"Moje dziecko nie będzie oglądać filmików na YouTube!"
- powiedziała matka, która nie była zmęczona ani chora, nie czuła się źle w drugiej ciąży i zawsze miała pomysł na ciekawą, kreatywną i rozwijającą zabawę dla dziecka... Tak, możliwe, że nawet ją znam. Ale nie o niej jest ten tekst.
Od pewnego czasu w naszym domu znalazło się więc miejsce dla kilku nowych znajomych. Jest wśród nich smok Edzio, są Teletubisie, nazywane przez Roberta misiami, są też księżniczki Anna i Elsa, bo tak wyszło, że nasz kochany chłopiec bardzo lubi piosenki z "Krainy lodu".
Nie twierdzę, że to bardzo dobrze, ale nie przyznam też, że bardzo źle. Zdziwiłabym się, gdyby dziecko, które przez niemal dwa lata swojego życia regularnie widziało mnie pracującą przy komputerze, nie interesowało się komputerem w ogóle. Filmiki, które razem oglądamy, są najczęściej edukacyjne. Widzę, jak Robert uczy się z nich piosenek i układów tanecznych, poznaje nazwy kolorów i zwierzątek. My, rodzice, też się uczymy - przede wszystkim piosenek. Te melodie, szczególnie gdy są powtarzane po wielokroć, potrafią na dobre utkwić w głowie! Przy okazji wsłuchuję się w ich tekst.
Niektóre są niemądre.
Większość tych piosenek znam jeszcze z mojego dzieciństwa. Od wielu lat mają za zadanie bawić, a przy okazji uczyć. Kiedy byłam dzieckiem, interesowała mnie jedynie ich wartość rozrywkowa, tekstów z oczywistych przyczyn nie analizowałam. Teraz, jako dorosła osoba, mimowolnie bardziej interesuję się tym, o czym jest dana piosenka. A kolorowe teledyski, które bardzo dokładnie oddają treść utworów, dodatkowo sprzyjają temu analizowaniu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że śmieszne rymowanki dla dzieci nie muszą być w pełni sensowne i logiczne. Dlatego nie zamierzam się tutaj czepiać np. piosenki o tym, że boimy się niedźwiedzia-ludożercy, dlatego godzinami krążymy wokół niego na palcach i liczymy na to, że się nie obudzi. Albo koszmaru każdego kierowcy - piosenki o autobusie, którego drzwi ciągle się otwierają i zamykają, sprzęgło trafia szlag, kierowca bez przerwy trąbi, a pasażerowie podskakują na wybojach, przez co małe dziecko płacze wniebogłosy. Nie będę nawet próbowała dociekać, o co chodzi z kółkiem graniastym. Nieważne. Ktoś tak to kiedyś napisał, ktoś inny podał dalej. Dla dzieci to i tak tylko śmieszne pioseneczki, dzięki którym mogą się wesoło bawić i tańczyć. Nie ma sensu obawiać się, że nauczą się z nich czegoś niewłaściwego.
Niestety, są i takie piosenki, które między wesołymi rymami niosą szkodliwy przekaz. To o nich postanowiłam dziś napisać.
... Nie grymaszę i nie płaczę,
Na bębenku marsza gram,
Ram pam pam! Ram pam pam!
Klasyka :) Robert ją uwielbia - jest wesoła, rytmiczna i można przy niej wykrzykiwać "ram pam pam!", uderzając w bębenek (lub w stolik, jeśli bębenka nie ma pod ręką). Niestety, ostatnia zwrotka tej piosenki zawiera przykre słowa:
"Kto jest beksą i mazgajem,
Ten się do nas nie nadaje,
Niechaj w domu siedzi sam!
Ram pam pam! Ram pam pam!"
Serio, taki przekaz w piosence dla dzieci?
Ktoś, kto napisał te słowa, zapewne chciał dobrze. Chciał przekonać dzieci, że lepiej jest być radosnym, pogodnym i grzecznym. Wiadomo, wtedy wszyscy będą się świetnie bawić, a panie w przedszkolu będą miały spokój.
Tylko że obecnie takie podejście jest nie do przyjęcia. W czasach, kiedy do pedagogów i do rodziców dotarło, że dziecko ma emocje, musi się ich uczyć i ma prawo je wyrażać, nazywanie małego dziecka beksą i stwierdzanie, że się nie nadaje, jest po prostu niedopuszczalne. Nie uczmy dzieci, że nie wolno im płakać. Nie uczmy dzieci, że są gorsze od innych dlatego, że są wrażliwe. Jeśli płaczą, bo ktoś sprawił im przykrość - zamiast piętnować ofiarę, może lepiej przyjrzyjmy się sprawcy.
Nadal śpiewamy z Robertem tę piosenkę, jednak staramy się zmieniać słowa ostatniej zwrotki. Np. "Kto jest beksą i mazgajem, tego zaraz przytulimy, bo się bardzo tu lubimy!" - zawsze to trochę lepiej...
Niestety, są i takie piosenki, które między wesołymi rymami niosą szkodliwy przekaz. To o nich postanowiłam dziś napisać.
1. "Jestem sobie przedszkolaczek"
... Nie grymaszę i nie płaczę,
Na bębenku marsza gram,
Ram pam pam! Ram pam pam!
Klasyka :) Robert ją uwielbia - jest wesoła, rytmiczna i można przy niej wykrzykiwać "ram pam pam!", uderzając w bębenek (lub w stolik, jeśli bębenka nie ma pod ręką). Niestety, ostatnia zwrotka tej piosenki zawiera przykre słowa:
"Kto jest beksą i mazgajem,
Ten się do nas nie nadaje,
Niechaj w domu siedzi sam!
Ram pam pam! Ram pam pam!"
Serio, taki przekaz w piosence dla dzieci?
Ktoś, kto napisał te słowa, zapewne chciał dobrze. Chciał przekonać dzieci, że lepiej jest być radosnym, pogodnym i grzecznym. Wiadomo, wtedy wszyscy będą się świetnie bawić, a panie w przedszkolu będą miały spokój.
Tylko że obecnie takie podejście jest nie do przyjęcia. W czasach, kiedy do pedagogów i do rodziców dotarło, że dziecko ma emocje, musi się ich uczyć i ma prawo je wyrażać, nazywanie małego dziecka beksą i stwierdzanie, że się nie nadaje, jest po prostu niedopuszczalne. Nie uczmy dzieci, że nie wolno im płakać. Nie uczmy dzieci, że są gorsze od innych dlatego, że są wrażliwe. Jeśli płaczą, bo ktoś sprawił im przykrość - zamiast piętnować ofiarę, może lepiej przyjrzyjmy się sprawcy.
Nadal śpiewamy z Robertem tę piosenkę, jednak staramy się zmieniać słowa ostatniej zwrotki. Np. "Kto jest beksą i mazgajem, tego zaraz przytulimy, bo się bardzo tu lubimy!" - zawsze to trochę lepiej...
2. "Mam chusteczkę haftowaną"
... co ma cztery rogi,
Kogo kocham, kogo lubię, rzucę mu pod nogi.
Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję,
a chusteczkę haftowaną tobie podaruję.
Oczywiście to znacie. Śpiewaliśmy to w przedszkolu wszyscy. Zastanawiam się, jak myśmy to z koleżankami przetrwały. Przecież dzięki tej piosence nasi koledzy zyskali tak znakomitą okazję do dokuczenia nam. Wystarczyło wskazać wymownie na nielubianą koleżankę przy śpiewaniu "Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję"... Chyba po prostu nie traktowaliśmy tego poważnie.
Możliwe, że dzisiejsze dzieci też dobrze wiedzą, ze to tylko taka zabawa i nie płaczą z jej powodu. Mimo wszystko jednak - po co uczyć dzieci piosenki o tym, że kogoś nie lubimy? Czy nie lepiej skupić się na pozytywnym przekazie? Na budowaniu relacji, a nie na podziałach i niechęci?
3. "Dlaczego gruszka chce być chuda jak pietruszka?"
Trochę mniej znana piosenka. I dobrze! Kiedy ją usłyszałam, wszystkie włosy stanęły mi dęba.
Choć wydawałoby się, że jej przekaz jest bardzo prawidłowy. Mało tego, mam nawet tekst na blogu o tej samej wymowie! - odsyłam do tekstu "Szkoda życia na odchudzanie" i mojego przykładu ze słoniem.
Naprawdę doceniam, że autor tej piosenki chciał przekazać dzieciom, że są piękne takie, jakie są, nie muszą się odchudzać i próbować upodabniać się do kogoś innego. Niestety, zrobił to wyjątkowo niezręcznie. W piosence pojawia się rapowana zwrotka, która brzmi tak:
Rzekł ogrodnik: "Mądra gruszka
dumna jest ze swego brzuszka,
Wszystkich nęci zapachem i aromatem,
Nic nie wolno zmieniać zatem.
Będziesz taka jaka jesteś,
Chudej gruszki nikt nie zechce.
Bądź świadoma swej wartości,
Niech ktoś inny Ci zazdrości!"
Co jest nie tak w tym fragmencie? Wszystko!
Po kolei: mądra gruszka dumna jest ze swego brzuszka - czyli: jeśli nie jesteś zadowolona ze swojego wyglądu i chcesz w sobie coś zmienić, to najwyraźniej nie jesteś mądra.
Nic nie wolno zmieniać zatem, będziesz taka jaka jesteś - czyli: próby zmiany swojego wyglądu są złe i niewłaściwe, musisz wyglądać tak, jak wyglądasz i jak oczekują od Ciebie inni.
Chudej gruszki nikt nie zechce - no, to po prostu WRRR! 😠 Za jednym zamachem - ryzykowne krytykowanie chudości jako nieatrakcyjnej (uwaga, wiadomość z ostatniej chwili: chude osoby też mają uczucia!) i sugestia, że masz wyglądać tak, a nie inaczej po to, by podobać się innym. Nie ma znaczenia, czego Ty chcesz i jaki wygląd podoba się Tobie. Masz być taka, jaką chcą Cię widzieć inni.
Ktoś chciał dobrze, ale bardzo nie wyszło...
Jestem ciekawa, co o tym myślicie. A może macie coś do dodania do mojej listy?
dumna jest ze swego brzuszka,
Wszystkich nęci zapachem i aromatem,
Nic nie wolno zmieniać zatem.
Będziesz taka jaka jesteś,
Chudej gruszki nikt nie zechce.
Bądź świadoma swej wartości,
Niech ktoś inny Ci zazdrości!"
Co jest nie tak w tym fragmencie? Wszystko!
Po kolei: mądra gruszka dumna jest ze swego brzuszka - czyli: jeśli nie jesteś zadowolona ze swojego wyglądu i chcesz w sobie coś zmienić, to najwyraźniej nie jesteś mądra.
Nic nie wolno zmieniać zatem, będziesz taka jaka jesteś - czyli: próby zmiany swojego wyglądu są złe i niewłaściwe, musisz wyglądać tak, jak wyglądasz i jak oczekują od Ciebie inni.
Chudej gruszki nikt nie zechce - no, to po prostu WRRR! 😠 Za jednym zamachem - ryzykowne krytykowanie chudości jako nieatrakcyjnej (uwaga, wiadomość z ostatniej chwili: chude osoby też mają uczucia!) i sugestia, że masz wyglądać tak, a nie inaczej po to, by podobać się innym. Nie ma znaczenia, czego Ty chcesz i jaki wygląd podoba się Tobie. Masz być taka, jaką chcą Cię widzieć inni.
Ktoś chciał dobrze, ale bardzo nie wyszło...
Jestem ciekawa, co o tym myślicie. A może macie coś do dodania do mojej listy?
W sieci trwa chyba właśnie dyskusja (gdzieś się na nią natknęłam) o tekście "Jestem sobie przedszkolaczek". Została ułożona nowa wersja, ze słowami "Jestem sobie przedszkolaczek, jestem ważny - dużo znaczę", a potem "Tu jest miejsce dla każdego, każdy naszym jest kolegą, razem w grupie miło nam".
OdpowiedzUsuńKtoś chce dobrze, zobaczymy, jak wyjdzie:)
Faktycznie, teraz kojarzę, że już się z tym kiedyś spotkałam! :)
UsuńMnie się podoba ta nowa wersja
UsuńMnie też! :) Szkoda, że w Internecie ciągle powszechna jest ta starsza...
UsuńJestem przekonana, że za jakiś czas w tekście "jestem ważny - dużo znaczę" ktoś doszuka się niekoniecznie pozytywnego przesłania. Wydaje mi się, że w tym wszystkim trzeba zachować umiar, tak gdzie trzeba uwrażliwiać na różne znaczenia, ale też nie dać się zapętlić w tej wszechobecnej poprawności.
UsuńMyślę, że unikanie słów takich jak "beksa" i "mazgaj" to jeszcze nie jest przesadna poprawność. Ja osobiście cieszę się, że to idzie w tę stronę.
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%!
OdpowiedzUsuńPierwszymi piosenkami, jakie Sebastian oglądał na Youtube'ie były Rosnutki, a jedną z nich "Jestem sobie przedszkolaczek". Zirytowały mnie okropnie słowa tej piosenki. Tak samo jak Ciebie. Więcej Sebastian jej już nie słuchał. Puszczałam mu inne. Na temat płaczu przede wszystkim u chłopców jestem wręcz przewrażliwiona. Nie chciałabym, żeby mój syn się uczył, że płacz to coś złego, albo - co często się mówi - chłopaki nie płaczą.
Inną piosenką, która mnie zdenerwowała to "Była sobie żabka mała":
"Przyszedł bocian niespodzianie
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
połknął żabkę na śniadanie (...)
ej piosenki morał znamy
RE-RE,KUM-KUM
RE-RE,KUM-KUM
trzeba zawsze słuchać mamy".
Dwie rzeczy: drastyczność - żabka została żywcem zjedzona przez bociana; oraz morał, że trzeba się zawsze słuchać mamy. Wcale tak nie uważam. Trzeba też myśleć samodzielnie. Mama też człowiek i czasem się pomyli. Plus różne są mamy. Są też i złe mamy, które np. (wiem - sytuacja ekstremalna ale cały czas o niej myślałam słuchając tej piosenki) mogą powiedzieć: "To nic, że wujek cię dotykał. To przecież rodzina." albo "Przecież ksiądz też ma uczucia rodzicielskie, a rodziny nie może założyć, więc nie powinnaś się temu sprzeciwiać." Drugie zdanie usłyszała moja jedna ciocia od swojej rodzonej matki (!), kiedy została obściskana i pocałowana przez pewnego księdza i przerażona pobiegła zaraz potem powiedzieć o tym swojej mamie.
Ja sama przez wiele lat słuchałam się swojej mamy za bardzo i dopiero zaczęłam samodzielnie myśleć wieku około 20 lat (!). Dlatego nie chciałabym, żeby mój syn się uczył tego typu treści przez piosenki.
Teraz Sebastianowi puszczamy piosenki po angielsku. Mniej nerwów. ;-) Hitem ostatnich tygodni jest piosenka" "Wind the Bobbin Up", do której Sebastian opanował już cały układ taneczny i którą uwielbia nucić w ciągu dnia. :D
https://www.youtube.com/watch?v=pDuaaEq7rk4
Dziękuję za Twój komentarz :*
UsuńMyślałam też o tej piosence o żabce. Pamiętam ją jeszcze z przedszkola i wówczas nie szokował mnie tragiczny los żabki - co w sumie jest dziwne, bo byłam wrażliwym dzieckiem. Teraz natomiast nie wiem, co myśleć o teledysku do tej piosenki - widziałaś go może? Dopisano w nim na siłę dobre zakończenie do tej historii, tak nieprawdopodobne, że aż idiotyczne. Widocznie jego twórcy sami zrozumieli, że piosenka jest zbyt smutna jak na ich wesoły kanał dla dzieci.
Historia, o której piszesz - wstrząsająca! Niestety, rodzice popełniają czasem straszne błędy. To są trudne tematy, które jako kochające mamy też musimy dźwignąć: jak przekazać naszym dzieciom, że dorośli nie zawsze postępują właściwie.
My też często puszczamy piosenki po angielsku, zwłaszcza te z kanału ABC KID TV są fajne i wartościowe :) Staramy się tłumaczyć je na bieżąco Robertowi.
w sumie nigdy nie patrzyłam tak na te piosenki (tej o gruszce nawet nie znałam), ale faktycznie można było coś w nich zmienić :)
OdpowiedzUsuńKiedyś nie przejmowano się tak uczuciami dzieci :)
UsuńKonievznie posłuchamy tych piosenek :)
OdpowiedzUsuńCzy tak koniecznie? Hmm, może lepiej posłuchać innych :)
UsuńO chusteczce myślałam już w podstawówce. Choć nikt mnie nigdy nie wskazał palcem przy "tej nie..." to i tak nie podobał mi się tekst. Gruszki nie znałam, aż jestem w szoku, że to w ogóle jest dopuszczane!
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że twórcy tej piosenki naprawdę chcieli dobrze, ale wyszło paskudnie.
UsuńZgadzam sie z twoim postem i co nieco w niektórych piosenkach trzaba by było zmienić.
OdpowiedzUsuńOj, trzeba by było. Dobrze, że niektórzy próbują :)
Usuńfaktycznie! dopiero po Twpjej analizie zobaczylam to w tych piosenkach!
OdpowiedzUsuńCzasem wesoła melodia odwraca uwagę od tekstu :)
UsuńA wiesz, że o tej pierwszej sama dziś pomyślałam? Moja mama pracuje w przedszkolu i śpiewają to dzieciakom :o
OdpowiedzUsuńOjej :(
UsuńJa też zwróciłam uwagę, że w niektórych piosenkach dla dzieci ktoś za bardzo odjechał. Chyba tylko po to, by się rymowało. Zastanawiam się czy maluchy aż tak to analizują.
OdpowiedzUsuńRaczej nie analizują, chociaż z drugiej strony - dzieci są różne. Kiedyś opowiadałam mojej młodszej kuzynce dowcip o tym, jak to hrabia wycisnął kanarka do herbaty, to potem przeżywała, że wycisnął mu krew...
UsuńOglądam wiele bajek i piosenek z moimi siostrzeńcami, ale nie zawsze się wsłuchiwałam. Teraz będę bardziej zwracała na to uwagę!
OdpowiedzUsuńNa niektóre piosenki lepiej uważać :)
UsuńNie zgodzę się z komentarzem do "mam chusteczkę" a w zasadzie nie do samej piosenki, co do założenia by nie uczyć dzieci o tym, że kogoś nie lubią. Bazując na własnym dzieciństwie to właśnie wyznaczania swoich granic i świadomości, że nie każdego muszę lubić i nie każdy musi lubić mnie - bardzo mi brakowało. Bycie uprzejmym w stosunku do innych to coś innego, niż bycie takim "yes manem"
OdpowiedzUsuńMasz prawo do swojego zdania :) Uważam jednak, że publiczne wskazanie na koleżankę podczas zabawy i zadeklarowanie, że się jej "nie lubi", to coś więcej niż wyznaczanie swoich granic. I zdecydowanie nie jest uprzejme.
UsuńNie słuchamy ich. Już dawno za nami
OdpowiedzUsuńU nas właśnie na bieżąco :)
UsuńDo przedszkolaczka widziałam nową wersję ostatniej zwrotki, musze jej poszukać i pośpiewać z moimi maluchammi
OdpowiedzUsuńJest tutaj w pierwszym komentarzu :)
Usuńoooo, piosenka o przedszkolaczku działa na mnie jak płachta na byka i nie lubię jej od kiedy pamiętam. Podobnie jak piosenki o żabce. Jakoś na szczęście nie skrzywiły nas te piosenki, ale może tak jest, że dzieci mają jednak taki radar fałszu i właśnie takie tanie moralizatorstwo jak w piosence o żabce odrzucają instynktownie? Zgadzam się z Tobą, że warto bardzo uważnie przypatrywać się temu na jakie treści wystawiamy nasze dzieci, nawet w bajkach czy piosenkach i najlepiej uczyć takiego krytycyzmu od małego. Nasze dzieci będą już jednak żyły w innych czasach i tak mi się ostatnio myśli, że umiejętność krytycznego analizowania informacji i weryfikowania ich będzie dla nich podstawową kompetencją życiową. A z fajnych przykładów piosenek: u nas hitem jest kanał "Śpiewanki" - bardzo w porządku grafika i ładne aranżacje znanych piosenek. Mają też swoje autorskie piosenki z bardzo fajnymi przesłaniami. A ich interpretacja "Stary niedźwiedź mocno śpi" przypadnie Ci do gustu :) Z angielskich: "Super simple songs" i Świnka Peppa, bo ładnie w niej mówią a i dorośli mają się z czego pośmiać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz :* Do Peppy jakoś nie mogę się przekonać, choć słyszałam o niej mnóstwo dobrego - niestety animacja mnie odrzuca. Zaciekawiłaś mnie tymi "Śpiewankami"! :) Chętnie zobaczę, o co chodzi.
UsuńBardzo dobre rzeczy słyszłam też o Pomelody pod kątem umuzykalniania dzieci, ale sama jeszcze nie sprawdzałam ^^
UsuńPomelody jest bardzo fajne :) ale jednak po angielsku. Co też ma oczywiście swoje zalety, ale na razie mój synek jest jeszcze na etapie nauki języka polskiego ;)
UsuńTeksty piosenek dla dzieci potrafią czasem zaskoczyć:) Na szczęście dzieci nie posiadają takich umiejętności interpretacyjnych jak osoby dorosłe i zupełnie nie zwracają uwagi na tekst, lecz na wpadającą w ucho melodię i kolorowe obrazki, które pojawiają się w teledysku piosenki :)
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później zaczną interpretować :)
UsuńTeraz to nawet Murzynek Bambo jest niepoprawny politycznie, a z nas rasistów nie zrobił 😉
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Murzynek Bambo jest w porządku :) Nigdy nie rozumiałam tych oskarżeń o rasizm.
UsuńJakby się przyjrzeć dziecięcej klasyce, to nasze pokolenie od małego było otaczane treściami niekoniecznie odpowiednimi dla dzieci ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :D Na szczęście wiele się zmieniło i nadal się zmienia.
UsuńO ile w przypadku Jestem sobie przedszkolaczek i Chusteczka haftowana się z Tobą zgadzam, to w przypadku tej ostatniej nie do końca. Ja tą piosenkę interpretuję trochę inaczej - na zasadzie zaakceptuj siebie, nie próbuj być taki jak inni, bądź dumny z tego kim jesteś. Choć faktycznie słowa o tym, że chudej pietruszki nikt nie zechce są nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńDokładnie o ten fragment mi chodzi. Co do przesłania całej piosenki, zgadzam się z Tobą. Jej autor ewidentnie chciał dobrze.
UsuńAla lubi "Jestem sobie przedszkolaczek". Za każdym razem jak to śpiewa, wlasnie tak sobie mysle - ze w moich czasach to panie kazały Minnie płakać. A dzisiaj jest inaczej. Panie przytulają, zwracają uwagę na potrzeby każdego dziecka i wolno być po prostu sobą .
OdpowiedzUsuńDobrze, że to się zmieniło :)
UsuńNa praktykach w przedszkolu, kiedy bawiłam się z dziećmi w 'mam chusteczkę', dzieci tylko śpiewały i skakały w kółku. Nikt nikogo nie wskazywał. Poza tym uważam, że nie lubienie kogoś jest normalną rzeczą, uczuciem. Dziecko też może kogoś nie lubić. Ważne, żeby go nauczyć że w całej tej sytuacji musi zachować szacunek :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że dziecko może kogoś nie lubić. Zastanawiam się tylko, czy jest sens o tym śpiewać ;)
UsuńCzasem trudno być mądrym w takich sprawach. Sama słuchałam żabki małej i nigdy mi się motyw zjedzenia żabki nie kojarzył źle. Koty jedzą myszki, boćki jedzą żaby, taki świat. Ale to prawda, czasem trzeba się zastanowić, co się pisze w piosence dla dzieci. Nawet mazgaja trzeba pocieszyć, a nie od razu wykluczać.
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Pozdrawiam
UsuńKurcze nigdy tak na to nie patrzyłam. Znam te piosnki od dziecka. Wielokrotnie w przedszkolu były przez nas śpiewane. Teraz jak tak na to patrzę, to faktycznie jest straszne. Piosenka "Jestem sobie przedszkolaczek" tak mnie zaczęła denerwować. To nielogiczne co ona wmawia. Każde dziecko ma prawo sobie popłakać, mieć gorszy humor czy też gorszy dzień. Zupełnie jak każdy dorosły człowiek.
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie tak nie analizowaliśmy tych tekstów :) Teraz jako mama patrzę na nie inaczej.
UsuńMyślę, że jednak rzadko tak wnikliwie analizujemy teksty piosenek dla dzieci. Zwłaszcza, że nowych piosenek zbyt wiele w przedszkolach nie ma...
UsuńOj, przegapiłam Twój komentarz! Jak to możliwe?
UsuńPrzyznam, że zawsze miałam skłonność do analizowania tekstów piosenek :) A jako mama chyba jeszcze bardziej zaczęłam na to zwracać uwagę.
Warto to przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa ostatnio zastanawiałam się nad bajkami z naszego dzieciństwa. Teraz Czerwony kapturek, Jaś i Małgosia, Królewna Śnieżka wydają mi sie zbyt drastyczne do opowiadania dziecku. Jak to tak np. wrzucić babe Jagę do pieca, tuczyc dzieci slodyczami, aby je zjeść; rozpruć wilkowi brzuch by wydobyc czerwonego kapturka i babcię, a potem zaszyć z kamieniami😃 Juz nie mówię o bajkach typu Sinobrody nawet. Mimo, ze te bajki kiedyś były normalnie odbierane, ja nie mam traumy w związku z nimi, to jednak teraz zmieniła się treść i forma opowieści dla dzieci. Tamte bajki zawierały mądrości na tamte czasy (by chronić dziecko, aby je ostrzec przed zlymi ludźmi itd.), teraz bajki są dostosowane do innych zasad, czasów. Podobnie z tymi piosenkami, kiedyś było inne podejście do dzieci i teraz jest inne, więc pewne rzeczy rażą nas zdecydowanie bardziej niż kiedyś.
OdpowiedzUsuńSto procent racji, też to zauważam. Mało tego! Pewne opowieści, które każde dziecko wychowane w naszej kulturze prędzej czy później musi poznać, też mi jakoś nie chcą przejść przez gardło...
UsuńJeśli chodzi o tę różnicę między dawnymi czasami i obecnymi, to trochę stoję w rozkroku - między sentymentem do tego, co było (kto dziś świadomie dałby czterolatce do czytania Thorgala? A dla mnie Thorgal zdefiniował moje dzieciństwo!), a zrozumieniem, że to może niekoniecznie było dobre i jednak wskazane jest inne podejście.