Pewnego dnia oznajmiłam z dumą ulubionej nauczycielce: Prawdopodobnie wydam książkę! Nie, to nie było w roku 2022. To było w roku 2003, i nie wydałam tej książki.
Pewnego dnia pokazałam mojej kuzynce zeszyt, w którym pisałam powieść, i powiedziałam bez cienia wątpliwości: To będzie kiedyś wydane! Nie, to nie jest wspomnienie z roku 2022. O ile dobrze pamiętam, to był rok 2000. Oczywiście nie wydałam tej książki, nawet jej nie dokończyłam.
Na moich spotkaniach autorskich czasem pojawia się pytanie: co sprawiło, że zdecydowałam się na wydanie książki? Odpowiadam, że nigdy nawet się nad tym nie zastanawiałam. W mojej głowie to zawsze było naturalną konsekwencją pisania. Skoro pisałam, to zamierzałam wydać. I koniecznie z wydawnictwem - choć ogromnie szanuję i doceniam self-publisherów, to jednak moim celem zawsze było wydanie tradycyjne.
Rok 2022 - rok debiutu
Spotkanie autorskie w ZS w Sławkowie |
Mam poczucie, że pisanie w dobrym tonie o minionym roku 2022 jest co najmniej na granicy faux pas. Przecież to rok, w którym wybuchła wojna (i trwa nadal) :( Rok, w którym zginęło tylu ludzi. Zdarzyło się tyle złego. Tyle bliskich mi osób - również bliskich bez względu na odległość - kogoś straciło. "Kolęda dla nieobecnych" zabrzmiała w te święta inaczej niż dotąd, bo zabrakło znów czyjegoś głosu... I jak tu się cieszyć i świętować?
A jednak to właśnie ten trudny rok przemienił mnie z pisarki przed debiutem, wiecznie czekającej na swoją szansę - w autorkę trzech wydanych, czytanych i polecanych książek dla młodzieży.
Spotkanie autorskie w Efemerii w Krakowie |
Z perspektywy czasu mam wrażenie, że moje poszukiwania wydawcy nie trwały długo. Wysłałam propozycję do kilkunastu wydawców, krótko później otrzymałam pozytywną odpowiedź. A potem następne, na które musiałam już odpisać, że niestety, propozycja nieaktualna!
Ale były i wcześniejsze próby. Mnóstwo maili, na które nikt nigdy nie odpisał. Albo odpowiedzi odmowne. Było mnóstwo sytuacji, kiedy wydawało się, że już, zaraz, za chwilę... Po czym kontakt się urywał, szansa znikała. Były obiecujące rozmowy z przedstawicielami wydawnictw i długie miesiące bez żadnego odzewu. Rok temu już wiedziałam, że się uda, ale jeszcze dwa lata temu? Wątpiłam, czy kiedykolwiek doczekam tej chwili.
Trzy premiery. Kilkanaście spotkań autorskich, udział w festiwalu ImpulsArt w legendarnym Klubie Pod Jaszczurami, festyny, na których miałam stoiska. Podpisywanie egzemplarzy, autografy, zdjęcia z czytelnikami. Wywiady, spotkania on-line, recenzje, dyskusje na temat moich książek. Plebiscyty, w których można było głosować na moją książkę jako na debiut roku.
Spotkanie autorskie w Klubie Pod Jaszczurami w Krakowie |
Ten rok pokazał mi inny świat, inne życie. Życie, którego ważną częścią stali się odbiorcy mojej twórczości, cały wspaniały tłum ludzi, większości spośród nich nawet nie poznałam osobiście. Odezwali się do mnie dawni znajomi. Przyjaciele plotkują o bohaterach moich książek z takim zaangażowaniem, jakby to nie były fikcyjne postacie, ale świetna paczka nowych znajomych, których im przedstawiłam. Bywam rozpoznawana na ulicy. Moja rzeczywistość stała się rzeczywistością pisarki.
A jednocześnie - nie zmieniło się tak wiele. Mieszkam tam, gdzie mieszkałam, choć stopniowo to nasze rodzinne gniazdko zyskuje na urodzie dzięki kolejnym remontom. Pracuję tam, gdzie pracowałam, i chyba jestem w tym całkiem naprawdę dobra jak na artystkę z głową w chmurach, która tak czy inaczej przez 90% czasu marzy o tym, by wreszcie siąść i pisać. Trochę czekam na dzień, w którym ktoś z klientów zapyta - czy to pani napisała te książki? :D Ale nie będę zawiedziona, jeśli to nigdy nie nastąpi. To mi tylko pokazuje, że świat toczy się swoim torem obok mojego pisania i niezależnie od niego, i choć dla niektórych jestem autorką serii "Wszyscy mamy źle w głowach", książek, które przyniosły im radość, to dla innych jestem zupełnie anonimową osobą, i to jest w porządku.
Dzieci rosną i się rozwijają, każdego dnia przybywa im umiejętności, ale też obowiązków i zadań, przed którymi nas stawiają. Gdy Robert wraca ze szkoły, a Michaś z przedszkola, jestem po prostu mamą. Partnerką do gry w piłkę, słuchaczką wspaniałych koncertów, towarzyszką szaleństw na placu zabaw, zaangażowaną fanką ich ulubionych bajek.
W wakacje zwiedziliśmy Wielkopolskę, w tym roku planujemy pierwszą wyprawę zagraniczną. Oczywiście mam obawy. Michaś nadal miewa od czasu do czasu kłopoty zdrowotne, bywa niechętny do dyskusji, uwielbia chodzić własnymi ścieżkami. Robert jest wulkanem energii. Podróżowanie z nimi to wyzwanie, ale jestem przekonana, że warto je podjąć.