czwartek, 30 września 2021

Weronika Szelęgiewicz "Koniberki. Powrót na łąkę" - magiczne opowieści ze świata wyobraźni

Książkę Weroniki Szelęgiewicz "Koniberki. Powrót na łąkę" przeczytałam dzięki uprzejmości Kasi Wierzbickiej - Madki Roku, organizatorki Book Tour :) 

Tak wyszło, że poznałam koniberki jesienią, czyli w czasie, gdy opuszczają one łąkę i wyruszają w podróż do zimowego pałacu. Dzięki nim moje lato trwało o kilka dni dłużej, bo mogłam przenieść się w świat ich przygód :) 

Dziecięca wyobraźnia


Jako dziecko wymyśliłam półmotyle. Były to małe magiczne istotki o ludzkiej postaci i skrzydłach motyla, zamieszkiwały wielkie drzewo i żywiły się liśćmi. Nie zaprzątałam sobie wówczas głowy ich ewentualnym podobieństwem do elfów, wróżek czy innych baśniowych postaci istniejących już w kulturze, w ogóle nie myślałam tymi kategoriami. Dla mnie były jedyne i niepowtarzalne.

Przypomniałam sobie o nich, gdy czytałam "Koniberki. Powrót na łąkę" Weroniki Szelęgiewicz. Mam wrażenie, że koniberki - maleńkie latające koniki - wywodzą się mniej więcej z podobnej krainy dziecięcej wyobraźni, niczym nieograniczonej, spójnej i dziecięco szczerej. 

Nowy i nieznany, ale bliski świat


Świat koniberków jest przy tym bardzo podobny do naszego. Latające koniki żyją na łące, w kwiatach zwanych wingawiami, w czasie swoich przygód spotykają trzmiele, ważki, a nawet żółwia - czy raczej żółwicę, mądrą i uroczą Genowefę. Zagrożenie stanowią dla nich pająki, szarańcza, duże ryby oraz mięsożerne rośliny, które wyrosły na bagnach. Koniberki są naprawdę bardzo małymi stworzonkami... Ich perspektywa pozwala nam obejrzeć łąkę w powiększeniu, przyjrzeć się jej z bliska, zobaczyć, jak wielką rewolucję w życiu tak małych istotek może wywołać ulewny deszcz lub plaga szarańczy. Wspaniałe, barwne ilustracje wykonane przez Anię Jamróz pomagają czytelnikowi pięknie ukazują ten ogromny, różnorodny świat zaczarowanej łąki. 


Same koniberki przypominają swoim zachowaniem ludzi, w szczególności dzieci - bo większość rozdziałów opisuje perypetie najmłodszych mieszkańców łąki. Ich dziecięce zabawy, przygody, a także troski mogą się skojarzyć młodemu czytelnikowi z własnymi doświadczeniami. Lęk przed dużą zjeżdżalnią, zgubiony ładny drobiazg należący do przyjaciółki, sprzeczka z rodzeństwem - to problemy, które dzieci zrozumieją i będą potrafiły sobie wyobrazić, jak czułyby się w sytuacji koniberków, które się z nimi mierzą. Dlatego też przesłanie płynące z każdego rozdziału jest w pełni zrozumiałe i pouczające. 

Powrót na łąkę


Książka, która trafiła w moje ręce, to kontynuacja historii rozpoczętej w pierwszym zbiorze opowieści z życia latających koników, zatytułowanym po prostu "Koniberki". Pierwszy rozdział bardzo pobieżnie wprowadza nas w rzeczywistość i zwyczaje koniberków, odniosłam raczej wrażenie, ze jestem wrzucona bezpośrednio do magicznej rzeczywistości łąki i muszę się w niej odnaleźć sama - ale to wcale mi nie przeszkadzało, wręcz dodało uroku całej przygodzie :) Czułam się jak w dzieciństwie, gdy zaczynałam oglądać nową dobranockę i stopniowo odkrywałam, o czym ona będzie! Zresztą, to skojarzenie jest nieprzypadkowe - myślę, że na podstawie opowiadań o koniberkach można byłoby nakręcić wspaniałą dobranockę, nie tylko piękną wizualnie (te kwiaty i wielobarwne koniki!), ale też bardzo mądrą. Każdy rozdział opowiada w zasadzie jedną, zamkniętą przygodę, która ma swój wyraźnie nakreślony morał. 

Są to proste historyjki, niezbyt wymyślne, a ich przesłanie nie jest może szczególnie oryginalne, ale podane w wyjątkowo atrakcyjny, czarujący i bezpretensjonalny sposób. Historia o plotce, która przekazywana z ust do ust została dramatycznie wyolbrzymiona i zniekształcona, skojarzyła mi się i z baśnią Andersena, i z wierszem Brzechwy, i pewnie jeszcze na wiele sposobów ją opowiedziano, ale... przyznam szczerze, że wersja Weroniki Szelęgiewicz podoba mi się najbardziej :) Zresztą, to opowiadanie ma jeszcze jeden morał, z pewnością docenią go młodzi czytelnicy, których przyjaciele nie zawsze zachowują się wzorowo.

Tylko dla dzieci?


Czy "Koniberki. Powrót na łąkę" to książka tylko dla najmłodszych czytelników? Z jednej strony tak. Jest to baśniowa opowieść pisana niewątpliwie z myślą o dzieciach, dostosowana do ich wieku i raczej pozbawiona "mrugnięć okiem" do dorosłego odbiorcy - chyba że za takie uznamy  subtelne wzmianki o wychowywaniu dzieci, pojawiające się w dialogach starszych koniberków. Niemniej, lektura sprawiła mi mnóstwo przyjemności, a jej bohaterów szczerze polubiłam. Moim ulubieńcem stał się nieustraszony Węgielek :) Każdy z koniberków ma swój wyrazisty, dobrze zarysowany charakter, dzięki czemu żaden czytelnik, ani duży, ani mały, nie pogubi się w mnogości bohaterów.

Znalazłam też dla siebie ulubiony fragment :) Kiedy Gwiazdeczka, która obwołała się przyszłą królową koniberków, usłyszała reprymendę od rodziców (oj, było mi jej wtedy szkoda!), po namyśle stwierdziła sama do siebie: "Prawdziwa królowa da sobie radę ze wszystkim. Także z przeprosinami". To dopiero siła charakteru! Myślę, że niejedna dorosła królowa mogłaby nauczyć się tej postawy od Gwiazdeczki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz