czwartek, 29 grudnia 2022

Grudzień z sześciolatkiem i czterolatkiem

Taki wspaniały tort urodzinowy zapewniła nam sala zabaw DODO :)

Tuż przed świętami zadzwoniła do mnie koleżanka z pracy, trochę zestresowana, bo w moich dokumentach brakowało jednej zgody, którą powinnam podpisać jako mama dziecka do lat czterech. Przez chwilę i mnie udzielił się niepokój; miałam bardzo mało czasu na dostarczenie zgody! Potem mnie olśniło. Oddzwoniłam i powiedziałam, że zgoda nie będzie potrzebna, bo nie jestem już mamą dziecka do lat czterech. Michał skończył przecież niedawno cztery lata. A dwa tygodnie później Robert skończył sześć.

Końcówka roku przyniosła nam nie tylko bajecznie kolorową jesień, wyjątkowo śnieżny grudzień i... choroby, ale też dużo okazji do świętowania. Jak co roku, urządziliśmy łączone przyjęcie urodzinowe dla rodziny - z podwójnym tortem i prezentami dla obu chłopców. Oprócz tego Michaś miał swoje własne, kameralne przyjęcie z nieco mniejszym tortem i prezentami, a Robert - imprezę dla kolegów w sali zabaw DODO, w której bawił się już rok temu.

Czterolatek

Początkowo w ogóle nie chciał tortu i prezentów :) Aż wreszcie odkrył, jaką frajdę sprawia mu zdmuchiwanie świeczki. Spodziewałam się tego, odkąd widziałam, jak bawił się z Robertem w strażaków na jednym z moich spotkań autorskich i gasił wszystkie świeczki w zasięgu wzroku!

Michał jest jak kot - chodzi swoimi drogami i niełatwo go przekonać do zmiany zdania. Dysponuje też iście kocim urokiem osobistym, a jego ulubioną czynnością jest przytulanie. Słodka prośba "Przytulić!" to chyba najczęstsze słowo, jakie słyszę z jego ust.

Sprawia wrażenie młodszego gdzieś o rok. Jest nieduży, wypowiada się w sposób mocno uproszczony, ale też ujmujący: dziękuję, proszę bardzo, przepraszam, dzień dobry, wesołych świąt. Śmieje się całą buzią, całym sercem :) A gdy płacze, zasłania oczy rączkami. Gdy śpi, wydaje się najbardziej niewinną i dziecięcą istotą na świecie.

Uwielbia śpiewać i tańczyć. Kiedy śpiewa ulubione piosenki, w jego dużych niebieskich oczach widać zaangażowanie i powagę. Nie lubi tłumu. Jeden, najwyżej dwóch towarzyszy do zabawy to dla niego wystarczająca ilość. Gdy wokół jest dużo dzieci, on bawi się raczej osobno, znajduje sobie własne zajęcie. Zachwyca się przyrodą, listkami, kamykami, śniegiem. Kocha zwierzęta, ostatnio jego ulubieńcami są pingwinki :) Żebyście widzieli, jak rozjaśnia się jego buzia, gdy o nich mówi!

Powoli przekonuje się do prac plastycznych, które nigdy nie należały do jego ulubionych zajęć. Za to godzinami mógłby układać puzzle! Czasem potrafi się dzielić zabawkami, częściej jednak powtarza "to moje". Nie każdemu się to podoba... Ja jednak podchodzę do tego ze spokojem i tłumaczę sobie - i rodzinie - że czteroletnie dziecko ma jeszcze czas, by się tego nauczyć.

Zdecydowanie największą rewolucją w tym roku było pożegnanie pieluchy. Trwało długo, zajęło nam grubo ponad rok, wiązało się z leczeniem zaparć nawykowych, konsultacjami z licznymi pediatrami i dwoma psychologami dziecięcymi, badaniami krwi oraz USG i eliminowaniem najróżniejszych podejrzeń. Na pewno ten trudny czas odcisnął swój ślad na Michałku, ale wierzę, że za kilka lat pozostanie tylko wspomnieniem.

Zaledwie kilka tygodni później nadeszła kolejna zmiana - i nocnik poszedł w odstawkę :) Michaś, który ewidentnie stara się nadrobić stracony czas, twierdzi teraz, że nocnik należy do Roberta! On sam, jako duży chłopak, korzysta przecież z nakładki na muszlę klozetową.

Sześciolatek

Robert ma w zeszycie szkolnym obrazek, który zgodnie z poleceniem wychowawczyni może kolorować po kawałku, odpowiednio do ilości minut poświęconych na naukę samodzielnego czytania. Mógłby już spokojnie pokolorować sporą część obrazka... Ale nie ma na to ochoty! O wiele łatwiej zachęcić go do czytania niż do kolorowania.

Chętnie natomiast rysuje mapy skarbów, różne laurki i zagadki dla nas, dawniej również gry planszowe. Lubi też zgadywanki, grę w skojarzenia oraz zadania matematyczne. W odróżnieniu od Michała, niechętnie bawi się sam, nawet teraz zagaduje mnie dosłownie co chwilę :)


Robert poszedł w tym roku do zerówki. Ciągle mam wrażenie, że przyzwyczaił się do tej zmiany znacznie szybciej niż my, rodzice! W świecie moich wspomnień z dzieciństwa zerówka to po prostu przedszkole, czas zabawy i co najwyżej jakichś elementów nauki. Zaskoczyły mnie zadania domowe, zeszyty ćwiczeń, teczki, piórniki... Mój mały synek z dnia na dzień stał się uczniem! Cieszę się, że tak dobrze się odnajduje w tej roli, nie tracę jednak czujności - wiem, że potrzebuje wsparcia.

Jest bardzo mądry i wygadany. Pamiętam czasy, kiedy cieszyło nas każde wypowiedziane przez niego słowo czy zdanie - teraz zdarza się, że wzdychamy z ulgą, gdy nasz sześciolatek na chwilę milknie :D Ale lubię z nim rozmawiać. Rozumie bardzo dużo, czasem wydaje mi się wręcz, że za dużo. Nieraz mówi do mnie wieczorem: "Wiem, że jesteś zmęczona. Wiem, że nie masz siły". Albo przynosi mi nauszniki - słuchawki - żebym miała ciszę i spokój. Potrafi też bezbłędnie mnie rozbroić - wystarczy, że zaproponuje przytulaska :) Jest w tym mistrzem, podobnie jak Michaś!

Nadal jest bardzo troskliwym starszym bratem, choć często sprzecza się z Michałkiem - głównie z powodu wspomnianej wcześniej niechęci Michasia do dzielenia się zabawkami ;) Regularnie jednak powtarza, że go kocha i okazuje mu czułość i zainteresowanie. Kocha zresztą całą rodzinę - "bardziej niż całe swoje serce", jak to niedawno powiedział.

Ma niezwykłą wyobraźnię. Często opowiada nam historie jakby z innego życia albo sprzed narodzin. Mówi, jak nas wybrał, żebyśmy byli jego rodziną, i że pamięta mnie z czasów, kiedy byłam mała. Lubię słuchać tych opowieści, choć zdarza się, że wywołują u mnie frustrację. Ale wiem, że zasługują na uwagę i szacunek. Może kiedyś Robert zostanie pisarzem, jak jego mama?

Życie z nimi dwoma...

...to niezwykła przygoda, która dostarcza mi każdego dnia mnóstwa wzruszeń i sprawia, że moje matczyne serce rośnie :) Choć czasem myślę, że przez nich osiwieję! Ale gdy obserwowałam ich, jak świetnie się bawili z innymi dziećmi podczas przyjęcia urodzinowego, czułam, że teraz już tak będzie coraz częściej. Chłopcy dorastają, nie będą już tak często potrzebowali mojej asysty. Czas pieluch, noszenia, karmienia już minął. Przed nami nowe wyzwania. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz