piątek, 4 października 2019

Sławków, miasto mojego dzieciństwa :) Kościół, karczma i inne miejsca.



Autorką większości zdjęć jest Magdalena Nowacka-Kolano, artystka pochodząca ze Sławkowa, malarka i ilustratorka.

Rzadko piszę tutaj o miejscach, miastach, zabytkach. W zasadzie - nigdy? :) Teraz jednak nadarzyła się wyjątkowa okazja. W tym miejscu dziesięć lat temu miałam wziąć ślub. Wyszło inaczej ;) Jednak nadal mam ogromny sentyment do Sławkowa, zresztą nie ze względu na niedoszły ślub, a na lata, które w nim spędziłam.

Jedno z najtrudniejszych pytań, które można mi zadać, brzmi: "Skąd jesteś?", bo znam co najmniej pięć prawidłowych odpowiedzi na to pytanie :) Jednak to w Sławkowie spędziłam niemal całe dzieciństwo i okres dorastania. Moi rodzice wyprowadzili się stamtąd w 2012 roku, kiedy byłam już dorosłą osobą. Wszelkie wspomnienia związane z dzieciństwem, z domem rodzinnym, to właśnie Sławków. Aż dziwne, że nie byłam tam od tylu lat! A jeszcze dziwniejsze, że kiedy wreszcie tam pojadę, to będzie niby to samo miasto, ale jednak inne niż je zapamiętałam. I to mieszkanie, które tak dobrze pamiętam, należy już do kogoś innego i wygląda pewnie zupełnie inaczej.

Tak naprawdę wspomnienia to przede wszystkim ludzie, a w drugiej kolejności miejsca. Ale dzisiaj mówimy o miejscach :)

Sławków



Miasteczko małe, ale wyraziste. Jedno z najstarszych miast w Polsce. Położone niemal dokładnie pośrodku między Krakowem a Katowicami, a jeszcze dokładniej - między Olkuszem a Dąbrową Górniczą. Ma urok dawnych lat - ha, to cytat z piosenki o Sławkowie, jednej z wielu, bo to miasteczko inspirowało przez lata licznych poetów i tekściarzy. Wyjątkowo trafny cytat. Kiedy jesteś w Sławkowie, od razu zauważasz, że to miejsce ma historię, że setki lat temu tu również toczyło się życie.

Wiecie, jest coś ciekawego w byciu dziewczyną z małego miasteczka - kiedy tam dorastasz, często go nie doceniasz, marzy Ci się wielkie miasto, wielki świat. Gdy stamtąd wyjedziesz, miasteczko w Twoich wspomnieniach nagle pięknieje, staje się tym wyjątkowym, do którego będziesz tęsknić nawet po wielu latach. Wiecie, o czym mówię?

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego



Gdy byłam mała, to był mój ulubiony obiekt w Sławkowie, albo i ulubiony w ogóle :) Pamiętam, że mieliśmy w domu bardzo dużo pocztówek ze zdjęciem kościoła. Zgaduję, że musiałam regularnie prosić rodziców, żeby kupili "kościółek"!

Jest bardzo stary i rzeczywiście przepiękny. Pochodzi z XIII wieku, jest jednym z najważniejszych zabytków Sławkowa i jednym z najstarszych zabytków sakralnych powiatu będzińskiego. Wybudowany w stylu przejściowym między romańskim a gotyckim, natomiast wnętrze ma cechy barokowe. Nie będę Wam tutaj robić wykładu z historii sztuki, bo ani nie jestem najlepszą osobą do tego (co innego moja siostra), ani to nie jest adres poświęcony takim zagadnieniom :) Możecie jednak poczytać więcej na temat sławkowskiego kościoła na jego stronie internetowej. A najbardziej polecam odwiedzić Sławków i zobaczyć kościół na własne oczy!



Kościół znajduje się tuż przy Rynku, jest dość wysoko położony i dzięki temu widoczny z daleka. Kiedy przejeżdżasz przez Sławków, widzisz jego wieżę wznoszącą się nad okolicą. Ja mieszkałam na Rynku, więc mijałam kościół dosłownie codziennie. Tuż przy nim znajdowała się też filia szkoły podstawowej, gdzie chodziłam przez pierwsze dwa lata mojej edukacji.




Jedne z najmilszych wspomnień związanych ze sławkowskim kościołem to chyba roraty :) Codziennie po południu chodziliśmy tam razem z innymi dziećmi, oświetlaliśmy sobie drogę lampionami, odliczaliśmy dni do Świąt Bożego Narodzenia... Nie zapomnę też nigdy pierwszej Pasterki, na której byłam. Niespodziewanie spadło wtedy bardzo dużo śniegu. Pogrążony w mroku, przysypany śniegiem kościół wyglądał dosłownie magicznie.

W tym kościele po raz pierwszy śpiewałam psalm :) To było na mojej pierwszej komunii świętej. 

Karczma Austeria


Karczma Austeria
Źródło: slawkow.pl

Kiedy mówię ludziom, że wychowałam się w Sławkowie, rzadko zdarza się, że ktoś kojarzy tę miejscowość. Jeśli już, to pojawiają się skojarzenia związane z ulicą Sławkowską w Krakowie - tak, jej nazwa pochodzi od naszego Sławkowa. Natomiast bardzo sporadycznie, ale jednak zdarza się, że na wzmiankę o Sławkowie ktoś przypomina sobie - a, Sławków, to tam jest ta stara karczma!

To kolejny sławkowski zabytek. Jedna z najstarszych i niewątpliwie najpiękniejsza austeria zachowana do dzisiejszych czasów. Fragmenty fundamentów budynku pochodzą nawet z XIII wieku, natomiast karczma w jej obecnym wyglądzie pochodzi z XVIII wieku. Od tego czasu była oczywiście wielokrotnie remontowana, zmieniał się też jej charakter i rola. Przez pewien czas pełniła funkcję muzeum, potem domu kultury, w latach 2003-2017 funkcjonowała jako restauracja. Nie mam informacji o jej dalszym losie - wiem, że niedawno zmienił się najemca, a strona internetowa i fanpage nie funkcjonują.

Chyba tylko raz miałam okazję jeść obiad w sławkowskiej karczmie. To zrozumiałe, w końcu mieszkałam kilka kroków od niej i jadałam obiady w domu :) Ale ten jeden raz zapadł mi w pamięci, zamówiłam wówczas lokalną specjalność - pierogi z bobem. Coś wspaniałego! W przeciwieństwie do wielu osób, które znam, nieszczególnie przepadam za bobem, co dziwi nawet mnie, bo jestem fanką wszelkich warzyw strączkowych... poza bobem właśnie. Ale te pierogi smakowały po prostu wyśmienicie! Skoro nawet dla mnie były tak pyszne, to co powiedzieliby o nich prawdziwi amatorzy bobu? 

Uwielbiam stare, klimatyczne wnętrze Austerii. Byłam szczerze zainteresowana organizacją wesela w tak wyjątkowym miejscu - choć pewną przeszkodę stanowił fakt, że karczma nie mogła pomieścić zbyt wielu gości, zdaje się, że górną granicę stanowiło 60 osób. Chcieliśmy jednak zaprosić więcej osób.

Z dzieciństwa pamiętam między innymi zajęcia plastyczne, które odbywały się w karczmie, a także spektakl "Kopciuszek", na którym byłam. Przede wszystkim pamiętam jednak, że codziennie przechodziłam obok niej, bo mieszkałam bardzo niedaleko. Mijałam karczmę w drodze do szkoły, do parku, do sklepu. Była stałym elementem mojego codziennego krajobrazu.


Na koniec zapraszam Was do obejrzenia kilku zdjęć autorstwa Magdaleny Nowackiej-Kolano. Fantastycznie oddają klimat Sławkowa!






A Wy? Gdzie spędziliście dzieciństwo? :)

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam Sławków, a wychowałam się w Olkuszu :) To praktycznie rzut beretem. Moi rodzice mieli wesele w Austerii :) I za każdym razem, gdy przez przejeżdżam przez Sławków, zachwycam się zielenią. A przejazdem jestem dwa razy w miesiącu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dzieciństwo siedziałam w Krakowie na Prądniku Białym, a wakacje zawsze w Lubonierzu Przysłopie w Gorcach, i typ z kolei mogę magiczne miejsce na ziemi.
    Bobu też nie lubię, co również i mnie wydaje się dziwne, bo resztę warzyw strączkowych uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Gorce! Wierzę, że ta miejscowość musi być przepiękna :)
      Ciekawa sprawa z tym bobem :)

      Usuń
  3. Zdjęcia robią wrażenie, tak jak pierogi z bobem! Muszę tego spróbować!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo tam nastrojowo, szczególnie ten kościół wśród drzew wygląda pięknie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak :) Po latach to nadal jest jeden z najpiękniejszych kościołów, jakie widziałam :)

      Usuń
  5. Ja wychowałam się w małej miejscowości pod Pabianicami. Moja siostra nadal mieszka w naszym rodzinnym domu. Mam duży sentyment do tego miejsca, mnóstwo dobrych wspomnień z młodości.

    OdpowiedzUsuń