Kadr z filmu "Pasja", na zdjęciu Maia Morgenstern Żródło: Onet Film |
Piszę na szybko, na kolanie, między jednym a drugim punktem na świątecznej to-do-liście, bo muszę zdążyć złożyć Wam świąteczne życzenia i podzielić się z Wami moją małą świąteczną refleksją.
Własnie w tle pobrzmiewa mi playlista z hiszpańską muzyką instrumentalną (Robert pięknie przy tym usypia!), i taki psikus od losu: na playliście pojawiła się kolęda. Czyli dzień przed Wielkanocą słucham kolędy. Jest w tym jakieś ponadczasowe piękno: od Świąt do Świąt, od niemowlęcia do dorosłego człowieka, od jednej Wielkiej Tajemnicy do drugiej Wielkiej Tajemnicy.
Raz w żłobie, raz w grobie, jak ujął jeden dowcipny ksiądz.
To są drugie Święta, które przeżywam jako matka. Właściwie trzecie, ale rok temu jeszcze nie wiedziałam na pewno, że jestem matką. Boże Narodzenie spędziłam z malutkim noworodkiem, niespełna dwa tygodnie starszym od Jezuska w stajence. To było niesamowite przeżycie. Niezwykle się czułam, chodząc do kościoła w Adwencie i jednocześnie przeżywać swój mały "Adwent", oczekując nie tylko tych wielkich Narodzin, ale też przecież własnego porodu. Teraz spędzam Wielkanoc z wyraźnie już starszym, czteromiesięcznym dzieckiem. O ile Boże Narodzenie i przygotowania do tych Świąt miały w sobie ogromną magię, o tyle czas poprzedzający Wielkanoc na swój sposób mną wstrząsnął. Mną jako matką. Nie byłam na to gotowa.
Kadr z filmu "Pasja", na zdj. Maia Morgenstern i Jim Caviezel Źródło: Pinterest |
Muszę Wam się przyznać do odrobinę może wstydliwej rzeczy: od pewnego czasu nieco trudniej mi się rozważa Mękę Pańską. Miałam w tym momencie mrugnąć okiem i zostawić resztę Waszym domysłom, ale zdecydowałam się napisać to jednak wprost: tak, dzieje się tak od tego czasu, kiedy moje serce tak mocno pokochało drugiego człowieka. To krępujące i nie do końca zgodne z wykładnią Kościoła, ale niewiele mogę na to poradzić: choć zawsze ciężko było mi znieść myśl o torturach i okrutnej śmierci Jezusa, to jednak jestem w stanie znieść tę myśl. Z trudem, z płaczem, ilekroć oglądałam "Pasję" Mela Gibsona, tyle razy dosłownie szlochałam, ryczałam, wyłam przez cały film, ale jednak byłam w stanie go obejrzeć. Nie jestem w stanie znieść myśli, wyobrażenia o cierpieniu bliskiej osoby.
A w tym roku, kiedy zostałam mamą, dotarło do mnie, że kiedyś będę patrzeć na cierpienie mojego dziecka. Kiedyś na pewno, nawet jeśli dane mu będzie długie i szczęśliwe życie. Każdy kiedyś poznaje smak cierpienia. Kiedyś ktoś go zrani. Kiedyś będzie potrzebował pomocy. Kiedyś pozna ból, a ja będę bezradnie patrzeć i jedyne, co będę mogła mu dać, to moja obecność.
Nie wyobrażam sobie, a jednak wiem, że są tacy rodzice, którzy borykają się z tym na co dzień. Rodzice ciężko chorych dzieci. Nie wyobrażam sobie tego, co Matka Boska przeżywała pod krzyżem. Nawet kiedy piszę te słowa, chce mi się płakać.
Kadr z filmu "Pasja", na zdj. Maia Morgenstern Źródło: Pinterest |
Ciężko rozważa się Drogę Krzyżową, gdy jest się matką. Czwarta stacja dosłownie łamie serce.
Nieraz zastanawiałam się, czy tak powinno być. Ale zawsze dochodziłam do wniosku, że chyba tak, że chyba ostatecznie o to tak naprawdę chodzi: o miłość. I jeśli Bóg kiedyś żył między nami jako człowiek, to może właśnie dlatego, żeby i teraz szukać Go w drugim człowieku. I żeby to szukanie i to kochanie czasami tak bardzo bolało, a czasami przynosiło uśmiech. Bardzo, bardzo dużo uśmiechu.
Po śmierci jest przecież Zmartwychwstanie :)
Życzę Wam z całego serca tej miłości, czasem trudnej, czasem łamiącej serce, ale jednak pięknej, dobrej, radosnej i zwycięskiej. Życzę Wam dużo śmiechu.
Alleluja!
Kadr z filmu "Pasja" Źródło: YouTube |
Przepiękny i bardzo prawdziwy tekst, wycisnął ze mnie nie jedną łzę.
OdpowiedzUsuńJak miło to czytać! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńOj to prawda.. kiedy dzieje się krzywda naszemu dziecku... i tak będzie już do końca życia, nawet jak dorośnie, "pójdzie w swój świat". Ale nie popadając w ten nastrój, chyba tą kolędą ściągnęłaś śnieg :P
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się do winy! :D
Usuń