środa, 2 czerwca 2021

Prezenty, zabawy i okazywanie miłości, czyli: moje dziecko powiedziało, moje dziecko zrobiło

Przyszedł czas na kolejne zestawienie anegdotek z życia moich synków! Tym razem związane tematycznie z Dniem Dziecka, ale nie tylko. Zapraszam - będzie zabawnie, będzie i wzruszająco! 

***

Z okazji Dnia Dziecka chłopcy dostali w prezencie pudełko, co już samo z siebie ucieszyło ich ogromnie. Nic dziwnego, znam ich nie od wczoraj. Do tej pory pamiętam szczęście Roberta, który pod choinką znalazł kilkanaście autek oraz garaż (czyli opakowanie). Pamiętam też, jak podekscytowany otwierał wielkanocne czekoladowe jajka w poszukiwaniu niespodzianki i cieszył się, że w środku jest czekolada! W takich chwilach modlę się tylko, żeby zachowali to ufne, pozytywne spojrzenie na świat jak najdłużej, zanim czyjeś drwiące pytania - i z czego się cieszysz? - każą im myśleć, że naiwnością jest oczekiwać tak niewiele.

Niemniej, pudełko otrzymane przez nich wczoraj miało zawartość, i to nie byle jaką. Znajdowała się w nim między innymi kosiarka, taczka, konewka i mnóstwo foremek do piasku. Zachwycony Robert dopytywał raz po raz, czy dzisiaj są urodziny jego i Michała? Wielką radość zmąciło jednak odkrycie, że obaj z braciszkiem chcą się bawić czerwoną kosiarką w tym samym czasie.

- Czemu ja myślałam, że jak dostaną pudło zabawek, to się nimi podzielą? - pytałam retorycznie, próbując jednocześnie doprowadzić do pokojowego rozstrzygnięcia Bitwy o Kosiarkę.

- Trzeba kupować dwa pudła - skwitował mąż.

Wkrótce jednak Robert odkrył, że pozostałe skarby znalezione w pudełku są równie atrakcyjne. Jego entuzjazm wzbudziła szczególnie konewka, bo mógł z jej pomocą podlewać kwiatki! Trochę się tylko rozczarował, gdy po podlaniu nie urosły.


Wbrew temu, co moglibyście wywnioskować z powyższego opisu, chłopcy potrafią się bawić ze sobą jedną zabawką. Tu możecie zobaczyć, jak wspaniale Michał woził Roberta na jeżdżącym lewku! Myślę, że mógł wtedy przez chwilę poczuć, jak to jest być tym większym bratem :)

Czasami chłopcy oglądają też razem śmieszne filmiki, jak ten z pieskami kręcącymi się wokół miski z jedzeniem :) Obaj reagowali na nagranie równie entuzjastycznie, przy czym Robert wyrażał tę radość, śpiewając głośno i wyraźnie: pieski kręcą się na kole, pieski kręcą się na kole, tymczasem Michał zawarł ten sam przekaz w znacznie krótszym komunikacie: hau hau hau!

Robert wyraził też w bardzo piękny sposób swoją miłość do braciszka, gdy po raz pierwszy napisał jego imię. Powiem Wam, że choć nadal uwielbiam imię Michał i cieszę się, że wybraliśmy je dla młodszego synka, muszę przyznać, że nie przemyślałam tego, jak ciężko będzie je zapisać kilkuletniemu dziecku. CH i Ł w jednym imieniu! Z literką Ł musiałam pomóc ;) Najbardziej wzruszyło mnie jednak, gdy po napisaniu ostatniej literki Robert z radością odczytał imię, po czym oświadczył poważnie:

- To jest nasz Michał. Wiesz, mama? To jest nasz Michał.

Na potwierdzenie swoich słów, napisał pod spodem nieczytelny gryzmoł, mający oznaczać, że Michał jest nasz. Cóż, nauka pisania słowa "nasz" jeszcze przed nami. Nauka, jak być kochającym starszym bratem, powiodła się bez wątpienia znakomicie.

***

Michał też znakomicie sobie radzi z okazywaniem miłości. Obsypuje nas całusami, przytula się, wita nas z czułością, biegnie do nas z wyciągniętymi rączkami. Pamiętam, jak niedawno oglądaliśmy scenę w serialu Glee (tak, nigdy nie jest za późno na nadrabianie seriali sprzed ponad dekady), gdy Idina Menzel śpiewa "I dreamed a dream" dla odnalezionej po latach córki, a Michaś przez całą piosenkę klaskał w moje dłonie i obdarzał mnie uroczymi uśmiechami. Pomyślałam sobie wtedy, że może Idiną nie jestem i nie zaśpiewam nigdy tak, jak ona, ale mam najcudowniejszy skarb, jaki tylko mogę sobie wyobrazić, a moje marzenie już zawsze będzie spełnione.

Michaś okazuje czułość nie tylko mamie, tacie i bratu, ale też kotom, babci i dziadkowi, sąsiadowi, a także pani agentce ubezpieczeniowej, którą widział po raz pierwszy w życiu. Na razie nie widzę powodów, by go przestrzegać czy zniechęcać do tego. Nie chodzi nigdzie sam, zawsze jest pod opieką osób godnych zaufania. A każdemu przyda się od czasu do czasu uścisk małych łapek, nieprawdaż?

Ostatnio obiektem czułości Michasia stał się również jego największy przyjaciel i pocieszyciel od najmłodszych lat, czyli chłopczyk w lustrze. Michaś postanowił sprawdzić, czy chłopczyk w lustrze ma łaskotki. Chyba miał, bo się śmiał :D Nie byłam zaskoczona, w końcu Michał jest dzieckiem, które próbowało kiedyś połaskotać lodówkę.

***

Robert, oprócz całusów, uścisków i często wyrażanej prośby "usiądź mi na kolankach" - co oznacza, wbrew pozorom, że to on chce usiąść na moich kolanach, zna jeszcze inne wyjątkowe sposoby okazywania miłości. Robert troszczy się o nas.

- Mama, ty kaszlesz, musisz sobie zrobić inhalację - słyszę na przykład ostatnio dość często, bo jestem przeziębiona. 

Albo, gdy mąż uderzył się w głowę:

- Co się stało tatusiowi? Ojej! Biedny tatuś!

Bywa i tak, że wzruszenie walczy z rozbawieniem, gdy kochany synek widzi, jak smaruję sobie twarz kremem, i przestrzega mnie poważnie:

- Dobrze, mama, tylko nie za dużo, bo będziesz cała biała!

Albo protestuje stanowczo, gdy zamierzam zjeść wafelek z czekoladą:

- Mama! Nie możesz! Bo będziesz miała czekoladową kupę!

Dostrzegam w tym echa różnych uwag, które Robert słyszy nieraz ode mnie i taty. I choć czasami naprawdę ciężko powstrzymać śmiech, to jednak wiem, że mówi to z miłości, i uwielbiam te jego mądre rady.

Na zakończenie dzisiejszego zestawienia chciałabym Wam opowiedzieć o grze w zagadki :) To jedna z ulubionych zabaw Roberta. Czasami pytamy o zwierzątka, innym razem o pojazdy, zdarza się, że o postacie z bajek. Robert przeważnie zgaduje bardzo ładnie, czasem jednak ma problem z odpowiedzią, ale i tak się nie poddaje i nadrabia sprytem:

- Co to jest? - pytam. - Małe, brązowe, ma długie zęby i gryzie drzewo?

Robert zastanawia się przez chwilę.

- Takie czerwone? 

- Nie, brązowe, z długimi zębami.

- Takie czerwono-czarne, i robi: ihaaa? To konik! Konik!

Cóż :) Z podobnym zgadywaniem spotkałam się wiele razy u dorosłych ludzi, nie dziwi mnie więc ono u czteroletniego Roberta :)

Poprzednie zestawienia znajdziecie tutajtutajtutaj tutaj.


10 komentarzy:

  1. Cudowna opowieść. Poprawia niesamowicie humor. Polecam. Ucałowania dla chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże wspaniale czyta się takie historie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Już niedługo będziemy mieli to samo 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, pięknie! Gratuluję :) Czekają Was niezapomniane chwile :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Niedługo kolejna porcja anegdotek z życia moich chłopców :)

      Usuń