piątek, 18 grudnia 2020

Zaskakujesz mnie codziennie

Pamiętam, jak to było cztery lata temu. Byliśmy jeszcze z Robertem w szpitalu, ja starałam się opanować szalejące emocje, zażywałam środki na zwiększenie laktacji i powoli godziłam się z tym, że pielęgniarki patrzą na mnie krzywo, bo noszę zbyt kolorowe piżamki. A Robert? Już wtedy był prześliczny, wyróżniał się wśród innych noworodków. Wyglądał na starsze dziecko. Był pogodny, ładnie spał, ufnie wtulał się we mnie przez większość czasu.

Tak wiele się zmieniło od tego czasu. Nadal noszę kolorowe piżamki, a i emocje czasem szaleją ;) Za to on, mój starszy synek, już prawie w ogóle nie przypomina tamtego bezbronnego maleństwa. Widzę, jaki jest duży i pięknie rozwinięty, a mimo to nadal mimowolnie myślę o nim jak o malutkim dziecku. A on zaskakuje mnie każdego dnia.

Zaskoczenie 1. A gdzie czekoladka dla Michałka?

O tym, jakim jest bratem, mogłabym pisać w każdym tekście, bo ta jego troskliwość i czułość nigdy nie przestaje mnie zadziwiać. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że o dwa lata młodszy Michał będzie dla niego w jakimś stopniu intruzem, kimś, kto zabrał mu uwagę rodziców. Pamiętam, jak nieraz walczył o tę uwagę. Pamiętam spory, w których rozstrzyganiu musiałam pośredniczyć. Nie twierdzę, że teraz nie ma ich w ogóle - jasne, że się zdarzają. Jak w każdej rodzinie. 

Ale dla Michałka nigdy nie może zabraknąć czekoladki, buły, banana, ciasteczka, bo Robert prędzej sobie od ust odejmie niż na to pozwoli. To jest jego braciszek i niechby ktoś spróbował potraktować go nieodpowiednio! Od razu miałby z Robertem do czynienia. I powiem Wam, mam wrażenie, że od samego słuchania, z jaką czułością Robert zwraca się do Michała, staję się lepszym człowiekiem.

Zaskoczenie 2. Przepraszam, pomyliłem się

Myślami ciągle jestem jeszcze trochę na tym etapie, kiedy Robert niewiele mówił i każde pełne zdanie, które padło z jego ust, traktowaliśmy jak wyczyn. A tymczasem naszemu małemu synkowi gładko przechodzą przez usta słowa, z którymi znacznie starsi od niego ludzie miewają problem. Czasem myślę, że on nawet za często przeprasza. Na pewno nie wymagamy od niego tych częstych przeprosin.

Zaskoczenie 3. Ja to zrobię!

Jednym z momentów, które uświadomiły mi, jakiego dużego mam już synka, było wspólne krojenie warzyw. Nie sądziłam, że odważę się dać takiemu maluchowi nóż do ręki (oczywiście, niezbyt ostry, a cała rzecz odbywała się z moją pełną asystą!). Najpierw dałam mu łyżkę. Kiedy zobaczyłam, że naprawdę fachowo zabiera się do tego krojenia, a przeszkadza mu tylko fakt, że ciężko ukroić cokolwiek łyżką, zdecydowałam się spróbować. Fantastycznie sobie poradził.

Umie też włączyć kuchenkę, z moją pomocą robi muffinki i naleśniki. Uwielbia czuć się samodzielny i przydatny.

Zaskoczenie 4. Rozmowy telefoniczne

Lubi je bardziej niż ja, o co nietrudno. Kiedyś jego rozmowa z tatą lub babcią wyglądała tak, że zabierał mi telefon, coś tam pokrzyczał do niego po swojemu i się rozłączał. Teraz naprawdę jest w stanie porozmawiać, choć nadal mówi trochę zbyt szybko i czasem muszę tłumaczyć rozmówcy, co powiedział. Nie do końca zdaje też sobie sprawę z tego, że rozmówca nie widzi tego, co on mu pokazuje. Ale wszystko w swoim czasie :)

Zaskoczenie 5. Śpiew

Halo, panie policjancie, zapytać się chcemy,

Jak coś złego zobaczymy, gdzie dzwonić możemy? 

Mam wrażenie, że to się zmieniło z dnia na dzień. Jednego dnia tylko słuchał piosenek i ewentualnie dośpiewywał jakieś proste końcówki, a następnego zaśpiewał mi cały taki długi fragment! Myślę, że to zasługa pań w przedszkolu, które uczą go wielu piosenek. Których później muszę szukać w Internecie, bo Robert prosi, żebym zaśpiewała jak pani Justynka... :)

Ale najbardziej mnie zadziwia, gdy wymyśla piosenki sam. Opiera się na znanych melodiach, ale tekst układa i dopasowuje do okoliczności, np. jeśli bawi się pociągiem, to piosenka będzie o pociągu.

Zaskoczenie 6. Strażak-koparka i strażak-samolot

Odkrycie ostatnich dni to LEGO :) Nie byłam może najbardziej zachwyconą mamą na świecie, gdy zobaczyłam je w paczce od Świętego Mikołaja - tym bardziej, że oprócz czteroletniego Roberta mam przecież w domu również dwuletniego Michałka, dla którego te klocki są jeszcze zdecydowanie za drobne.

Szybko zmieniłam zdanie. Michał praktycznie nie interesuje się LEGO, za to Robert radzi sobie z klockami znakomicie. Kiedy już ułożył wóz strażacki kilkakrotnie, zaczął kombinować i wprowadzać modyfikacje do projektu. Zbudował wóz strażacki-koparkę, a innym razem - samolot. Jego kreatywność jest zachwycająca :)

Zaskoczenie 7. Idziesz do więzienia, mały pająku!

Takie słowa właśnie padły w zabawie :) Robert ma niesamowitą wyobraźnię. Właśnie rysuje ogród, nieco wcześniej był autobusem i używał wycieraczek (a ja byłam deszczem), jedną z jego ulubionych zabawek jest "remiza" - czyli grający stolik. Uwielbiam te jego pomysły!

To tylko niektóre z wielu cudownych, wyjątkowych codziennych zaskoczeń :) Niektóre bawią, inne wzruszają, każde z nich przypomina mi o tym, jak bardzo jestem dumna z naszego czterolatka :)

8 komentarzy:

  1. Warto pielęgnować takie wspomnienia i zachować je na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wpis, aż się łezka w oku kręci, gdy przypomnę sobie różne sytuacje, zachowania mojej córki, gdy była mniej więcej w tym wieku. Cudnie mieć to wszystko spisane, bo pamięć jest bardzo ulotna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dwóch synów. Różnica między nimi wynosi 3 lata. Ale różnią się od siebie jak ogień i woda! We wszystkim. To, co jednak się nie zmienia to fakt, że codziennie uczą się czegoś nowego i stale nas zaskakują. Starszy za pare miesięcy skończy 6 lat. Kiedy to minęło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, kiedy to mija? Ja też się czasem nad tym zastanawiam :)

      Usuń
  4. Fajnie że znalazłam ten blog.

    OdpowiedzUsuń