wtorek, 20 listopada 2018

Dziewiąty miesiąc.


Kiedy kilka dni temu zaczynałam pisać ten tekst, czułam się naprawdę wybornie. Następnego dnia... powiedzmy oględnie, że sporo się zmieniło. Sama śmieję się z tej złośliwości losu. Nie ma co, udała mu się ta kpina :) Najważniejsze jednak, że dziecko jest zdrowe, a i ze mną nie dzieje się nic nietypowego.

Mogłam w sumie przewidzieć, że po ostatnich informacjach na temat mojego zdrowia spadnie na mnie lawina pytań. To bardzo miłe, że się martwicie. Trochę mnie to może krępuje, bo nie jestem typem osoby, która lubi być powodem czyjejś troski. Ale wiem dobrze, że ten dziewiąty miesiąc to taki szczególny czas, pełen oczekiwania i nieraz niepokoju :) Postaram się opowiedzieć Wam, jak to w tej chwili wygląda u mnie.

Jest lepiej niż myślałam!


Prawdę mówiąc, czekałam na ten listopad z pewnymi obawami, choć generalnie jestem spokojna i wiem, że co by nie było, na pewno sobie poradzimy. Ale niepokoiło mnie, gdy już na początku drugiego trymestru zaczęłam odczuwać od czasu do czasu problemy z poruszaniem się, które pamiętam dobrze z ostatnich tygodni mojej pierwszej ciąży. Liczyłam się z tym, że na tym etapie mogę być już uziemiona w domu. Albo w szpitalu. Niepokoiła mnie też moja waga - już w ósmym miesiącu ważyłam 75 kg, czyli tyle, co przy pierwszym porodzie (czyli w połowie dziesiątego miesiąca). Kiedy powiedziałam o tym położnej, uśmiechnęła się tylko i bardzo pocieszająco stwierdziła: "No to teraz będzie więcej" :)

Obawy się nie sprawdziły. Moja waga już nie wzrosła, a nawet zmalała. Chodzę jak kaczka, ale właściwie nie odczuwam w związku z tym jakichś szczególnych dolegliwości. Mogę (mogłam) iść nawet na długi spacer. Czuję się dużo lepiej niż się tego spodziewałam.

Niech to będzie jasne: przejmowałam się wagą nie z próżności (a niechbym i sto kilo ważyła, ciąża to ciąża), ale dlatego, że mój organizm nie jest przyzwyczajony do takiego ciężaru i nie znosi go zbyt dobrze. Przed ciążą nie ważyłam dużo. W krótkim czasie moje biodra musiały się przyzwyczaić do dźwigania dodatkowych dwudziestu kilogramów. Nie były mi za to wdzięczne :)

Jestem bardzo duża, co zresztą widać na zdjęciach. Łatwiej mnie przeskoczyć niż obejść! :) Mimo wszystko nie czuję się aż tak wielka. Kiedy czasem patrzę na odbicie swojej sylwetki w lustrze, moją pierwszą reakcją jest zaskoczenie: naprawdę tak teraz wyglądam? Przypuszczam, że zanim się do tego przyzwyczaję, sprawa będzie już nieaktualna ;)


Ból.


No, boli mnie. Z przodu, z tyłu, przy siedzeniu, przy leżeniu, przy chodzeniu, a najbardziej przy schylaniu. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja doświadczyłam tego uczucia niedawno.  Pokochałam od pierwszego wejrzenia nieznajomą kobietę, która podniosła z ziemi upuszczoną przeze mnie receptę. Dzięki niej nie musiałam się schylać! 

Ciało już dość intensywnie przygotowuje się do porodu. Nawet jeśli wiem, że będę mieć cesarkę, to moja macica i lędźwie niekoniecznie są tego świadome. Wydaje mi się, że w pierwszej ciąży nie odczuwałam tak silnego bólu. Pamiętam problemy z chodzeniem, pojawiło się nawet podejrzenie rozejścia spojenia łonowego. Ale teraz odczuwam ból nawet wtedy, gdy się kładę.

To nie znaczy, że moje życie zmieniło się w jakieś okropne pasmo cierpienia :) Powiedziałabym raczej, że to pewne nowe doświadczenie w moim życiu, wcale nie takie złe. Czasem nawet mnie bawi :) Zaczęłam się np. zastanawiać, czy istnieje taka specjalizacja: masażysta kobiet w ciąży. I czy jest to zajęcie satysfakcjonujące, czy wręcz przeciwnie...

Choroba.


To też jest nowe doświadczenie. Zawsze byłam zdrową osobą, więc w ogóle doświadczenie choroby jest dla mnie czymś nowym. A już bycie chorą i w ciąży, to zupełnie nowa rzeczywistość.

Poprzednia ciąża była pod tym względem łatwiejsza. Poza jednym, niezbyt poważnym przeziębieniem pod sam koniec - nic niepokojącego. Teraz zaczynam dzień od euthyroxu, muszę pamiętać o żelazie i o magnezie, czasem czuję się jak apteka na dwóch nogach ;) Dowiedziałam się też, jak to jest mieć gorączkę powyżej 40 stopni i nie móc zażyć ibuprofenu. A od niedawna wiem też, co to znaczy mieć żylaki. Ciąża uczy, nie ma co.

Nie próbuję udawać dzielnej, choć świadomość, że mogę być tak odbierana, nie jest dla mnie nieprzyjemna ;) Prawda jest taka, że ja faktycznie czuję się dobrze lepiej, niż można by było przypuszczać. Właściwie pierwsze dolegliwości związane z tarczycą zaczęłam odczuwać bardzo niedawno, kiedy wskutek leków moja niedoczynność przeszła w lekką nadczynność. Po zmianie dawki jest już lepiej. Osłabienie wywołane infekcją też już minęło. Przypuszczam, że czuję się lepiej niż niejedna zdrowa osoba.

Relaks.


Ta ciąża jest na swój sposób spełnieniem moich marzeń. W pierwszej ciąży miałam dużo stresu i zmartwień. Niepokoiłam się, czy nie odbije się to niekorzystnie na dziecku. Żałowałam, że nie zrezygnowałam wcześniej z pracy, że nie pozwoliłam sobie nacieszyć się w pełni moją pierwszą ciążą. Marzyłam o tym, by móc przeżyć ją jeszcze raz, bez tego całego stresu i niepotrzebnych złych emocji.

Teraz również pracuję, ale jest to praca zdalna w domu, do tego najmilsza pod słońcem. Sama decyduję o tym, jak spędzam czas i ile pracuję w ciągu dnia. Nie mam większych zmartwień - co też nie zawsze jest dobre, bo zdarza się, że drobne problemy urastają do rangi tych najpoważniejszych ;) Tak czy inaczej, to jest dobry rok. Nawet pomimo moich dolegliwości, jestem teraz bardzo, bardzo szczęśliwą osobą.



...

Chciałam, żeby ten wpis był kojący, pocieszający dla przyszłych mam, które obawiają się ciąży i różnych uroków tego stanu. Domyślam się, że niekoniecznie mi się to udało. Cóż - nie mogę i nie chcę kłamać, przedstawiam rzeczywistość taką, jaka jest. Ale jedno mogę Wam powiedzieć na pewno:

Każda ciąża jest inna.


W pierwszej ciąży nie miałam nawet połowy z aktualnych dolegliwości. W dziesiątym miesiącu chodziłam na imprezy, występowałam na scenie, prowadziłam bardzo aktywny tryb życia. W dniu, w którym przyjęto mnie do szpitala, byłam umówiona z koleżankami na mieście. Bardzo ubolewałam nad tym, że muszę odwołać spotkanie.

Znam kobiety, które w czasie ciąży spędziły więcej czasu w szpitalu niż we własnym łóżku - i kobiety, które w czasie ciąży jeździły na obozy żeglarskie i chodziły po górach (tego ostatniego jednak nie polecam, różnica ciśnień może spowodować przedwczesny poród). To, że w chwili obecnej nie czuję się zbyt dobrze nie znaczy wcale, że każda kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży jest na to skazana.

Co by nie było, ważne, że to nie będzie trwało wiecznie :) Wkrótce pojawi się w moim życiu mały, bezbronny człowieczek, a ja będę miała wystarczająco dużo sił, by się nim zaopiekować!

26 komentarzy:

  1. Przyznaję, że ja w dziewiątym miesiącu miałam bardzo dużo siły :) Na dwa tygodnie przed porodem, szef sam wysłał mnie na zwolnienie - bo jak stwierdził, boi się, że zaraz mu tu urodzę :) Trzymaj się i szczęśliwego rozwiązania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, każda ciąża jest inna :) Dziękuję za dobre życzenia! :* Przyznam, że już się trochę nie mogę doczekać tego rozwiązania.

      Usuń
  2. Ja pierwszą ciążę również znosiłam znacznie lepiej, ale myślę, że duży wpływ miał również fakt, że moje ostatnie miesiące przechodziłam w zimę. W drugiej rodziłam w lipcu, więc upały mocno dawały mi w kość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie obie ciąże przypadły dokładnie na te same miesiące, a wręcz na te same dni :D Jedyna różnica jest taka, że druga ciąża będzie znacznie krótsza, pierwszą przenosiłam.

      Usuń
    2. Ja też przechodziłam w zimie w ciąży i jeszcze mieszkałam wtedy w Dublinie więc nie narzekałam

      Usuń
    3. Mimo wszystko te chłodne miesiące też są kłopotliwe. Trzeba wszędzie chodzić z czapką i szalikiem, a one lubią spadać na podłogę... :)

      Usuń
  3. zdrówka :) teraz to już z górki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie wyglądasz.
    Ja swoją ciąże wspominam na ogół przyjemnie, choć był okres taki, że chciałam żeby mnie wystrzelono w kosmos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Myślę, że mimo wszystko też będę wspominała dobrze tę ciążę. Przez większość czasu było wspaniale :)

      Usuń
  5. Zapewne każda ciąża jest inna. Wyglądasz pięknie. Życzę Ci, aby to był dobry czas, a przede wszystkim dużo zdrówka. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja znowu w dziewiątym miesiącu czułam się znakomicie, nawet nie byłam zmęczona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze w ciąży nie byłam a więc się nie wypowiem :-P Ale pięknie wyglądasz :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzymy powodzenia i wiele wiele radości już zaraz :)
    Bycie mamą to jedna z najpiękniejszych rzeczy w życiu :)

    Jeśli chcecie dać się zainspirować i porozmawiać z innymi mamami nie tylko o wychowaniu dziecka ale też o sobie, o możliwościach dla mamy i rozwoju zawodowym to zapraszamy do naszej grupy

    https://www.facebook.com/groups/ambitnemamynarynkupracy/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz :) Chętnie zajrzę do grupy, na pewno znajdę tam coś dla siebie :)

      Usuń
  9. Wyglądasz przepiękne! Cudowny brzuszek :) My na razie tylko planujemy, myślimy, jak to będzie jak pojawi się dzidziuś ale nie robimy nic w tym kierunku, może w przyszłości :D
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :* Pewnie, na wszystko w życiu jest czas. Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie siebie w roli mamy :)

      Usuń
  10. Pięknie wyglądasz :) Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. już niewiele zostało i niebawem Twoj cud pojawi się na świecie, a to wynagradza wszystko :) u nas poczatek 7 miesiąca i też jest już cięzko :) klaudia j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :* Ciąża to cudowny czas, ale cieszę się, że już się kończy :D

      Usuń