestem bylym nauczycielem. Szybko zrezygnowalam z wykonywania tego zawodu. Chcialam swoja pasja zarazac miliony, chcialam infekowac mlode umysly wiedza i pragnieniem zdobywania swiata, chcialam im nieba przychylic. Czasami bylam matka, ktorej uczen nie mial w domu, czasem bylam ochroniarzem przed rozwscieczonym rodzicem, czasem bylam marionetka dyrektorki "bo Krysia to kolezanka i jej syn nie moze przeciez miec zagrozenia", a czasem ulegalam namowom rodzica na dziesiate poprawianie sprawdzianu bo przeciez "Mateuszek umie, tylko pani te sprawdziany zle uklada". Umowe mialam smieciowa - jako poczatkujacy nauczyciel. Z koncem czerwca, konczyl sie moj obowiazek wobec pracodawcy i tych platnych wakacji na oczy nie widzialam. W wakcje to ja drodzy panstwo zasuwalam jako kelnerka za granicą, zeby sobie kupic 12letni samochod za gotowkę, bo moje zarobki byly tak marne, ze zaden bank nie chcial mi udzielic nawet 5tys pozyczki. Ktos chce porozmawiac o 18 godzinach pracy? Prosze bardzo. Tak przyznaje, ze pracowalam 18 godzin w tygodniu poza szkolą, zeby zarobic na paliwo, by do tej szkoly dojezdzac. Mniej wiecej 3-4 uczniow na korepetycjach dziennie - ktore tez mi pewnie ktos wypomni. Ale co ja mialam robic? Mam taki sam zoladek jak kazdy inny, tez musze jesc. Pozostaje jeszcze temat zycia. Radzilabym rodzicom wycenic zycie ich dzieci i pomyslec, kto sie nimi lepiej zajmie, bo nauczyciel moze isc na kase i do lopaty, ale czy pani kasjerka i pan budowlaniec dadza sobie rade z 30osobowa klasa nauczyc a jednoczesnie poskromic? Jak mi ktos wypomni bledy w tym komentarzu to od razu prostuje: moj slownik nie operuje jezykiem polskim, od kulku lat mieszkam i pracuje za granicab co radze kazdemu nauczycielowi. Chca ciemnogrod? Niech go zobacza u doswiadcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz :* Naprawdę, to wiele dla mnie znaczy, że zechciałaś opisać tutaj swoją historię.
      To jest straszne, że nauczyciele nadal słyszą, że "jak im się nie podoba, to zawsze można zmienić pracę". Ci, co wypowiadają takie słowa, nie pomyślą o tym, że prędzej czy później tak będzie, jeśli nic się nie zmieni. Nauczyciele zmienią pracę. Albo wyjadą z kraju. I wtedy dopiero będzie panika i awantura...
      I naprawdę nie wiem, jaki sens ma to wieczne wyliczanie nauczycielom godzin pracy, zwłaszcza że mityczne 18 godzin nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

      Usuń
  6. Jak pewnie już wiesz, nie jestem w stanie się z Tobą nie zgodzić. Praca nauczyciela musi zostać doceniona i mieć odzwierciedlenie w jego pensji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałam też Twój tekst na ten temat :) Zadziwia mnie, że nie wszyscy to rozumieją.

      Usuń
  7. Ja Ci powiem, że mnie najbardziej w tym wszystkim żal pracowników niepedagogicznych. Nie wiem do końca jak jest w szkole, ale widzę, jak bardzo ważną rolę pełnią w przedszkolach. Zarabiają gorsze, nie mają Karty Nauczyciela, są przez większość niedoceniani i traktowani z góry. Łącznie z wieloma nauczycielkami, szczerze mówiąc. I jestem pewna, że oni najgorzej wyjdą na strajku. I nikt się o nich nie upomni. Mimo że bez nich też funkcjonowanie placówek jest niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ważny aspekt, o którym w ogóle się nie mówi. Dziękuję Ci, że zwracasz na to uwagę.

      Usuń