Miałam pisać inny tekst z okazji Dnia Matki. Może jeszcze go napiszę. Tymczasem trafiłam na jednym z blogów parentingowych na wyzwanie #SuperMama. A co jak co, ale wyzwania uwielbiam :)
Mam uzasadnić w dziesięciu punktach, dlaczego jestem dobrą mamą. Wyzwanie o tyle trudne, że ostatnio wcale nie jestem zachwycona swoimi popisami w tej roli i o wiele łatwiej byłoby mi sporządzić listę dziesięciu rzeczy, które jako matka zawaliłam. Poza tym, moje dziecko to jeszcze niemowlak, tak naprawdę niewiele jest obszarów, gdzie mogę się wykazać - ja go po prostu karmię, przewijam i bawię się z nim. Niełatwo rozpisać to na dziesięć punktów. Ale wyzwanie jest wyzwaniem - zatem próbujemy ;)
Przystępuję więc do bezwstydnych i niekoniecznie zasłużonych przechwałek. Mam nadzieję, że przebrniecie przez nie chociażby po to, by później w komentarzu sprowadzić mnie na ziemię.
1. Jestem dobrą mamą, bo kocham moje dziecko.
Właściwie ten punkt powinien wystarczyć za wszystkie dziesięć. O to przecież tak naprawdę chodzi - o miłość. Której mojemu synkowi nie braknie nigdy, nawet jeśli miałoby mu zabraknąć wielu innych rzeczy.
2. Jestem dobrą mamą, bo daję mojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Po raz pierwszy powiedziała mi o tym pani doktor w szpitalu. Przyszła do nas na obchód, zobaczyła Roberta śpiącego w moich ramionach i powiedziała z uśmiechem:
- To jest najbardziej wyprzytulany dzidziuś na całym oddziale. Na pewno dała mu pani bardzo dużo poczucia bezpieczeństwa. I widać efekty.
Potrafię uspokoić Roberta, gdy się wystraszy lub gdy coś mu dolega. Jest pogodnym, radosnym dzieckiem. Mam wrażenie, że udziela mu się mój spokój i dobre nastawienie.
3. Jestem dobrą mamą, bo wprowadzam wiele osób do jego świata.
Pamiętam, jak Robert był jeszcze kilkutygodniowym noworodkiem, a ja zastanawiałam się, czy mogę już jeździć z tak malutkim dzieckiem w odwiedziny do rodziny. Kiedy poczytałam trochę na ten temat, zrozumiałam, że dla dziecka w jego wieku najciekawszą i najbardziej rozwijającą zabawą jest poznawanie nowych twarzy, słuchanie różnych głosów. Przestałam się więc obawiać i zaczęłam zabierać Roberta w odwiedziny, zapraszać gości do niego, przedstawiać mu kolejne "ciocie" i "wujków". Robert ma dla każdego z nich swój promienny uśmiech. Uwielbia towarzystwo, potrafi nawet zasnąć na rękach u mojej przyjaciółki.
4. Jestem dobrą mamą, bo nie zapominam o sobie.
Owszem, miewam czasem obawy, że pamiętam o sobie za bardzo. Przeważnie jednak udaje mi się całkiem sprawnie łączyć bycie mamą z byciem po prostu mną. Urodzenie dziecka nie zmieniło mnie w inną osobę, nie pozbawiło mnie moich zainteresowań i pasji, nie sprawiło, że przestałam się rozwijać. Już jako mama zaczęłam prowadzić blog, podjęłam nową pracę, zorganizowałam kilka ciekawych wydarzeń. Myślę, że takie podejście jest dobre nie tyko dla mnie, ale i dla Roberta, który będzie mnie obserwować każdego dnia i widzieć, że mama jest interesującą osobą, której świat nie kończy się tylko na nim.
5. Jestem dobrą mamą, bo szanuję decyzje mojego dziecka.
Tak naprawdę chodzi o jego przyszłe decyzje. W tej chwili Robert decyduje co najwyżej o tym, czy będzie leżał na pleckach, czy na brzuszku, a ja choćbym chciała, nie zawsze mogę tę decyzję uszanować. Ale szanuję już teraz wybory, których mój syn dokona w przyszłości. Dlatego m.in. nie publikuję jego zdjęć w Internecie, bo chcę, żeby sam zdecydował o tym, kiedy zostaną one opublikowane - pisałam o tym już w tym tekście. Dlatego nie będę go zmuszać do diety wegetariańskiej, choć sama nie jem mięsa - jak dorośnie, może podjąć decyzję o zostaniu wegetarianinem, wcześniej pozna smak mięsnych potraw. Nie robię nawet w żartach żadnych planów odnośnie tego, kim zostanie mój syn, kiedy dorośnie. Zostanie, kim będzie chciał, a ja będę wspierać każdą jego decyzję.
6. Jestem dobrą mamą, bo śpiewam mojemu dziecku.
Nie jestem mamą-gadułą, nad czym trochę ubolewam, bo wierzę w te wszystkie opowieści o zwiększaniu IQ dziecka. Za to często i chętnie śpiewam mojemu synkowi. A on to uwielbia. Szczególnie entuzjastycznie reaguje wtedy, gdy porzucam tradycyjny repertuar piosenek o kotkach, pieskach, kaczkach i innych zwierzątkach, a zamiast tego porywam się na coś doroślejszego. Jego radosny śmiech i rozpromienione oczka znaczą dla mnie więcej niż wszystkie oklaski na świecie.
7. Jestem dobrą mamą, bo kocham jego tatę.
Przez chwilę zastanowiłam się, czy nie przenieść tego punktu nieco wyżej, na drugą lub trzecią pozycję listy. Przecież to takie ważne. Ale pomyślałam wtedy o tych wszystkich wspaniałych kobietach, które znam, które wychowują swoje dzieciątka samotnie. Zatem i bez partnera się da. Niech więc ten punkt zostanie tu, gdzie jest.
Ja mam partnera - cudownego męża. Dużego chłopca o rozbrajającym uśmiechu, dla którego tracę głowę po raz kolejny każdego dnia. Cieszę się, że Robert będzie dorastał patrząc na naszą miłość, że będzie się od nas obojga uczył szacunku i oddania dla drugiej osoby. Może to będzie najbardziej wartościowa rzecz, jaką kiedykolwiek mu przekażemy.
8. Jestem dobrą mamą, bo jestem spokojna i konsekwentna.
Kiedy Robert był jeszcze noworodkiem, zdarzyło mu się, że stracił na wadze. Niewiele, ale jednak. A miał przecież przybierać na wadze, przecież miałam już wtedy pokarm, karmiłam go umiejętnie i regularnie, nie było żadnej obiektywnej przyczyny, dlaczego nagle jego waga była mniejsza.
Co zrobiłam? To, co wcześniej. Karmiłam go. Nie spanikowałam, nie zaczęłam szukać najróżniejszych sposobów na zwiększenie laktacji, nie zaczęłam go dokarmiać mlekiem modyfikowanym. Spokojnie, usypiając swoje obawy, robiłam co umiałam najlepiej. Tydzień później Robert ważył prawie kilogram więcej.
Czy zawsze jestem spokojna? Niestety nie, mąż potwierdzi. Czy zawsze jestem konsekwentna? Boże, chciałabym. Ale w tych ważnych chwilach, kiedy mój spokój może wiele zdziałać - moi panowie mogą na mnie liczyć.
9. Jestem dobrą mamą, bo czasami odpuszczam.
Bardzo chciałabym, żeby mój synek zawsze się mnie słuchał. W końcu wiem lepiej niż on, co dla niego dobre. Ale nie mam złudzeń - tak nie jest i nigdy tak nie będzie. Czasami ma po prostu swoje zdanie.
Czym objawia się własne zdanie niemowlaka? Najczęściej tym, o czym pisałam wcześniej - upartym przewracaniem się na brzuszek wtedy, gdy z różnych przyczyn wolałabym, żeby został chwilę na pleckach. Przypuszczam, że wyglądamy czasem zabawnie, gdy tak walczymy o właściwą pozycję - ja go na plecki, a on znów na brzuszek, ja go na plecki, a on na brzuszek...
Czasem odpuszczam. Co mi tam, będziemy się ubierać kilka minut dłużej. Nie muszę zawsze stawiać na swoim. Nie stracę autorytetu, jeśli pozwolę mu się trochę pobawić tak, jak on chce. Najważniejsze, że jest bezpieczny i szczęśliwy.
Jeszcze przyjdzie czas na poważniejsze różnice zdań. Mam nadzieję, że i wtedy będę wiedziała, kiedy warto odpuścić.
10. Jestem dobrą mamą, bo słucham dobrych rad, ale słucham też siebie.
Myślicie, że było mi miło, gdy odwiedziłam z małym koleżankę, a ona w ciągu dziesięciu minut od naciśnięcia klamki zdążyła skrytykować praktycznie wszystko, co i jak robiłam z dzieckiem? Nie było mi miło. Ale przełknęłam to i słuchałam, co ma mi do powiedzenia doświadczona matka. Bo ja jestem niedoświadczona, popełniam błędy, o wielu rzeczach nie mam pojęcia.
Kiedy tylko się da, korzystam z mądrości osób bardziej doświadczonych ode mnie. To nie jest czas na niepokorność, dumę, przekonanie o własnej wspaniałości. Staram się wybierać to, co jest najlepsze dla mojego dziecka, a czasami po prostu ktoś inny wie lepiej niż ja.
Przeważnie jednak ja wiem najlepiej. Nie lekceważę swojej intuicji i swojej wiedzy. To ja znam Roberta najdłużej i najlepiej ze wszystkich ludzi na świecie. Słucham wszystkich rad, ale wierzę głęboko, że warto równie uważnie słuchać też samej siebie.
Napisałam. Teraz idę pod prysznic umyć się z lukru, a Ciebie, droga Supermamo, zachęcam do stworzenia swojej listy. Może być na blogu, może być w komentarzu, na tablicy na Facebooku... Forma dowolna, najważniejsza jest treść. Pamiętaj, że jesteś super!
Autorem zdjęć jest mój mąż, na jednym ze zdjęć możecie zobaczyć chrzestną Roberta :) |
Brawo! Nie będę ściemniać, że jestem idealną matką, bo nikt nie jest. Najważniejsze, żeby widzieć w sobie dobre strony ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Dziękuję za miłe odwiedziny :)
UsuńSuper! Zwracasz uwagę na rzeczy istotne, których często nie zauważamy, bo się same nie doceniamy :)
OdpowiedzUsuń:) Dlatego tak chętnie podjęłam wyzwanie. Wyliczenie wad byłoby łatwe, nad zaletami trzeba się zastanowić. Dzięki temu można dostrzec coś, na co nie zwracało się uwagi.
UsuńJestem bardzo ciekawa, co napisałabyś o sobie? :)
Każda z nas jest dobrą mamą. Właściwie dla naszych dzieci najlepszą :) Dobrze sobie o tym przypominać, a nawet mieć to spisane :) Świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńSądzę, że warto myśleć o sobie dobrze :) W końcu to, co o sobie myślimy, przekazujemy też dziecku :)
UsuńNo i pięknie. Ja się z Tobą zgadzam. To wszystko, co napisałaś, to podstawy, o których czasami się zapomina. Reszta tak naprawdę to dodatki, do tego o czym piszesz. Tak trzymaj z tym swoim pięknym uśmiechem i nie przejmuj się zanadto potknięciami. Póki wiesz, że coś jest nie tak, zawsze możesz to naprawić.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :) Pozdrawiam :)
UsuńPięknie napisane Super Mamo :) Zainspirowałaś mnie - siadam do wpisu :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz też przegapiłam :) Udało się? :)
UsuńHey, usłyszałam o twoim wyzwaniu u Dominiki. Sporządziłam listę, na początku szło opornie, może łatwiej wytykać sobie błędy niż chwalić siebie nawet za drobnostki? Napisałam. Doszły nawet dwa punkty ekstra. Ale ja nie o tym...i przyszłam do ciebie. Mówię: poczytam, zobaczę, może mamy podobnie? I widzę, że jesteśmy na podobnym etapie, poczułam taką bliskość, zrozumienie, postrzeganie świata właśnie z mamowej perspektywy małego człowieka. Dodało mi to skrzydeł. I ten dystans, on już robi robotę!
OdpowiedzUsuńDzięki!
Ach, dawno nie zaglądałam do tego tekstu, i Twój piękny komentarz mnie zaskoczył! Bardzo miło go widzieć, nawet po dwóch latach :)
Usuń