"Rzeczywistość wymaga,
żeby i o tym powiedzieć:
życie toczy się dalej. "
Dobrze znam to uczucie. Nie po raz pierwszy go doświadczyłam. Wydaje mi się zresztą, że pamiętam ten pierwszy raz. Miałam dziesięć lat, układałam sobie puzzle i usłyszałam nagle wiadomość, że zginęła księżna Diana. Był to wtedy dla wszystkich wielki szok. Pamiętam, że po obejrzeniu materiału w wiadomościach wróciłam do tych moich puzzli i było mi tak strasznie dziwnie: jak to, mam teraz się bawić? Mam je układać? Kiedy wydarzyło się coś tak dramatycznego i nieodwracalnego, ja mam wracać do zabawy?
Potem nieraz doświadczałam tego samego uczucia. Przeważnie wtedy, gdy rzecz dotyczyła kogoś z mojej rodziny. Ale też wtedy, gdy jako nastolatka zobaczyłam w telewizji, jak najpierw jedna, potem druga wieża WTC zostaje uderzona przez samolot.
Albo wtedy, gdy w pewną leniwą kwietniową sobotę słuchaliśmy z moim chłopakiem (obecnie mężem) radia, a spiker między jedną a drugą piosenką rzucił mimochodem, że rozbił się samolot prezydencki i wszyscy zginęli. Nie słuchaliśmy więcej tej stacji radiowej. Ofiarom katastrofy należy się szacunek, niezależnie od poglądów politycznych.
Teraz, po tragedii, która wydarzyła się w Gdańsku, czuję się tak samo. Nie, nie porównuję tych wydarzeń, piszę tylko o swoich odczuciach. Czuję, że jest wokół mnie świat, który istnieje nadal i życie, które toczy się dalej, a ja tak trochę nie mam pomysłu, jak się w nie włączyć...
Bo zginął człowiek. Bo został ugodzony nożem chwilę po tym, jak powiedział, że kocha swoje miasto i żyjących tam ludzi. Bo radosne święto w jednej chwili zmieniło się w dramat. Bo ta jedna straszliwa śmierć położyła się cieniem na całym sukcesie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Bo inny człowiek, który przez wiele lat napędzał niesamowitą machinę czynienia dobra, mówi teraz, że rezygnuje. I choć wierzę, tak jak inni, że Orkiestra będzie grała dalej - to jednak dzisiaj wygląda to tak, jakby zło zatriumfowało. Ktoś zabił, ktoś zginął, ktoś się poddał.
Nie ustają kłótnie, spory, szukanie winnych. Z jednej strony zapewniamy, że potrafimy się jednoczyć w obliczu tragedii, z drugiej strony - ciągle pomstujemy na jedną lub drugą opcję polityczną.
Jest smutno. I strasznie. Ciężko dziś o wiarę i nadzieję.
"Tyle ciągle się dzieje,
że musi dziać się wszędzie."
że musi dziać się wszędzie."
Moje dziecko właśnie się obudziło, gaworzy w swoim łóżeczku.
Miałam wczoraj dobry dzień. Dzieci są zdrowe, my dorośli też już czujemy się lepiej - weekend nas dość mocno wymęczył. Robaczek pięknie się wczoraj bawił i nawet wrócił mu apetyt. Chciałam Wam pisać o tym, że lubię takie dni i że to podwójne macierzyństwo bywa bardzo satysfakcjonujące.
O tych mniej pozytywnych aspektach też chciałam pisać. O tym, że czasem trzeba wcisnąć dziecku na siłę lekarstwo do buzi. Że czasem dziecko przez cały dzień nie chce nic zjeść. Że czasem niemowlak płacze rozpaczliwie, a mama jest w toalecie i choćby bardzo chciała, nie może w tym akurat momencie pobiec do niego i go utulić. Ale co to za problemy? Zwykła proza normalnego, udanego życia
Za miesiąc mam urodziny, zaczęłam już myśleć o tym, jak chciałabym je spędzić. Jakie to ma znaczenie? Sam fakt, że dożyło się urodzin jest wystarczającym szczęściem.
Mąż pocałował mnie dziś na pożegnanie, wychodząc do pracy. Po południu wróci i przywita się ze mną serdecznie. Inny mąż innej żony nie pożegnał się z nią wczoraj, choć lekarze chcieli mu to umożliwić.
Żaden temat nie wydaje mi się dzisiaj wystarczająco ważny, by o nim pisać. Żaden inny - w obliczu tragedii, zbrodni, chorej nienawiści i podziałów. Moje myśli są przez cały czas przy rodzinie zamordowanego Prezydenta. Dlatego piszę dzisiaj ten tekst.
"Nie bez powabów jest ten straszny świat,
nie bez poranków,
dla których warto się zbudzić."
nie bez poranków,
dla których warto się zbudzić."
Życie ruszy do przodu. Będą kolejne dni, tygodnie, miesiące. Choć ciężko to sobie dziś wyobrazić - ci, którzy teraz płaczą, będą się jeszcze kiedyś uśmiechać. Tym wszystkim, którzy mówią o końcu, o przegranej, o klęsce, chcę powiedzieć: nieprawda! Przetrwamy to. Podźwigniemy się, tak jak już wiele razy wcześniej. Będą kolejne dni, kolejne lata. Zło chwilowo triumfuje, ale ta chwila przeminie, jak każda.
I wierzę, że Orkiestra nadal będzie grała. Nikt nie zdoła jej uciszyć. Będzie grała za rok i w następnych latach. Do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Wszystkie cytaty zawarte w tym tekście pochodzą z wiersza Wisławy Szymborskiej "Rzeczywistość wymaga".
Będą kolejne dni i kolejne lata, ale pustka w sercach najbliższych Pana Adamowicza, nigdy nie zostanie wypełniona. Mimo upływu lat, wciąż będzie im go brakować i nawet po 20 latach ból nie minie, choć na pewno nie będzie tak przeszywający jak w chwili obecnej.
OdpowiedzUsuńWiem, myślę cały czas o jego żonie i dzieciach... To straszne, co przeżywają.
UsuńTo przerażające wydarzenie.
OdpowiedzUsuńRacja :(
UsuńTo straszne co się stało. Najgorsze są te podziały, to obrzucanie się błotem, wzajemne oskarzenia. Zamiast w obliczu tragedii pochylić glowy i zjednoczyć się przeciwko nienawiści.
OdpowiedzUsuńTak, ja też tego nie rozumiem...
UsuńBardzo dobrze cię rozumiem, czuję się podobnie. Pięknie to ujelas. Są takie momenty, w życiu publicznym, które pozostawiają ślad w życiu. Pamiętam, że kiedy walily się wieże, czekałam pod bramą domu mojego ówczesnego idola. Pamiętam ten strach, czy będzie trzecia wojna. Pamiętam, jak po katastrofie samolotu w Smoleńsku weszłam do internetu i zobaczyłam wszystko czarno-białe. Potrafię przywołać te uczucia, nadal są we mnie. Wczorajszy dzień też zostanie. Przeraża mnie, że zło, nienawiść może być takie silne. W tym momencie boję się, że silniejsze niż dobro.
OdpowiedzUsuńTrzeba wierzyć, że dobro ostatecznie wygra. To tylko taki straszny moment...
UsuńMiałam podobnie - po ataku Rosji na Ukrainę wyrobiłam dzieciom paszporty. Bo przecież tak blisko jest wojna! Co będzie jak będzie u nas, a ja z dziećmi? To straszne tak myśleć, ale niestety często najgorsze przychodzi do głowy.
UsuńNiestety, trudno uniknąć takich obaw, zwłaszcza gdy ma się dzieci.
UsuńŻycie toczy się dalej. I to w sumie smutne, bo nie przystanie nawet na chwilę i nie zapłacze po stracie. Jacy jesteśmy mało ważni...
OdpowiedzUsuńJa widzę w tym jednak nadzieję. Kiedyś i mnie zabraknie. Chcę wierzyć, że moi najbliżsi będą w stanie żyć dalej i cieszyć się życiem pomimo tej straty.
UsuńMam wrażenie, że wyjemy dotąd dopóki jesteśmy w pamięci innych, ale nasze postawy i czyny stają się bazą dla przyszłych pokoleń, to właśnie im przekazujemy odpowiednie wzorce zachowań.
UsuńCoś w tym jest. To pocieszające :)
UsuńWierzę, że świat zmienia się od nas samych, tu szukam źródeł dobrych przemian, a to przyjemne czuć się siewcą dobrego ziarna. :)
UsuńO tak, to przyjemne :)
UsuńTo co wydarzyło sie w Gdańsku jest straszne, zwąłszcza tym bardziej w takim momencie. DAlej jakoś nie mogę dojść do siebie po tym co sie stało.
OdpowiedzUsuńJa też... Przerażające są też niektóre komentarze w Internecie :(
UsuńNie zawsze da się zrozumieć, nie zawsze da się pojąć rzecziwistość, która jest tu i teraz... Wiem jednak, że czas leczy rany... W końcu przyjdzie lepszy czas, w końcu przyjdzie jakieś wytłumaczenie..
OdpowiedzUsuńMoże nigdy nie zrozumiemy. Ale kiedyś to nie będzie tak bolało.
UsuńJa też chciałabym wierzyć, że za rok czeka nas kolejny wspaniały finał WOŚP... nA potem kolejne i kolejne... Trochę się jednak boję tego, co będzie...
OdpowiedzUsuńTrzeba być dobrej myśli!
UsuńStraty zawsze bolą, ale te przychodzące z zaskoczenia, kiedy nawet nie pomyślimy, że może do nich dojść, nie uwzględniamy ich ryzyka, powodują, że na chwilę zatrzymujemy się, aby oddać refleksjom, nawet jeśli nas bezpośrednio nie dotyczą.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda.
UsuńMnie obrzydza fakt, że niektórzy chcą sobie zrobić jakieś rozgrywki polityczne na tej śmierci :/ Obrzydliwe.
OdpowiedzUsuńJa też tego nie rozumiem. W obliczu tragedii ludzie powinni się jednoczyć...
UsuńPomimo tego, że my jesteśmy tu, a On był tam, to ma na nas ogromny wpływ. I nieważne jest, czy była ochrona, czy nie, nieważne jest, czy ten człowiek był chory, czy nie. Ważne jest to co się stało i że w ogóle się stało, choć nie powinno.
OdpowiedzUsuńWielka Orkiestra Świątecznej Pomocy już nigdy nie będzie taka sama...
UsuńNie będzie. Z pewnością będzie inaczej, ale JAK? zależy tylko od nas. Warto o tym pamiętać, nie dawać się ponosić fali hejtu, nienawiści, rasizmu i innych mało pozytywnych emocji. Teraz, kiedy skończył się czas na refleksję, powinniśmy skupić się sami na sobie, a nie na szukaniu winnych na siłę. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
UsuńZgadzam się z Tobą. Dlatego tak podoba mi się postawa żony i córek zamordowanego Prezydenta. Nie ma w nich nienawiści ani oskarżania.
UsuńKtoś w tym kraju w obliczu tragedii tak wielkiej, że większa być już nie może w końcu zatrzymuje łańcuszek hejtu i nienawiści.
UsuńTo jest pocieszające.
UsuńTymczasem dzieją się niesamowite rzeczy, "ostatnia puszka Pana Prezydenta" uzbierała 11 milionów! To przywraca wiarę w ludzi.
Stała się tragedia ale nie mam już ochoty od ponad tygodnia o tym czytać .
OdpowiedzUsuńCóż, rozumiem ;)
UsuńBardzo ładne, ciekawe cytaty dobrałaś do wpisu. Ten rok dopiero się zaczął, a tyle już złego się wydarzyło... :(
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Mam nadzieję, że dalsza część tego roku będzie tylko lepsza.
UsuńCzasem nie doceniamy małych, codziennych rzeczy. Smutny post, choć przeplatany pozytywnym spojrzeniem, to jednak mimo wszystko zasmucił mnie.
OdpowiedzUsuńSmutny, bo dotyczy smutnych wydarzeń... Mam jednak nadzieję, że nie zasmucił Cię skutecznie! :) Mnie pociesza myśl o ludziach, którzy postanowili przekuć tę tragedię w coś pozytywnego.
UsuńTakie smutne wydarzenia zawsze potrafią poruszyć rzesze osób, jest to przykre, zapisuje się w historii kraju i nie tylko:(
OdpowiedzUsuńNa szczęście znaleźli się ludzie, którzy potrafili wyciągnąć z tego wydarzenia coś dobrego.
UsuńKiedy szok minie wszystko wróci na dawne tory.
OdpowiedzUsuńZawsze tak jest.
UsuńBardzo mnie zabolało to co się wydarzyło. Kocham Gdańsk, a Pana Adamowicza miałam przyjemność spotkać na Zlocie ZHP. Strasznie jest mi przykro!
OdpowiedzUsuńOch, to faktycznie musiało zaboleć :( Ja nie znałam Pana Adamowicza w ogóle, właściwie dopiero po jego śmierci dowiedziałam się, jakim był mądrym i wartościowym człowiekiem.
UsuńNigdy nie zrozumiem postępowania ludzi którzy zabijają i jeszcze się z tego cieszą. Świadomość takich osób jest na poziomie 0 niestety codziennie dzieją się tragedie na świecie, a my możemy tylko patrzeć i współczuć. Świat kiedyś będzie lepszy, ale dużo jeszcze przed nami...
OdpowiedzUsuńJa też nie rozumiem, jak można zabijać, jak można krzywdzić, odbierać komuś ukochaną osobę... Nie chcę tego rozumieć.
UsuńLiczę na to, że WOŚP jeszcze kiedyś zagra. I niestety muszę przyznać, życie toczy się dalej, nie można marnować czasu na użalanie się nad sobą, tylko wziąć się w garść i żyć dalej. I choć niekiedy czas krzywdy nie naprawi to nastaną te lepsze chwile, kiedy to będzie można się uśmiechnąć. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i pouczający post, pozdrawiam.
Dziękuję :*
UsuńNa szczęście Jurek Owsiak powiedział "bierzemy się do roboty", więc to oznacza, że WOŚP będzie grać dalej! :)
Mnie również dotykają tragedie innych ludzi, ale zawsze wtedy dziękuję Bogu za to co mam
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ja też w takich chwilach doceniam fakt, że moi bliscy są przy mnie.
UsuńDbaj o swoich a innym staraj się pomóc jak możesz. Roztrząsaniem sytuacji i dzieleniem na czynniki pierwsze raczej nie pomagamy
OdpowiedzUsuńNie do końca rozumiem, jak to się ma do mojego tekstu, ale tak czy inaczej dziękuję za Twój komentarz.
UsuńTo ci się wydarzyło, jest okropne. Tym bardziej, że wydarzyło się w tak dobrym okresie... :(
OdpowiedzUsuńTak, takie momenty pozwalają zatrzymać się i zastanowić nad swoim życiem, nad tym co mamy. Mam podobne przemyślenia do Twoich.
OdpowiedzUsuńDobrze mnie rozumiesz :)
Usuń