Taka sytuacja: jesteśmy sobie w restauracji w centrum Krakowa, przy stolikach mnóstwo ludzi. Robert, który już mniej więcej od dwóch miesięcy pięknie korzysta z nocnika, wychodzi razem ze mną z łazienki i dumny jak paw oznajmia całej restauracji:
- Sikałem! Sikałem!
- Brawo, gratuluję - odpowiada mu z pełną powagą miła pani przy sąsiednim stoliku.
Sama nie wiem, co jest dla mnie zabawniejsze: cała ta sytuacja czy fakt, że dopiero po drugim "sikałem" zorientowałam się, że dzieje się coś, co dość znacząco odbiega od społecznych standardów. No, przecież to normalka, dziecko informuje, że sikało...
Wraz z rozwojem mowy Roberta przybywa w naszym domu anegdotek i dialogów, które bardzo chcemy zapamiętać, choć mamy też świadomość, że pamięć jest ulotna. Może za kilka, kilkanaście lat zajrzę do tego tekstu i wówczas wrócą do mnie wspomnienia, jak zabawnie i jak nieraz wzruszająco bywało z tym naszym dwulatkiem.
Tata pijak!
To całe szczęście, że nie widziała nas opieka społeczna, kiedy z dwójką dzieci odwiedziliśmy nasz ulubiony plac zabaw, a Robert biegł podekscytowany w stronę piaskownicy i powtarzał z radością "Tata, pijak! Tata, pijak!". Obawiam się, że wzbudził tym pewną konsternację u osób siedzących na ławce. Robertowi nie chodziło jednak o diagnozę problemów z zażywaniem substancji wyskokowych u swojego ojca. Robert cieszył się, bo widział w piaskownicy piach.
- No i już wiadomo, na co idzie 500+ - stwierdziłam, licząc trochę na to, że zaniepokojone osoby z ławeczki nadal nas słuchają.
Zabij!
Warto pamiętać o tym, że choć Robert mówi coraz więcej i coraz lepiej, niektóre słowa nadal sprawiają mu dużą trudność. Szczególnie, jeśli pojawiają się w nich litery takie jak rz, sz, cz... Czyli na przykład słowo "zabierz". Ostatnia głoska jest niewymawialna, wychodzi więc coś w stylu "zabiej", a jak to brzmi, to łatwo się domyślić.
- Tato, zabij mamie!
- Zabij braciszka!
- Zabij to! Zabij to!
Cóż, trzeba po prostu pamiętać, skąd się to bierze i nie doszukiwać się złych intencji u niewinnego dziecka :)
Sceny braterskie
Robert zasadniczo rozumie, że braciszek jest jeszcze malutki i nie potrafi tego wszystkiego, co on. Czasem jednak dochodzi do sytuacji, które dla nas, dorosłych, wydają się zabawne, choć dla małego człowieka muszą być dosyć frustrujące.
Michał leży sobie na swojej macie, trzyma w rączce książeczkę Roberta i wymachuje nią góra-dół, bo nic innego jeszcze z nią zrobić nie umie. Prawdopodobnie nie wie nawet, że jest to książeczka. W tym samym momencie Robert ciągnie z całej siły za drugi koniec książeczki i coraz bardziej płaczliwie rozkazuje:
- Oddaj! Oddaj! Oddaj!
Albo tak:
- Chodź tu, Braciszek! - Robert ciągnie Michała za rączkę. - Nie chcesz, Braciszek?
- On chce, Kochanie, on tylko jeszcze nie umie!
- Ech!... - Robert wzdycha teatralnie w odpowiedzi.
Robert jest jednak niezwykle troskliwym i kochającym bratem. Świadczą o tym liczne jego zachowania, jak choćby ostatnio, kiedy wróciliśmy dość późno do domu. Michał płakał w swoim foteliku. Robert siedział obok w drugim foteliku i czekał, aż rozepnę jego pasy. Potem mógł wysiąść z auta i razem ze mną iść już do domu, a wiem, że nie mógł się tego doczekać. On jednak wolał zostać w samochodzie. Przysiadł się do płaczącego Michała i zaczął go uspokajająco głaskać po główce.
A czasem śpiewa mu kołysanki. Zresztą, mnie też je śpiewa.
- On chce, Kochanie, on tylko jeszcze nie umie!
- Ech!... - Robert wzdycha teatralnie w odpowiedzi.
Robert jest jednak niezwykle troskliwym i kochającym bratem. Świadczą o tym liczne jego zachowania, jak choćby ostatnio, kiedy wróciliśmy dość późno do domu. Michał płakał w swoim foteliku. Robert siedział obok w drugim foteliku i czekał, aż rozepnę jego pasy. Potem mógł wysiąść z auta i razem ze mną iść już do domu, a wiem, że nie mógł się tego doczekać. On jednak wolał zostać w samochodzie. Przysiadł się do płaczącego Michała i zaczął go uspokajająco głaskać po główce.
A czasem śpiewa mu kołysanki. Zresztą, mnie też je śpiewa.
Kołysanka
Któregoś wieczoru Robert bawił się ze mną na łóżku. W pewnym momencie ziewnęłam, bo byłam już trochę zmęczona. On wtedy popchnął mnie delikatnie na poduszkę, a jak się położyłam, zaczął mnie z czułością głaskać po głowie.
- A-a-a, kotki pać... - zaśpiewał pięknie i melodyjnie, cały czas mnie głaszcząc.
"Pać" to oczywiście "spać", poza tą drobną modyfikacją kołysanka, którą im nieraz śpiewam, została przez niego odtworzona perfekcyjnie. To była chyba jedna z naszych najbardziej wzruszających wspólnych chwil!
A jakie zabawne lub wzruszające słowa padły ostatnio z ust Waszych dzieci?
Z tym siusianiem mieliśmy bardzo podobną sytuację w restauracji :D Dzieciństwo mojego dziecka np. było przepełnione mnóstwem różnych dziwnych brzmień, i nigdy nie zapomnę Jego węgierskich zwrotów o ślimaku, który sunął :cziga biga ;) Nawet dorośli się śmiali słuchając tej Jego zabawy z ulubieńcem plastikowym :)
OdpowiedzUsuńTo musiało brzmieć przezabawnie :)
Usuńja staram się patrzeć na takie sceny z przymróżeniem oka. Moja córka też jeszcze nie mówi zbyt wyraźnie, więc wiem, co czujesz ;-)
OdpowiedzUsuńDla nas to są przezabawne wspomnienia, do których pewnie będziemy za parę lat wracać ze wzruszeniem :)
UsuńU mnie, gdy byli mniejsi i jeszcze niewyraźnie mówili, zdarzały się czasem takie sytuacje... Ale nie przywiązywałam do tego uwagi bo wiedziałam, że wszystko jest ok 🙂
OdpowiedzUsuńNo pewnie, to naturalny etap :)
UsuńO matko. To zabij !!! �� to u nas było w windzie "Lubie cipka" - pies ma na imię Czip
OdpowiedzUsuńHaha, też piękne 😄
UsuńSłodki ten Twój Robert. I fajny z niego starszy braciszek :)
OdpowiedzUsuńRozbraja nas i zachwyca każdego dnia :)
UsuńBardzo ciekawy i interesujacy post. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńMałe dzieci są nieprzewidywalne, mają swój świat i urok. Kocham <3
OdpowiedzUsuńCodziennie zachwycają nas czymś nowym :)
UsuńKażde dziecko ma takie słowa, i nie każde mówi to co dorosły słyszy w danej chwili. Rodzic najlepiej rozumie, znam to i u siebie :)
OdpowiedzUsuńRodzic rozumie, bo najczęściej wie, do czego można to odnieść :)
UsuńJa już nie pamietam kiedy moja córka była taka mała. Dzieci zdecydowanie za szybko rosną.
OdpowiedzUsuńOch, to prawda! :)
UsuńDzieci swoimi słówkami są przezabawne, słodkie ale czasami potrafią też wywołać krępacje u rodziców. Nasza Amelka nie raz spowodowała u nas rozbawienie ale i zawstydzenie. No cóż.. Trzeba pamiętać, że to tylko dzieci ;)
OdpowiedzUsuńO tak, czasem bywa krępująco :)
UsuńCzasem szkoda, że nie da się takich sytuacji zawsze nakręcić na pamiątkę. Ale jest co wspominać 😁
OdpowiedzUsuńTak, czasem chciałoby się mieć taką miniaturową kamerę w oku, która od razu rejestrowałaby takie chwile :)
Usuń