piątek, 4 sierpnia 2017

Już prawie osiem miesięcy karmienia piersią.

Fot. Marcin Tytko
http://marcintytko.wixsite.com/fotografia
Wspominałam już tu parokrotnie na temat karmienia piersią. Zdecydowałam się jednak napisać o tym trochę więcej. Jak zawsze - nie z pozycji eksperta, ale z pozycji osoby, dla której jest to temat aktualny i świeży. A przy okazji - zgadnijcie, co właśnie robię w tej chwili ;)

Karmię piersią już prawie od ośmiu miesięcy. Jakieś półtora miesiąca temu zaczęłam wprowadzać do diety Roberta inne pokarmy. Już teraz czuję, że kiedyś będzie mi bardzo brakowało tej wygody, jaka wiąże się z karmieniem piersią. Jeśli oczywiście nie ma problemów z laktacją, karmienie piersią to najłatwiejszy i najprzyjemniejszy sposób karmienia dziecka: nie musisz martwić się o przygotowanie jedzenia, o to, czy porcja jest odpowiednia, czy skład jest zdrowy, po prostu karmisz, korzystasz z dobrodziejstwa natury.

Chciałabym podzielić się z Wami kilkoma informacjami. Kto wie, może komuś z Was naprawdę się przydadzą.

Prawidłowa pozycja (i czy musisz się jej trzymać).


W czasie ciąży musiałam podjąć bardzo wiele decyzji. Jedne były lepsze, inne gorsze. Zapisanie się do szkoły rodzenia uważam za jedną z tych zdecydowanie najlepszych. Wiedza, którą wówczas uzyskałam, pomogła mi już po porodzie umiejętnie przystawić moje dziecko do piersi i uniknąć niedogodności wiążących się z niewłaściwą pozycją do karmienia. To bardzo ułatwiło życie nam obojgu.

Jak należy przystawić dziecko do piersi? Tak żeby i jemu, i matce było wygodnie. Brzuszek dziecka leży na brzuchu matki, jedna ręka matki trzyma dziecko tak, żeby móc delikatnie sterować jego główką, druga ręka podaje dziecku lekko spłaszczoną pierś. Ważne jest, aby usta dziecka objęły całą brodawkę, nie tylko koniec sutka.

Zobacz, jak to wygląda na ilustracji:

Źródło: Przychodnia Medyczna VENA
Dzięki tej pozycji dziecku jest łatwiej, Tobie wygodniej, a umiejętne podanie dziecku całej brodawki sutkowej sprawi, że dziecko dostanie cały pokarm, który kryje się w Twojej piersi i nie pogryzie Ci sutka - a uwierz, że nawet bez zębów jest w stanie to zrobić :)

Dobrze, ale czy musisz za każdym razem trzymać dziecko w tej pozycji i używać do karmienia obu rąk? Bardzo szybko przyda ci się przynajmniej jedna wolna ręka. Choćby po to, żeby sięgnąć po coś do picia - prawdopodobnie na początku będzie Ci się często chciało pić podczas karmienia. Ja piłam ogromne ilości wody. Poza tym, co tu dużo mówić, szybko zacznie Ci się nudzić. Dziecko (szczególnie na początku) je około 20-30 minut, trudno wytrzymać przez cały ten czas i nie ruszać rękami. Nie martw się, przyszła karmiąca mamo, poradzisz sobie. Stopniowo uwolnisz najpierw jedną rękę, potem obie. Ja w tej chwili mam obie ręce wolne, gdy karmię. I jasne, że nie odkurzam w tym czasie mieszkania ani nie robię zbyt skomplikowanych rzeczy, ale z przyjemnością korzystam z tej swobody, gdy dziecko jest przez dłuższy czas spokojne, a ja mogę np. coś poczytać. To jest nasz wspólny czas na odpoczynek.
Czasem karmimy się w pozycji leżącej, czasem jeszcze w innej, jak nam jest wygodnie w danej chwili. Kiedy nabierzecie wprawy, Ty i dziecko, ta czynność staje się dla Was całkowicie naturalna. Jest naturalna.

"Robisz to źle", "robisz to dziwnie", "a jakie są Pani odczucia?".


Przygotowana w szkole rodzenia, pełna zapału i dobrych myśli, prowadzona przez świeżo nabyty instynkt macierzyński, przystawisz swoje nowo narodzone dziecko do piersi. Wiesz, jak to zrobić i chcesz robić to po swojemu. Bądź gotowa, droga przyszła matko karmiąca, na to, że będziesz karmiła swoje dziecko po swojemu... u siebie w domu. Póki będziesz w szpitalu, jest całkiem prawdopodobne, że każda lekarka i każda położna czuły się zobowiązane do pouczenia Cię i przedstawienia swojej wizji karmienia piersią. Ja musiałam np. wypełniać rozpiskę, o której godzinie karmiłam dziecko i przez ile minut jadło. Ideałem, do którego miałam dążyć, było karmienie równo co trzy godziny. Ponieważ nie od razu pojawił się u mnie pokarm, a Robert ewidentnie się nie najadał, wkrótce byłam totalnie skołowana i nie wiedziałam już, czy karmię go za często, za rzadko, za długo czy za krótko i czy przypadkiem nie robię mu przy okazji jakiejś krzywdy. 

Na szczęście przyszła do mnie w końcu cudowna położna, która uczyła mnie w szkole rodzenia. Kiedy usłyszała, jaki mam problem, ona jako jedyna zapytała: "a jakie są pani odczucia"? I zachęciła mnie do tego, żeby zaufać przede wszystkim sobie i wyłowić z tego gąszczu dobrych rad to, co wydaje mi się odpowiadać mnie i Robertowi. 

Kiedy wyszliśmy ze szpitala, nie potrzebowaliśmy już rozpiski, nie potrzebowaliśmy kolejnych teorii i rad. Poradziliśmy sobie bez nich. Co nie znaczy, że już żadne rady i teorie się nie pojawiły :) Nie tylko lekarze i położne mają swoje wizje prawidłowego karmienia. Koleżanki i rodzina również je mają :)

Skoki rozwojowe.


O tym również miałam szczęście dowiedzieć się jeszcze w szkole rodzenia, więc z przyjemnością przekazuję wiedzę dalej. Świadomość istnienia skoków rozwojowych pomogła mi przetrwać trudne chwile, kiedy moje dziecko, które jeszcze dzień wcześniej jadło pięknie i bezproblemowo, nagle zaczęło miotać się, szarpać i płakać przy piersi, desperacko ciągnąć to z jednego, to z drugiego sutka. Zachowywał się, jakby się nie najadał. Był marudny i kiepsko spał.

Kiedy pojawiają się skoki rozwojowe i jak bardzo są intensywne, to oczywiście indywidualna kwestia. Według mojej wiedzy, najbardziej znaczące są skoki rozwojowe w okolicy szóstego tygodnia, trzeciego miesiąca i szóstego miesiąca. Ponoć w sumie jest ich aż siedem. 

Jak poradzić sobie ze skokiem rozwojowym? Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Pamiętaj, że Twoje mleko jest najlepszym, co możesz dać swojemu dziecku. Dostosowuje się do jego potrzeb i zmienia się razem z nimi. Po kilku dniach karmienie się ustabilizuje, a Twoje maleństwo znowu będzie jadło i spało spokojnie. Nie dzieje się nic złego ani nietypowego.

Oczywiście jeśli masz jakiekolwiek obawy, warto konsultować się z położną lub z pediatrą. Ale ważne jest też, żebyś zaufała sobie. 

Dieta karmiącej matki.


To nie będzie rozsądne, jeśli będę próbowała wypowiadać się stanowczo w tej kwestii. Mogę Was odesłać do bloga Hafiji, która jest ekspertem w tej dziedzinie. Jednak Hafija też nie daje prostych odpowiedzi na pytanie, jak to jest z tą dietą matki karmiącej. Trzeba uważać na to, co się je? Nie trzeba w ogóle uważać? Wystarczy unikać niektórych produktów? Można jeść wszystko?

Trzeba pamiętać o dwóch rzeczach, które są w tym wszystkim pewne. Po pierwsze, niemowlak ma jeszcze bardzo niedojrzały układ pokarmowy. Może mieć kolki, może mieć problemy z trawieniem nawet jeśli przykładnie trzymasz się diety. Po drugie, mleko matki powstaje w gruczołach piersiowych z krwi matki, a nie bezpośrednio z tego, co matka zjadła. Czyli nawet jeśli zjadłaś smażonego kotleta, to wcale nie znaczy, że ten sam kotlet w wersji płynnej poleci z Twojej piersi do ust dziecka. Warto jeść zdrowo i różnorodnie, ale bez ciągłych obaw o to, czy zaszkodzisz swojemu dziecku.

O moich perypetiach związanych z karmieniem piersią pisałam w tym tekście. Obecnie jem już nawet kapustę, nie odmawiam sobie praktycznie niczego, jedynie sushi i alkoholu. Nie stwierdziłam żadnej korelacji między moją dietą a tym, jak Robert trawi. Musisz jednak, droga przyszła mamo karmiąca, wyrobić sobie zdanie samodzielnie. 

Karmienie piersią a alkohol.


Właśnie, jak to jest z tym alkoholem? Myślę, że ta kwestia nie budzi wątpliwości: piłaś - nie karm! Czy to jednak oznacza, że musisz całkowicie zrezygnować z alkoholu na czas karmienia piersią? Wiele mam tak robi. Ja sama - choć mogłabym żyć bez alkoholu, poczułam kilkakrotnie potrzebę udowodnienia sobie, że mogę się napić, jeśli tego chcę. 

Co zrobić, jeśli chcesz napić się piwa lub wina, a karmisz piersią? Przede wszystkim przygotuj sobie odciągnięty pokarm. Z laktatorem warto się zaprzyjaźnić, zapas pokarmu w zamrażalniku przyda Ci się chociażby w sytuacji, kiedy będziesz musiała wyjść gdzieś bez dziecka. Zatem, jeśli planujesz napić się alkoholu, przygotuj sobie taki zapas. Najlepiej zacznij pić wtedy, kiedy dziecko jest najedzone, czyli krótko po karmieniu - zyskasz trochę czasu :) Gdy dziecko ponownie zgłodnieje, daj mu odciągnięty pokarm. Po wypiciu alkoholu zjedz coś, to rozrzedzi alkohol we krwi. Gdy przyjdzie czas na następne karmienie, niewielka ilość alkoholu powinna już ulotnić się z Twojego organizmu.

A co z większą ilością alkoholu? Takiej nie spożywaj w ogóle. No coś Ty. Masz pod opieką malutkie dziecko, bądź dla niego trzeźwa. Nawet jeśli masz taki luksus, że możesz powierzyć dziecko komuś innemu na czas Twojego imprezowania, to z pewnością nie chciałabyś zajmować się nim, będąc na kacu. 

Karmienie piersią w miejscu publicznym.


Następna kontrowersyjna kwestia. Zastanawiasz się, czy możesz karmić piersią w miejscu publicznym? Odpowiem Ci pytaniem: a krępujesz się?

Ja może nie tyle krępowałam się, co miałam opory. To w końcu kawałek nagiego ciała, które może nie każdy chce oglądać. Ale powiem Ci szczerze, że z czasem to ma mniejsze znaczenie. Ważniejsze jest to, że Twoje dziecko prosi Cię, żebyś dała mu jeść.

Mojemu słodkiemu i bezproblemowemu niemowlakowi zdarzyło się zgłodnieć w restauracji, w której oprócz nas byli też inni ludzie. Zastanowiłam się przez chwilę, czy będzie im bardzo przeszkadzało, jeśli w czasie, gdy oni będą konsumować swój obiad, moje dziecko również będzie konsumowało. Po czym odpowiedziałam sama sobie, że chyba mniej kłopotliwe będzie dziecko cichutko i spokojnie ssące pierś niż dziecko płaczące wniebogłosy, bo jest głodne. I nakarmiłam go.

Tak, można się schować. Przeważnie w takiej sytuacji szukam możliwie dyskretnego miejsca. Można się zakryć. Ale wiecie, mój synek niekoniecznie lubi jeść z bluzką na twarzy, a jego wygoda jest dla mnie ważna. To jest tylko ciało, widok normalny i znany ludzkości od tysiącleci. Jeśli komuś to tak bardzo przeszkadza, to chyba w każdej sytuacji jemu jest łatwiej się odwrócić niż karmiącej chować się pod stołem.

Jeśli masz do mnie pytania - pisz śmiało, odpowiem tak rzetelnie, jak tylko umiem. Jeśli nie zgadzasz się z tym, co napisałam - tym bardziej pisz, może się mylę i powinnam zweryfikować swoje przekonania?

8 komentarzy:

  1. Pierwszą córkę karmiłam piersią prawie rok, z synem niestety był problem z laktacją i po 1.5 miesiąca było po temacie. Owszem, jest to wygodne, ale również buduje więź matki z dzieckiem. Dlatego z synem staram się dbać o więzi inaczej, mam nadzieję że nie będzie stratny na żadnym polu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie zawsze karmienie piersią jest możliwe. Ale na pewno poradzicie sobie pięknie z budowaniem więzi :) Najważniejsza jest miłość i troska :)

      Usuń
  2. Karmiłam syna dwa lata piersią. Cieszę się, że mogłam to robić. Był to niezykły czas jak i obfity w ciężkie momenty. Jednak jestem z siebie dumna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny tekst, szkoda, że go nie było jak mój synuś się urodził, pewnie ominęłoby mnie wiele dylematów..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa, wiele dla mnie znaczą i utwierdzają mnie w przekonaniu, że robię wartościową rzecz. Buziaki dla Ciebie i synusia!

      Usuń
  4. Niestety, nie dane mi było poznać piękno jakim jest karmienie piersią z przyczyn zdrowotnych. Mimo to pomocny okazał się tekst. Miejmy nadzieję, że przy kolejnym dziecku poznam to uczucie bliskości. Piękne zdjęcie <3

    OdpowiedzUsuń