poniedziałek, 8 marca 2021

Kobieta na zdjęciach

Fot. Adam Jaskiernik Fotografia

Wiecie, z pozowaniem do zdjęć jest tak, jak z pisaniem. Albo ze śpiewaniem. Właściwie każda działalność artystyczna wiąże się, przynajmniej w moim przypadku, z pewnym ciągiem zdarzeń. Na początku po prostu lubiłam to robić, chciałam to robić, wierzyłam, że będę w tym dobra, bo mam predyspozycje. Po czym zaczynałam się wdrażać... i odkrywałam, że tak łatwo nie będzie. Bo jest technika, której trzeba się nauczyć. Bo mój subiektywny odbiór własnych dokonań różni się niekiedy znacząco od tego, jak są one odbierane przez innych. Bo trzeba było przyjąć jedną, drugą, trzecią lekcję pokory, by zacząć się rozwijać.

Nieraz ogarniało mnie zwątpienie, chciałam zrezygnować, nie próbować dalej, nie narażać się na kolejne niepowodzenia. Niedługo minie 10 lat od mojej pierwszej sesji zdjęciowej, więc chyba mogę powiedzieć, że wytrwałam całkiem długo. Dzięki zdjęciom odwiedziłam wiele pięknych miejsc, poznałam mnóstwo fantastycznych, kreatywnych, pozytywnie zakręconych ludzi, zdobyłam niezliczoną ilość pięknych pamiątek. Niektóre z nich zdobią ściany mojego domu, inne znalazły się w okolicznościowych albumach, wiele z nich znalazło się oczywiście w Internecie. Niektóre zapraszają do nawiązania współpracy z fotografami, którzy je zrobili. Niektóre można było oglądać na wystawach stacjonarnych, jedno prawdopodobnie pojawi się wkrótce na okładce pewnej płyty.

Dawno nauczyłam się, że dobre zdjęcie jest warte wytrzymania kilku minut w chłodzie lub w upale. Warto stać lub siedzieć przez dłuższy czas w niewygodnej pozycji, warto zanurzyć się w wodzie, warto czasem przejść przez błoto, wybrudzić się, zmęczyć, mieć obolałe nogi od zabójczo pięknych butów, warto wytrzymać kilka godzin przygotowań i charakteryzacji. Niewygoda minie, zdjęcie zostanie na zawsze.

Jak to się zaczęło?


Dawno, dawno temu... Kiedyś zastanawiałam się nad tym i z zaskoczeniem uświadomiłam sobie, że ja od dziecka chciałam być na jakichś zdjęciach. Szukałam okazji, by się na nich znaleźć. Pamiętam sesję, którą zrobiła mi koleżanka, gdy miałyśmy po 14 lat. Pamiętam, jak razem z współlokatorkami robiłyśmy sobie zdjęcia w internacie. Pamiętam, jak przez pół roku pieczołowicie odkładałam pieniądze na profesjonalną sesję zdjęciową. Gdzieś to pragnienie zawsze we mnie żyło. Chyba dzięki zdjęciom chciałam poczuć się kimś innym niż w rzeczywistości, bo nie byłam zadowolona z siebie.

Później tak się złożyło, że mój przyjaciel fotograf zaczął prezentować w sieci swoje prace, poznałam też jedną modelkę, która zmienia się na zdjęciach jak kameleon. No i przyznam, pozazdrościłam. Obudził się we mnie taki dzieciak, który na widok ludzi robiących fajne rzeczy stwierdza, że też tak chce. Wiem, że wielu z nas ma tego dzieciaka w sobie :)

Pozowanie wydawało mi się wówczas łatwe. Wychodziłam ładnie na zdjęciach, które robiłam sobie z przyjaciółmi. To był dla mnie dobry czas, jeśli chodzi o wygląd, czułam się atrakcyjna, byłam w dobrej formie. Jednak efekty pierwszej sesji zdjęciowej nie pozostawiały wątpliwości - nie należałam do urodzonych modelek. Byłam sztywna, bez mimiki, nie umiałam patrzeć w obiektyw ani uśmiechnąć się w taki sposób, by na zdjęciach wyglądało to korzystnie. Prawdę mówiąc, po pierwszej sesji byłam przekonana, że to nie dla mnie.

Czemu mnie to wciągnęło?


Gdyby chodziło tylko o próżność, wystarczyłyby mi pewnie dwie, może trzy sesje, nie miałabym motywacji, żeby zaangażować się w to na lata. Już po pierwszej sesji, która przecież nie była wybitnie udana, otrzymałam tyle komplementów, że wręcz czułam przesyt.  Moja próżność nieraz też ucierpiała przez nieprzychylne komentarze. Gdyby nie motywowało mnie coś jeszcze, pewnie szybko dałabym sobie z tym spokój.

O co zatem chodziło? Chciałam tworzyć obrazy. Miałam swoje pomysły, wizje zdjęć, na jakich chciałam się znaleźć. Przygotowywałam stylizacje, wybierałam miejsca, starałam się możliwie najwierniej odtworzyć pomysł, który miałam w głowie. Nieraz zapraszałam do współpracy fotografów, których styl pasował do mojej wizji.

Starałam się za każdym razem być nie tylko fotografowanym obiektem, ale też współtwórczynią zdjęcia. Nie z każdym fotografem było to możliwe, niektórzy chcieli mieć całkowity wpływ na ostateczny efekt. Wtedy też powstawały piękne zdjęcia, pewnie piękniejsze od tych, które ja mogłam sobie wyobrazić. Najbardziej jednak lubiłam te momenty, kiedy wyobraźnia fotografa spotykała się z moją i wspólnie realizowaliśmy jedną, spójną wizję.

Ostatnia sesja

Fot. Adam Jaskiernik Fotografia

Gdy piszę "ostatnia", mam na myśli, że są to najświeższe zdjęcia z moim udziałem - nie, że ostatnia w życiu ;) Chociaż, czy ja wiem? Myślę nieraz, że może już pora zamknąć ten rozdział i pozwolić mu stać się pięknym wspomnieniem. Znalezienie czasu na sesję i przygotowanie się do niej sprawia mi coraz więcej kłopotu, efekty bywają mało satysfakcjonujące, zwłaszcza gdy pozuję z innymi modelkami. Porównania nie wypadają na moją korzyść. Świadomość siebie to również świadomość upływającego czasu. Nawet jeśli ta sesja nie była jeszcze ostatnią - to prędzej czy później taka nadejdzie ;)

Spotkałam się z fotografem, który już kilkakrotnie robił mi zdjęcia. Fakt, że znamy się od lat, na pewno pomógł nam obojgu poczuć się swobodnie. Wiedzieliśmy, że możemy sobie zaufać i zarazem mieć pewne oczekiwania odnośnie współpracy. Jednak wspólne doświadczenie nie przełożyło się na łatwość współpracy. Zbyt długo się nie widzieliśmy, zbyt dużo się zmieniło u każdego z nas. Musieliśmy na nowo uczyć się swoich metod pracy. Na szczęście życzliwa atmosfera temu sprzyjała :)

Umówiliśmy się na piękny zimowy plener. Miejsce wybrane przez Adama zainspirowało mnie do ciekawych pomysłów i póz, przyznam jednak, że odzwyczaiłam się od takiego marznięcia ;) Nie byłam w stanie zbyt długo wytrzymać bez kurtki. Po wykorzystaniu wszystkich najlepszych scenerii zdecydowaliśmy się na kontynuację sesji w studio. 

Jestem zadowolona z tej sesji, choć żałuję, że nie miałam czasu na skorzystanie z usług profesjonalnej wizażystki - jechałam na miejsce spotkania prosto z pracy. Mam wrażenie, że na niektórych zdjęciach moja twarz krzyczy: umaluj mnie! Podoba mi się natomiast, jak prezentuje się na zdjęciach moja stylizacja. Myślę, że udało nam się uzyskać ciekawy klimat - jak sądzicie?

Fot. Adam Jaskiernik Fotografia


Czy poleciłabym pozowanie do zdjęć każdej kobiecie?


Tak, choć uważam, że nie każda kobieta odnajdzie się w danej tematyce czy charakterze zdjęć. Warto przemyśleć na starcie, jakie są nasze oczekiwania, co chcemy uzyskać, i - to może najistotniejsze - na co nie zamierzamy się zgadzać. Nie polecam nikomu pracy z fotografem, który testowałby Wasze granice i namawiałby Was na coś, do czego nie jesteście przekonane. Współpraca z Adamem była świetna między innymi dlatego, że miałam pełną kontrolę nad tym, co działo się na sesji. 

Znalezienie fotografa, któremu można zaufać i z którym zrealizujesz przepiękną sesję, nie jest trudne. W ciągu tych dziesięciu lat spotkałam wiele wspaniałych, uczciwych osób, którym zależy na efektywnej współpracy i imponujących rezultatach. Zdarzały się jednak również sytuacje, w których musiałam zachować czujność. Warto dobrze przemyśleć decyzję o wyborze fotografa. Jeśli wyczuwasz niepokojące sygnały, nie lekceważ ich.

Zdjęcia dały mi ogromnie dużo radości, satysfakcji, samoakceptacji, możliwość wyrażenia siebie i realizacji swoich pomysłów. Zawdzięczam im przyjaźnie, wycieczki, wspomnienia, niezapomniane przeżycia. Jeśli zastanawiasz się, czy warto spróbować - zapewniam Cię, że tak! :)

16 komentarzy:

  1. Wszystkie zdjęcia masz piękne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jakoś brakuje odwagi do takich zdjęć

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie z kolei bardzo stresują zdjęcia, ale podejrzewam że to pewnie kwestia wprawy i można się przezwyczaić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to nie wyobraż sobie siebie na jakieś sesji zdjeciowej. trema by mnie zeżarła i to w całości. Chociaz pewnie to jest do wyuczenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak :) Znałam dziewczyny, które na początku się obawiały, a po pierwszym przełamaniu lodów pozowały jak doświadczone modelki :) Bardzo dużo zależy od dobrego podejścia fotografa.

      Usuń
  5. Cudowna sesja! Sama skrycie marzę o podobnej. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Życzę Ci, żeby to marzenie się spełniło :)

      Usuń
  6. Bardzo ładne zdjęcia! I jaką masz piękną sukienkę, kolor wspaniale podkreslił Twoją urodę! :) A ja... zdecydowanie wolę stać po drugiej stronie obiektywu i pstrykać. Uściski, Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Widziałam na Twoim blogu, że to pstrykanie świetnie Ci wychodzi, szczególnie spodobały mi się zdjęcia z Ogrodu Botanicznego :)

      Usuń
  7. Brałam udział w trzech sesjach zdjęciowych i już wiem, że to nie dla mnie. Ale od tamtej pory jeszcze bardziej podziwiam kobiety, które potrafią się w tym odnaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo fajny opisany problem, będę częściej tu zaglądać

    OdpowiedzUsuń