OK. Zatem widzisz moje dziecko przez chwilę, w jakimś krótkim momencie, zupełnie nieistotnym z punktu widzenia osoby, która widuje je każdego dnia. I pewne jest, że już nigdy nie zobaczysz mojego dziecka będącego na tym samym etapie rozwoju co w tej chwili, bo ono nawet z dnia na dzień zupełnie się zmienia, a po tygodniu jest już całkiem inną osobą. Tylko ja i jego tata widzimy te zmiany na bieżąco.
Zatem widzisz jakiś krótki wycinek z życia mojego dynamicznie rozwijającego się dziecka. Coś usłyszysz, czegoś nie dosłyszysz, coś zinterpretujesz po swojemu, z perspektywy swojego ogromnego doświadczenia życiowego. Twoje życiowe doświadczenie przewyższa moje tak znacznie, jak znacznie moje doświadczenie z tym konkretnym dzieckiem przewyższa Twoje. Czyli teoretycznie powinniśmy być równi. Ale "równość" jest tylko w słowniku pod literką R.
Zatem widzisz moje dziecko przez chwilę, ale już wszystko wiesz. Wiesz, jaką jestem matką, jakie błędy popełniam i jak bardzo krzywdzę moje dziecko. Bo skoro powiedziałam A, to znaczy, że wciskam mu na siłę cały alfabet do głowy. Bo rozliczysz mnie z każdej ukradkowej, nieuważnej reakcji na pojedyncze zachowanie mojego dziecka. Bo napiszesz w głowie kilkustronicową interpretację każdego mojego słowa czy gestu skierowanego w stronę dziecka i na tej podstawie będziesz oceniać moją postawę, moją filozofię życiową, wszystkie moje błędy wychowawcze. Bo Ty po prostu wiesz lepiej.
Posłuchaj więc.
Tak, moje dziecko nie lubi, gdy się je zostawia znienacka samo w pokoju. Przecież Ty też tego nie lubisz - gdy ktoś niby spędza z Tobą czas, a nagle niespodziewanie wychodzi. Dziecko w takiej sytuacji czuje się zagrożone i wystraszone. Co innego, gdy ono samo pójdzie się pobawić do innego pokoju. Gdy będzie to jego decyzja, a nie działanie poprzez zaskoczenie. Wówczas jest szansa, że będzie się długo i radośnie bawić bez potrzeby kurczowego trzymania się osoby dorosłej.
Nie, moje dziecko nie będzie się "wypłakiwać" samo w pokoju czy w łóżeczku. Nie uważam tego za metodę wychowawczą i nie będę jej stosowała, niezależnie od tego, co robiło się dawniej. Kiedy moje dziecko wybuchnie płaczem, przybiegnę do niego i je przytulę. Dziecko, które się "wypłakało" i przestało płakać, wcale nie jest lepiej wychowane od mojego. Ono się po prostu nauczyło, że na dorosłych nie można liczyć.
Tak, moje dziecko czasami nie umie ocenić, czy już się najadło. Czasem wydawałoby się, że już nic, koniec, ani jedna łyżeczka więcej się w buzi nie zmieści, a tu okazuje się, że się zmieści jak najbardziej, po prostu dziecko chciało sobie zrobić przerwę. Albo potrzymać przez chwilę słoiczek w ręce.
Nie, absolutnie nie oczekuję, że moje dziecko będzie zjadać całą porcję do czysta, choć przyznam, że bardzo ułatwiłoby mi to życie. Ale szanuję fakt, że ono jest już najedzone. Upewnię się kilka razy, czy na pewno nie zje tej ostatniej łyżeczki, ale jeśli odpowiedź za każdym razem będzie brzmiała "nie", spokojnie schowam ostatnią łyżeczkę na później (co może też oznaczać "na zmarnowanie") :)
Tak, powtarzanie dziecku tych samych słów i zdań po wielokroć ma sens, bo ono się właśnie uczy słów i ich znaczeń. Bez względu na to, jak bardzo Cię irytuje, kiedy słyszysz po raz setny, że niebo jest niebieskie, a miś ma oczka i nosek, moje dziecko w tym samym momencie zdobywa i utrwala wiedzę o otaczającym je świecie.
Tak, naśladowanie mowy dziecka, przedrzeźnianie i odtwarzanie jego zabawnej dziecięcej paplaniny ma sens. Dziecko uczy się, że dźwięki, które z siebie wydobywa, wywołują reakcję. Potem zaczyna naśladować dźwięki, które ja z siebie wydobywam. Stopniowo coraz trudniejsze.
Nie, moje dziecko pozostawione samo sobie przez chwilę nie wejdzie na lampę sufitową i nie wyleci przez okno. Dokładnie obejrzałam miejsce, w którym je zostawiam i przeanalizowałam wszystkie potencjalne zagrożenia. A jeśli okaże się, że ono w międzyczasie nauczyło się nowych umiejętności i jest w stanie np. wejść na jakiś mebel, na który wcześniej nie wchodziło - nadal jestem na tyle blisko, by zdążyć zareagować.
Tak, kiedy jestem na spacerze z moim dzieckiem, idę tam, gdzie ono chce. Czemu miałabym tego nie robić? Jeśli będzie szło w niebezpieczne miejsce, to przecież po to jestem w pobliżu, by w porę zareagować. A ono niech poznaje świat. Jeszcze ma czas, by się nauczyć, że czasem trzeba iść tam, gdzie inni każą iść.
Tak, mojemu dziecku jest ciepło w tym ubraniu. Jak będzie mu chłodno, to ubiorę je cieplej.
Tak, mojemu dziecku jest ciepło w tym ubraniu. Jak będzie mu chłodno, to ubiorę je cieplej.
Tak, moje dziecko zachowuje się o wiele grzeczniej, kiedy mnie nie ma w pobliżu. Jeśli wierzyć opowieściom, to różnica jest wręcz szokująca. Jest to zupełnie prawidłowy objaw rozwoju dziecka, świadczący o tym, że dziecko przy mamie czuje się najbardziej bezpieczne i pozwala sobie na najbardziej naturalne zachowania. Kiedy mamy nie ma w pobliżu, dziecko mimowolnie bardziej dostosowuje się do okoliczności. Jestem spokojna, że moje dziecko potrafi sobie świetnie poradzić, gdy nie ma mnie w pobliżu.
Tak, karmię moje szesnastomiesięczne dziecko piersią. To nie znaczy, że jest non stop przypięty do mojej piersi i nie potrafi funkcjonować beze mnie. Owszem, potrafi wytrzymać cały dzień bez mojej piersi. Oprócz mojego mleka je bardzo dużo innych rzeczy, praktycznie wszystko. Nie widzę najmniejszego powodu, by już teraz go odstawiać. Mleko matki po roku nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb dziecka (dlatego potrzebne są również inne pokarmy), ale nadal zawiera dużo wartości odżywczych. Skoro je mam i mogę mu dać, to czemu miałabym mu tego odmawiać?
Tak, moje dziecko śpi z nami w łóżku. Na ten moment z różnych powodów jest to dla nas najlepsza opcja. Co nie znaczy, że to się nie zmieni w niedalekiej przyszłości. Nie widzę żadnych powodów, dla których miałoby to być dla niego krzywdą. Kiedy będzie na to gotowy, będzie miał swoje łóżko, a później nawet swój pokój.
Nie, moje dziecko nie jest Twoim dzieckiem.
Tak, chętnie słucham dobrych rad. Zbieram je wszystkie bardzo starannie, a następnie wybieram z nich to, co nadaje się do zastosowania w przypadku mojego dziecka. Robię tak, odkąd je urodziłam. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, że w tym samym czasie, kiedy Ty radzisz mi, żebym zostawiała dziecko samo w pokoju, ktoś inny przestrzega mnie, żebym broń Boże tego nie robiła? Jak, Twoim zdaniem, mam stosować się do wszystkich dobrych rad i nie zwariować? Chętnie wysłucham, co masz mi do powiedzenia, po czym zrobię tak, jak uważam.
Bardzo Cię proszę, reaguj, jeśli zobaczysz, że mojemu dziecku dzieje się krzywda! To znaczy, jeśli zobaczysz, że jest bite, głodzone, terroryzowane lub w inny sposób dręczone. Sądzę, że nigdy tego nie zobaczysz, ale co ja tam wiem - jestem tylko człowiekiem. We wszystkich innych sytuacjach, jeśli widzisz, że jednak nie krzywdzę mojego dziecka, po prostu daj mi spokój i pozwól mi wychowywać je po swojemu.
Ja kieruje się w wychowywaniu dzieci własną intuicja i doświadczeniem. Nie ukrywam, że teraz przy 3 dziecku, jest mi dużo łatwiej, niż przy pierwszym. Innych rodziców staram się nie oceniać, ani się nie wtrącam w ich metody, chyba, że faktycznie sytuacja byłaby niepokojąca. Ale ogólnie każda mama wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na pewno przy trzecim dziecku jest w jakiś sposób łatwiej :) Choć pewnie też dużo więcej pracy!
UsuńPozdrawiam również :)
Każda mam zna najlepiej swoje dziecko i kropka.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak! :)
Usuń"Nie, moje dziecko pozostawione samo sobie przez chwilę nie wejdzie na lampę sufitową i nie wyleci przez okno". Padłam! :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle bardzo dobry tekst! To prawda, my rodzice znamy nasze dzieci o wiele lepiej niż ktokolwiek inny. Smutne więc, że niektórzy ludzie osądzają nas w mgnieniu oka widząc tylko ułamek rzeczywistości.
Dziękuję :) Cóż, tych ocen nie da się chyba uniknąć ;)
UsuńBrawa za karmienie piersią! Zgadzam się ze ludzie teraz tylko oceniają i wysuwają wnioski. Super, wpis bardzo szczery! Zapraszam do mnie www.gibobobasy.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tak, ta łatwość oceniania i wysuwania wniosków nieraz na podstawie pojedynczych słów bywa dość szokująca :)
UsuńRodzic wie, co jest dla jego dziecka najlepsze.
OdpowiedzUsuńOtóż to! :)
UsuńPodoba mi się szczególnie fragment o "grzeczniejszym" dziecku z dala od mamy. Niestety wiele osób interpretuje to tak, że mama daje sobie na głowę wchodzic i nie potrafi zapanować nad "własnym" dzieckiem
OdpowiedzUsuńPewnie faktycznie wiele osób tak myśli :)
UsuńFajnie, że masz takie zdrowe podejście. Nie ma co się dać zwariować. Kiedyś wychowywano dzieci inaczej a teraz reż jest wiele sposobów i trzeba wybrac co pasuje nam oraz dziecku.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Masz rację, trzeba wybrać. Wszystkich i tak nie da się zadowolić :)
UsuńJa wychowuje dzieci wedle swoich zasad, ale np kiedy moje dziecko zostaje pod czyjąś opieką proszę by np pewnych rzeczy nie robiło, lub też gdy u nas zostaje jakieś dziecko zawsze pytam o zasady panujące w ich domu
OdpowiedzUsuńSłusznie! Jeśli rodzic ustala pewne zasady, to powinny one być przestrzegane.
UsuńŚwietnie to napisałaś🙂 też nie lubię, jak wracają się inni w wychowanie mojego syna. To my rodzice wiemy co dla naszych dzieci jest najlepsze
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cóż zrobić, inni zawsze będą mieli swoje do powiedzenia :)
UsuńMoje dziecko to moje dziecko i sam wiem najlepiej jak je wychowywać. A skoro sama nie lubię, kiedy ktoś mi się w to wtrąca to również nie wchodzę z buciorami w życie innych mam ;)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo zdrowe i konstruktywne podejście :)
UsuńLidzie tacy juz sa, ze lubia dawac rady, niekoniecznie dobre czy oczekiwane.
OdpowiedzUsuńChyba czują się wtedy lepsi ;)
Usuń