Mam prośbę. Jeśli to jest pierwszy mój wpis, który czytasz, przeczytaj też przynajmniej jeden inny. Na przykład ten o porodzie albo ten o pierwszych trzech miesiącach macierzyństwa. Dlaczego tak? Otóż mam wrażenie, że tekst, który właśnie powstaje, będzie dla mnie dość nietypowy. Liczę się też z tym, że niektóre osoby nie będą mogły się zgodzić z tym, co w nim napisałam lub najzwyczajniej w świecie ten wpis im się nie spodoba.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie jeden z Waszych komentarzy. Naszła mnie refleksja, że dość instynktownie zdecydowałam się na opisywanie macierzyństwa bez upiększeń. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że sama nie wierzyłam nigdy w te upiększenia. Nigdy nie trafiały do mnie slogany w stylu: dziecko wynagradza cały ten trud. Serio, jeśli dla kogoś zajmowanie się dzieckiem to krew, pot i łzy, to jak ta mała istotka ma mu cokolwiek wynagrodzić? Jeśli decydujesz się mieć dziecko, przyjmujesz na siebie wszystkie konsekwencje tej decyzji, również te, że czasami się nie wyśpisz.
Ale dziś nie o tym, nie o tym! Dziś pragnę się skupić na samych pozytywach. Nie chciałabym przesadzić w drugą stronę i pokazywać moim czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy dopiero oczekują pierwszego dziecka, tylko i wyłącznie tej trudniejszej strony. Nie chcę, żebyście odnosili wrażenie, że macierzyństwo kojarzy mi się tylko z niewyspaniem i z bólem po cięciu cesarskim. Dlatego dla potrzeb dzisiejszego tekstu przyjmuję, że bycie mamą to sam miód, wata cukrowa i pomarańcze. Oto specjalnie dla Was, dziesięć najpiękniejszych odcieni macierzyństwa. Kolejność dość przypadkowa. Aby lepiej się czytało, podzieliłam wpis na dwie części. Druga część pojawi się niebawem.
Dedykuję ten wpis szczególnie osobom, które dopiero zostaną rodzicami. Zapraszam jednak do czytania wszystkich :)
1. Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech Twojego dziecka.
O tak. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym zobaczyłam pierwszy uśmiech mojego dziecka - ale nie ten bezwiedny uśmiech noworodka. Chodzi mi o ten prawdziwy, szczery uśmiech, kiedy dziecko patrzy Ci prosto w oczy i widzisz wyraźnie, że cieszy się na Twój widok. To fascynujące, jak łatwo wywołać uśmiech na tej małej buzi - wystarczy brzmienie Twojego głosu, widok Twojej twarzy i już twarzyczka Twojego dziecka się rozpromienia. Czasami dziecko jest tak rozbawione, ze zaczyna piszczeć i machać nóżkami z radości :) Czasami śmieje się głośno, jakby usłyszało najlepszy dowcip na świecie. Pomyśl, jak to cudownie wygląda (i brzmi).
Dobra, ale co sprawia, że uśmiech Twojego dziecka jest piękniejszy niż uśmiech dowolnego innego dziecka, zobaczony na zdjęciu, w telewizji czy po prostu u znajomych? Zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że magia kryje się właśnie w tym, że jest Ci dane widzieć, kiedy Twoje dziecko uśmiecha się po raz pierwszy. Widzisz jego rozwój, widzisz, jak się zmienia, jak dojrzewa do coraz bardziej świadomych reakcji. To są niezapomniane chwile.
2, Tulimy się mocno!
Mamalife opublikowała kiedyś na swoim fanpage'u obrazek przedstawiający matkę trzymającą w ramionach dziecko, podpisany: "Myślałam, że kochać bardziej już się nie da... A potem przez godzinę tuliłam moje śpiące dziecko". Kiedy zobaczyłam ten obrazek, rozpłynęłam się z rozczulenia, ale też pomyślałam, że ani trochę się nie dziwię. Nieraz tuliłam śpiącego Roberta przez godzinę albo i dłużej. Nawet teraz, kiedy piszę te słowa, maleńki leży w moich ramionach w pozycji, którą nazywamy z mężem "małpka": głowa przytulona do mojej piersi, a ręce niby bezwładnie wiszą po bokach, ale gdy tylko się poruszę, czuję, jak w rzeczywistości mocno mnie obejmują.
Oczywiście, nie zawsze można sobie pozwolić na to, żeby godzinami tulić małą małpkę. Codzienność wzywa. Jednak trudno się oprzeć temu ufnemu uściskowi, tym rączkom, które nie chcą Cię puścić, temu uczuciu, że dziecko jest w Twoich ramionach szczęśliwe, zrelaksowane, bezpieczne. Zdarzy się i tak, że weźmiesz na ręce płaczące dziecko, a ono zaraz się uspokoi, bo chodziło mu właśnie o to: żeby mama przytuliła. Pomyśl tylko - czasem wszystko, czego potrzebuje dziecko, to Twoje tulące ramiona. Jak wiele znaczysz!
3. Będziesz mieć najfajniejszego "szefa" na świecie!
O ile sytuacja życiowa nie zmusza Cię do powrotu do pracy krótko po porodzie, prawdopodobnie najbliższe miesiące spędzisz jako pełnoetatowa mama. Nie da się ukryć, że to odpowiedzialne zadanie i mnóstwo nowych obowiązków, ale - przez dłuższy czas to będą Twoje jedyne obowiązki.
Pamiętam, kiedy to do mnie dotarło. Leżałam jeszcze w szpitalu, synek spał obok mnie. I jakoś tak nagle naszła mnie refleksja: on już tak śpi dość długo, a ja sobie w tym czasie odpoczywam, mam swoją chwilę na relaks. A niedługo się obudzi - i będzie chciał, żebym go nakarmiła. Nie będę musiała stawać na rzęsach, żeby sprostać jego oczekiwaniom, wykazywać się błyskotliwością, sypać jak z rękawa ripostami nie do odparcia, pozyskiwać rzeszy klientów. Nie, on po prostu potrzebuje zjeść. A żeby zjadł, ja nie muszę polować na mamuty czy wykazywać się zdolnościami szefa kuchni pięciogwiazdkowej restauracji, nie, ja mam mu dać pokarm, który mam. To wszystko. Mam dać mojemu dziecku to, co dla niego mam.
Twój mały szef doceni najdrobniejszą rzecz, jaką dla niego zrobisz. Zawsze da Ci szansę, by się wykazać. Bez względu na wszystko, będziesz dla niego pracownikiem numer jeden. Stopniowo będzie Ci dawać coraz więcej swobody, a Ty będziesz widzieć wyraźne, wymierne efekty swojej pracy. Uwierz mi, to jest robota marzeń.
4. Codzienna dawka ruchu na świeżym powietrzu - w pakiecie!
Bez względu na to, czy jesteś osobą aktywną, czy raczej wolisz siedzieć w domu, docenisz spacery z dzieckiem w wózku. Dziecko przeważnie wtedy śpi, ewentualnie obserwuje świat uważnymi, szeroko otwartymi oczami, a Ty odpoczywasz, rozmyślasz, chłoniesz, oddychasz, podziwiasz widoki, słuchasz śpiewu ptaków, rozkoszujesz się światem poza dziecięcym pokojem. Nawet jeśli mieszkasz w mieście, nie jak ja na wsi, znajdziesz ładne miejsca, w które możesz pójść z dzieckiem - na zdjęciach widzisz ładne spacerowe miejsce w Krakowie :) Wyjście z domu jest dobre i dla niego, i dla Ciebie. A już wspólny spacer całą rodziną to coś najlepszego na świecie!
5. Uzależniający zapach niemowlaka
Zawsze myślałam, że stwierdzenie "dzieci tak pięknie pachną" to taka trochę egzaltowana propaganda pro-life. Myślałam tak do czasu, aż urodziłam swoje dziecko. On naprawdę cudownie pachnie. Mogłabym chłonąć ten wyjątkowy zapach godzinami... A właściwie nie mogłabym, a mogę, mogę i chłonę go, kiedy tylko chcę. I to jest cudowne.
Następne pięć punktów - następnym razem. Coś czuję, że w pięciu się nie zmieszczę... Blasków macierzyństwa jest tak dużo!
Autorem zdjęć jest mój mąż. Nie, wyraźniejszych i dokładniejszych zdjęć dziecka nie będzie.
Jak urośnie, to samo będzie wrzucać swoje zdjęcia do sieci ;)
Z wszystkim zgadzam się w 100%
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Zapraszam też do czytania innych wpisów :)
UsuńRównież się zgadzam! Dobry wpis :)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że trochę zbyt cukierkowy ;) Dziękuję!
UsuńMyślę, że macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz jaka nas może spotkać, warto celebrować każdy dzień.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :) Dziękuję za komentarz :*
Usuń