Jedni spędzają wakacje na Bali, inni na Krecie, a my na RODOS. Znacie ten skrót? Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką.
Nasze Rodos jest o tyle wyjątkowe, że mieszkamy na nim na co dzień. Spędzamy na Rodos wiosnę, lato, jesień i zimę. To trochę tak, jakbyśmy zawsze byli na wakacjach :) Czy jest przez to nudno? Nieee... Życie codzienne toczy się wszędzie, na Rodos także. Często jesteśmy zbyt zajęci, zbyt pochłonięci codziennością by w pełni nacieszyć się miejscem, w którym mieszkamy. Gdy przychodzi czas, by odpocząć i zrelaksować się w otoczeniu przyrody - wystarczy otworzyć drzwi.
Przeprowadzka na wieś.
Decyzja, że zamieszkamy poza miastem zapadła mniej więcej w tym samym czasie, co decyzja o naszym ślubie. Było oczywiste, że musimy znaleźć coś większego niż maleńka kawalerka, którą mieliśmy wówczas do dyspozycji. Nie planowaliśmy jeszcze powiększenia rodziny, ale nie wykluczaliśmy, że kiedyś dzieci się pojawią - a wtedy nie byłoby szans, żebyśmy się tam pomieścili. Jak nieraz żartowałam, nie byłoby gdzie tego dziecka postawić! Nasze możliwości finansowe pozwalały albo na zakup mieszkania w mieście, albo na zakup małego domu na wsi. Oboje marzyliśmy o domu.
Sprawdziliśmy wiele ofert. Każdy dom miał jednak jakiś feler... Aż trafiliśmy na to jedno, wyjątkowe ogłoszenie. Miejscowość już znaliśmy, oglądaliśmy tam wcześniej inny dom.
Kiedy zobaczyłam ogród na zdjęciach dołączonych do ogłoszenia, od razu zapowiedziałam mężowi, że będzie łatwo przekonać mnie do kupienia tego domu. Tak też było w istocie. Oboje daliśmy mu się uwieść. Podjęliśmy decyzję o zakupie od razu, kiedy tylko zobaczyliśmy dom, nie potrzebowaliśmy czasu do namysłu.
My na RODOS.
Ogrodnicy z nas nieszczególni, zwłaszcza ze mnie. Właściwie moje prace związane z ogrodem polegają głównie na zbieraniu owoców. W tej chwili mamy mnóstwo przepysznych, słodziutkich borówek amerykańskich. Robert je uwielbia :) Ostatnio nazbierałam ich trochę, żeby dodać do ciasta, które właśnie piekłam - ale same w sobie okazały się taką atrakcją, że upiekłam ciasto bez borówek :)
Mamy też maliny, kolejny przysmak Roberta :) A także porzeczki, aronię, brzoskwinie, pigwę, jabłka... Przed pojawieniem się dzieci robiliśmy z nich nalewki, teraz celujemy raczej w konfitury, dżemy, ciasta owocowe. Albo po prostu zjadamy :) Ale nie jesteśmy w stanie przejeść takiej ilości.
Mamy dmuchany basen, właściwie nawet kilka basenów - trzy mniejsze, bardziej dziecięce i jeden duży, dla dorosłych. Nieraz towarzyszy naszym ogrodowym imprezom :)
Mamy urokliwą altankę, idealną na spotkania w nieco większym gronie. Kiedy organizujemy imprezy, to zawsze tam. W pewnej odległości od altanki stawiamy grilla :)
Na drzewie wisi huśtawka Roberta, prezent od znajomych, którzy odwiedzili nas niedawno. Stara huśtawka, widoczna na zdjęciu, jest raczej nieużywana, ale strasznie ciężko ją zdemontować.
Robert uwielbia biegać po ogrodzie, szukać owoców, bujać się na huśtawce. Michał dopiero odkrywa uroki tego miejsca. Nie umie jeszcze chodzić, za to bardzo chętnie raczkuje, co w ogrodzie jest jednak trochę kłopotliwe :) Gdy był mniejszy, często kładłam go na kocu, w tej chwili z pewnością w ciągu kilku sekund byłby już w trawie. Przy okazji ostatniej imprezy ogrodowej ustawiliśmy jego kojec obok altanki. Mógł być z nami, bawić się, nawet trochę tańczył na stojąco :)
Czemu nie wyjazd?
Mam również plany wyjazdowe w tym roku - zamierzamy odwiedzić moich rodziców. Mieszkają daleko, więc to cała wyprawa. Ich okolice są, muszę to przyznać, jeszcze piękniejsze niż nasze RODOS. Wspaniałe lasy, pola, łąki, brzeg rzeki, dzika przyroda... Jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Najczęściej tam właśnie jeździmy na wakacje. W tym roku po raz pierwszy Michał odwiedzi dziadków :)
Prawda jest taka, że im liczniejsza staje się nasza rodzina, tym trudniej gdzieś pojechać. Trzeba poprosić kogoś o opiekę nad zwierzętami, zwłaszcza nad naszym szalonym psem. Dzieci są jeszcze małe i potrzebują dużo uwagi. Nie mówię już o takich kwestiach, jak finanse i ograniczona liczba dni urlopu. Powiedzmy, że inne dalekie podróże planujemy dopiero na przyszły rok :)
Tu, gdzie mieszkamy, możemy robić dużo fantastycznych rzeczy. Mamy blisko do Puszczy Niepołomickiej, po której lubimy spacerować, chociaż komary czasem nas trochę zniechęcają ;) Często jeździmy do Krakowa, w którym zawsze się coś dzieje. Nie narzekamy na monotonię.
Czasem trochę tęskni się nam za żeglowaniem ;) Kiedy dzieci podrosną, na pewno weźmiemy je na łódkę!
Tekst powstał w ramach akcji Wyciśnij LATO jak cytrynkę!
Tekst powstał w ramach akcji Wyciśnij LATO jak cytrynkę!
Kurczę, jakby tak spojrzeć to w sumie ja też mieszkam na RODOS :D też ogrodnik ze mnie marny, ale się uczę:) I bardzo doceniam fakt że rano mogę po prostu wyjść z dziećmi przez drzwi tarasowe i cieszyć się pięknem natury :)
OdpowiedzUsuńO popatrz, coś nas łączy :)
UsuńPiękne miejsce. Również wybrałam wieś na stworzenie domu 😀 ale tak pięknego ogrodu jeszcze nie mam.
OdpowiedzUsuńDziękuję 😘 Wszystko przed Tobą :)
UsuńPiękne miejsce
OdpowiedzUsuńNasze RODOS jest najlepsze! I jakby nie patrzeć, sama mam takie miejsce czyli swój ogród. Piękny wpis! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Własny ogród to coś wspaniałego!
UsuńKiedyś nie wyobrażałam sobie wakacji na RODOS. Ale od roku, odkąd mieszkamy w domu, czas spędzony na działce jest super 😉 cisza, spokój i ptaków śpiew 😉
OdpowiedzUsuńO tak, coś cudownego :)
UsuńAle pięknie tam u Was! Idealne miejsce na lato i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńJest piękne o każdej porze roku :)
UsuńNie dziwię się, że lekko nie jest z wyjazdami, chociaż tu ten szalony pies, plus na pewno tona bagażu to duży problem. Zazdroszczę owoców!!!
OdpowiedzUsuńO tak, owoce to ogromna zaleta ogrodu :)
UsuńO jak się okazuje - Rodos mamy na wyciągnięcie ręki 😉 W tym roku ruszam na RODOS 🙌 Juuuuupi 🙋
OdpowiedzUsuńSuper! Na pewno będziesz się tam świetnie bawić :)
UsuńRównież zdecydowaliśmy się wyprowadzić na wieś. Nigdzie tak nie odpoczywamy, jak we własnym ogrodzie. Ślicznie jest tam u was!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dla nas to też najlepsze miejsce na odpoczynek!
UsuńJa w tym roku po raz pierwszy spędzam wakacje na swoim prywatnym RODOS i jest super! Tylko praca się nie kończy ;)
OdpowiedzUsuńTak to jest, zwłaszcza na początku :D
UsuńMy z mężem stwierdziliśmy, że choćby nie wiem co, każdego lata gdzieś wyjedziemy póki jeszcze mamy taką możliwość :) (dzieci nie ma, pies dopiero za jakiś czas) Mimo to i tak zawsze jeszcze robimy sobie takie jednodniowe wypady to tu, to tam :)
OdpowiedzUsuńJa na Waszym miejscu też bym jeździła :D
UsuńUwielbiam takie miejsca :) cisza, spokój, natura, raj :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńCałkiem fajne macie to RODOS ;) serio! Mi się też marzy, żeby wreszcie wyrwać się na łono natury, ale póki co... remont, remont, remont. No i praca, żeby na remont zarobić ;) No, ale przyjdzie wreszcie czas, że się wyrwę... Jeszcze tylko chwilka cierpliwości.
OdpowiedzUsuńRemont, oj, znamy to :) My też musieliśmy się z tym zmierzyć kilka miesięcy temu! Trzeba cierpliwości, ale za to potem jaka satysfakcja :)
UsuńOjj jak mi się marzy tak posiedzieć wśród zieleni, może w przyszłym roku będzie więcej czasu na RODOS :)
OdpowiedzUsuńŚwietny plan :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie, poważnie, usunięty? Szkoda... Był piękny, bardzo poetycki.
Usuń
OdpowiedzUsuńMalowałaś przede mną obrazy a Dusza mi rosła. Marzenia szybowały jak Anioły ku Niebu. Z każdym przeczytanym słowem radość mi rosła w sercu.
I tylko jedno pytanie usadziło mnie w fotelu refleksji... jak ułożyłam swoje życie, że jest tak odległe od moich marzeń, które wypełniają radością serce po brzegi?
Dziękuję za ten tekst.
Dziękuję za podróż na Twoje cudne całoroczne RODOS :)
Uff, już się wystraszyłam, że Twój piękny komentarz znikł na dobre... Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co napisałaś :) Naprawdę, aż mnie zadziwia, że tak piękne słowa powstały w odpowiedzi na mój tekst :)
UsuńMarzenia... Nigdy nie jest za późno na nie! Życzę Ci z całego serca, żeby Twoje marzenia się spełniły :)
Tak jak piszesz... Jedni na Rodos pracują cały rok, żeby spędzić tam tydzień, inni odnajdują swoje Rodos w codsienym życiu. A często wyjazdy za grube pieniądze są tylko ucieczką od codzienności, od prawdziwych potrzeb codziennych, które zostają uśpione, jakby nie było sposobu na zmianę jakości własnego życia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na wszystko jest czas. Ja też odwiedziłam w życiu kilka pięknych i egzotycznych miejsc, zawsze będą dla mnie wyjątkowym wspomnieniem.
UsuńU nas własnie do tej pory też był taki urlop :) a teraz wybieramy się na upragniony urlop do Chorwacji :)
OdpowiedzUsuńChorwacja jest cudowna:) Nawet niedawno pisałam tutaj, że chciałabym ją znowu odwiedzić :)
UsuńPotwierdzam,Komary w Puszczy tna niemiłosiernie.pięknie tam jednak
OdpowiedzUsuńO, czyli znasz moje okolice :)
UsuńWitaj Szczęśliwa Siódemko! Twój blog został nominowany do konkursu. Proszę prześlij swój adres e-mail na konkurs_blogsfromheart@onet.pl byśmy mogli przedstawić Ci szczegóły.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :) Zaraz wysyłam maila :)
UsuńHaha. Nie znałam, ale bardzo mi się ten skrót podoba. Możemy się naprawdę poczuć jak na wielkich greckich wakacjach :D
OdpowiedzUsuńGrunt to dobre nastawienie :)
UsuńMiło wspominam wakacje na Rodos :) Ale taki RODOS też bym chętnie przygarnęła, żeby mieć gdzie dzieci wyszaleć w weekendy ;) Szczególnie, gdy pogoda sprzyja
OdpowiedzUsuńO, a ja chętnie wybrałabym się na to inne Rodos ;)
UsuńPiękne zdjęcia i z opisu widać, że jesteś tu szczęśliwa :) Mnie ciągle gdzieś nosi, więc w każde wakacje próbuję przynajmniej tydzień spędzić objazdowo (właśnie, nadal nie udało mi się zrobić wpisu na temat drugiej części wakacji, coś mi to nie leży :) ale już jesteśmy dawno po urlopie i teraz jedynie weekendy staramy się spędzać na łonie przyrody :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement odnośnie zdjęć, bo chyba większość z nich zrobiłam sama, a ciągle czuję, że fotograf ze mnie taki sobie ;) Tak to bywa czasem, że chce się napisać jakiś tekst i coś się nie składa, tak jak w przypadku Twojego wpisu na temat drugiej części wakacji. Ja mam od ponad dwóch tygodni w przygotowaniu artykuł o różnicy wieku między chłopakami :D
UsuńJakby nie patrzeć, takie wakacje to cudna sprawa :)
OdpowiedzUsuńMhm....tak sobie myślę, że ja też mieszkam na RODOS, choć ja mojego rodos nie lubię ;-) Wolę sobie jednak gdzieś wyskoczyć, np w góry, które są całkiem blisko. A na tym słynnym Rodos to nie byłam, ale byłam na Krecie i nie wiem czemu, ale jakoś mi się tam nie podobało :-)
OdpowiedzUsuńJa kocham moje RODOS :D a Grecja mi się marzy, dwa razy już prawie tam jechałam i niestety nie udało się, do trzech razy sztuka!
UsuńGdy tylko przeczytałam tytuł wpisu pomyślałam sobie, że każdy gdzieś wyjeżdża za granicę (a, że geografia to moja najsłabsza dziedzina nauki), gdy zaczęłam czytać dalej to wszystko się wyjaśniło :D Ja kiedyś mieszkałam na rodos, jednak teraz zdecydowanie wolę miasto, jak dla mnie fajnie jest pojechać na wieś na weekend, na wakacje, ale nie mieszkać cały czas. Ja stawiam na miasto. Pięknie to wszystko opisałaś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Carpe diem
Tytuł może być mylący ;) Na wsi mieszka się nam dobrze, choć oczywiście czasem bywa to kłopotliwe. Każde zakupy to wyprawa ;)
UsuńTez mieszkamy w domku, w mieście, ale w sumie jak na wsi.
OdpowiedzUsuńTeż fajnie! :)
UsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ech, te podróże zagraniczne to chyba jednak nie w tym roku...
Usuń