Mama Pod Prąd mówiła mi, żebym w relacji z naszego spotkania koniecznie wspomniała o tym, że rozmawiałyśmy o miesiączkach. Potwierdzam, rozmawiałyśmy, oczywiście nie tylko o tym :) Tak naprawdę temat miesiączek pojawił się w kontekście starań o dziecko, w mojej opowieści o tym, jak starałam się długo o Roberta. Przypuszczam, że ten wątek (starań o dziecko, nie miesiączek) pojawia się w większości moich rozmów o macierzyństwie.
Macierzyństwo, podejście do wychowywania dzieci, nasze doświadczenia i anegdoty związane z życiem w rodzinie, to był niewątpliwie główny temat naszych rozmów. Nic dziwnego, w końcu spotkały się dwie blogerki parentingowe.
Jak to się zaczęło
Wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że śledzę blog Eli praktycznie od samego początku. Na pewno trafiłyśmy na siebie w którejś facebookowej grupie dla blogerów. Pamiętam, że stuprocentowo kupiła mnie tym tekstem: "Koty, ciąża i... toksoplazmoza". Temat bardzo dla mnie ważny, ujęty rzetelnie i z niesamowitym humorem. I do tego przepiękne zdjęcia kotów Eli! Ja też jestem kociarą, poczułam więc wtedy, że znalazłam pokrewną duszę. Z czasem odkrywałyśmy coraz więcej wspólnych tematów i zaskakujących podobieństw między nami - nasze dzieci są niemal dokładnie w tym samym wieku, nasze związki mają identyczny staż (choć ich historia jest zupełnie inna), słuchamy podobnej muzyki, kochałyśmy się kiedyś w tych samych aktorach :) I obie boimy się pająków!
Te podobieństwa zawsze robiły na nas duże wrażenie, ale chyba jeszcze ważniejsze jest dla nas to, jak bardzo zgadzamy się w różnych istotnych kwestiach. Obie kochamy ludzi bez względu na ich narodowość, kolor skóry, orientację seksualną, wyznanie. Obie wolimy pokazywać życie bez lukru, takie jakie jest. Obie wychowujemy nasze dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości. Bardzo lubię czytać teksty Eli, uważam, że są mądre, celne i niezwykle szczere. Cieszę się, że Ela myśli to samo o moich tekstach.
Na początku tego roku podjęłyśmy wspólne postanowienie - musimy się zobaczyć na żywo! Dla dwóch mam, z których każda ma dwoje maleńkich dzieci, to było nie lada wyzwanie. Przekładałyśmy spotkanie dwukrotnie, wreszcie jednak się udało.
Jak się spotkałyśmy?
O godzinie 11:00 (a nawet 10:59!) tego pięknego dnia Ela wysłała do mnie wiadomość: "Szczęśliwa Siódemko, jestem. Ciebie jeszcze nie widzę. :)"
Nic dziwnego, że mnie nie widziała. Co robiłam w tym czasie? Biegłam krzywym chodnikiem wzdłuż całkowicie rozkopanej ulicy, po to, by znaleźć się na kolejnej rozkopanej ulicy i dopiero za ok. kilometr złapałam tramwaj, który zawiózł mnie już bezpośrednio na miejsce spotkania. To jakiś cud, że spóźniłam się tylko 15 minut!
Nazwę to pechem, choć z perspektywy czasu widzę, że można było uniknąć tej sytuacji. Wystarczyło sprawdzić, gdzie w tym czasie trwają w Krakowie prace drogowe. Nie bywam w centrum Krakowa aż tak często, więc ilość nieprzejezdnych ulic mocno mnie zaskoczyła. Ela pomyślała pewnie wtedy, że jestem strasznie niezorganizowana i roztrzepana, nie wpłynęło to jednak źle na przebieg naszych rozmów :)
W spotkaniu brała udział jeszcze jedna wyjątkowa dziewczyna: Natalia, córeczka Eli. Mam wrażenie, że nawiązała się między nami pewna nić sympatii :) Na pewno byłam przez nią obserwowana z wielkim zainteresowaniem!
Rozmawiałyśmy z Elą... trzy godziny, albo i dłużej. Nie liczyłam czasu. Gdy już wypiłyśmy kawę i zjadłyśmy marchewkowe ciacho, wybrałyśmy się na spacer po Rynku i Plantach. Pogoda udała się niesamowicie, Natalka słodko spała w wózku, mogłyśmy bez końca włóczyć się i rozmawiać.
Zdaje mi się, że nie potrzebowałyśmy nawet chwili na przełamanie lodów czy coś w tym stylu. Od pierwszego uścisku na powitanie byłyśmy po prostu dobrymi koleżankami! W końcu czytamy się od dawna i wiemy o sobie tak dużo. Zdarzało się, że jedna z nas coś zaczynała o czymś mówić, a druga zaraz wtrącała: "Wiem!" albo "Pamiętam, pisałaś o tym". To było aż niesamowite!
O czym rozmawiałyśmy?
Poza tym, że o miesiączkach? :) Kiedy pisałam Wam jakiś czas temu, że planuję napisać relację ze spotkania z Elą, od razu zastrzegłam, że nie będę cytować naszych rozmów :) To nie był wywiad przeznaczony do publikacji, po prostu spotkanie dwóch dziewczyn, które zajmują się blogowaniem. Mogę Wam zdradzić, że mówiłyśmy sporo o naszych dzieciach i rodzinach, o wspomnieniach, o zespole Kelly Family, serialu "Przyjaciele", a także o planach na przyszłość. Obie mamy wspaniałe plany związane z robieniem tego, co kochamy! Patrzcie, to kolejna rzecz, która nas łączy :)
Myślę, że jesteśmy też zgodne co do tego, że musimy się zobaczyć jeszcze raz, albo i wiele razy. Pewnie jeszcze nadarzy się okazja :)
Uwielbiam spotykać się z ludźmi, z którymi dzielę pasję. W Internecie nieraz łatwiej odważyć się na otwartość i szczere rozmowy, jednak tego bezpośredniego kontaktu nic nie zastąpi :) Hm, jeśli mieszkacie lub będziecie przejazdem gdzieś w okolicy Krakowa, Bochni i myśleliście kiedyś o tym, że chcielibyście pogadać ze mną na żywo - piszcie do mnie, może akurat się umówimy :)
A teraz, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, lećcie odwiedzić blog Eli: Mama Pod Prąd :)
Też jestem pełna podziwu, że tylko 15minut spóźnienia ! :)
OdpowiedzUsuńByłam zdeterminowana! :D
UsuńWspaniale, że odnalazłyście siebie wzajemnie w tym pełnym różnych osobistości świecie internetu! :) Trzymam kciuki za Waszą znajomość!
OdpowiedzUsuńDziękuję :* O tak, dzięki internetowi udało mi się zawrzeć kilka naprawdę wspaniałych znajomości!
UsuńWy nawet fizycznie jesteście do siebie podobne ;) Super, że udało Wam się wreszcie spotkać :) Pozdrawiam dziewczyny!
OdpowiedzUsuńPatrz, nie zwróciłam uwagi na to podobieństwo, ale w sumie coś w tym jest: dwie blade blondynki, wiecznie uśmiechnięte :D Pozdrawiam serdecznie!
UsuńZazdroszczę tego spotkania w tak uroczym towarzystwie 😉
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj do Krakowa, to zrobimy powtórkę! :)
UsuńBlogerskie znajomości to jeden z największych plusów blogowania :)
OdpowiedzUsuńO tak, zdecydowanie się zgadzam! :)
Usuńa nie bałyście się tak... kto to siedzi po drugiej stronie monitora ;-) żartuję... dobrze, ze w tych czasach spotykamy się jeszcze na żywo
OdpowiedzUsuńHaha, czasy się trochę zmieniły :D Żadna z nas nie jest bardzo anonimowa, mnie się nawet zdarzyło robić transmisję na żywo z własnego domu, więc widać, kto ja jestem :D
UsuńBardziej serio: dzięki Internetowi udało mi się zawrzeć wiele naprawdę cennych znajomości, niektóre z nich są dla mnie w tej chwili ważniejsze niż te zawarte "na żywo".
Blogowanie niesie same korzyści :) Fajnie znaleźć bratnią duszę :)
OdpowiedzUsuńTak, to zdecydowanie jedna z największych korzyści z blogowania :)
UsuńWidzę, że spotkanie się udało. Super.
OdpowiedzUsuńTak, było fantastycznie! I mamy już plany na następne spotkanie :)
UsuńZnam bloga Eli i też bardzo lubię go czytać. Blogowanie daje możliwość poznania fajnych osób i spojrzenia na wiele spraw z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Bardzo się cieszę, że udało się nam spotkać z Elą!
Usuńsuper sprawa takie spotkanie. Ja raz byłam na takim sporym zlocie blogerek i było to super doświadczenie.
OdpowiedzUsuńTakie zloty jeszcze przede mną, ale wierzę, że to musi być wspaniałe doświadczenie :) Niedawno byłam na nieco większym spotkaniu pisarzy, bardzo mile wspominam :)
Usuń