czwartek, 4 października 2018

Kiedy wół był cielęciem.


Dość długo nosiłam się z zamiarem napisania tego tekstu. Były inne, pilniejsze tematy. Ale wreszcie przyszedł jego czas :)

W szufladzie na strychu przechowuję zdjęcia z mojej pierwszej, nazwijmy to, sesji zdjęciowej. Zrobiłyśmy je pewnego dnia z koleżanką. Miałam wtedy 14 lat. 

Wiecie, rumienię się na widok niektórych z tych zdjęć. Nawet nie dlatego, że jestem na nich w sportowym staniku. W upalne dni zdarzało mi się tak po prostu w nim chodzić, normalnie, do sklepu i na spacer. Albo w górze od bikini. Większe zakłopotanie wywołują we mnie niektóre spojrzenia uchwycone na zdjęciach, jak również nieodparte wrażenie, że patrzę na młodą kobietę świadomą swojego... swojej kobiecości.

Pamiętacie, jak to było, kiedy mieliście czternaście lat?


Ja pamiętam to dobrze. Wspominałam Wam już, że moja pamięć działa w specyficzny sposób :) Ma to swoje zalety i wady. Jedną z zalet jest właśnie to, że pamiętam, jak to jest być dzieckiem, nastolatką, dorastającą osobą. Staram się podtrzymywać w sobie tę pamięć, choć nie jest to łatwe. Łapię się czasem na tym, że zaczynam narzekać na dzisiejszą młodzież, że patrzę na dzieci jak na istoty zdecydowanie mniej rozumne i dojrzałe niż w rzeczywistości. 

Kiedy miałam czternaście lat, uważałam się oczywiście za bardzo mądrą i dojrzałą. To, że ja tak uważałam, chyba nikogo nie dziwi :) Bardziej zastanawiające jest to, że inni też zdawali się tak o mnie myśleć. Choć śmiać mi się chce, kiedy pomyślę o niektórych wygłoszonych przeze mnie wówczas mądrościach, to jednak byli ludzie, którzy słuchali tych mądrości z zupełną powagą i nawet powtarzali je dalej.

Jako czternastolatka byłam prawie tego wzrostu co teraz. Myślałam wówczas, że pewnie już więcej nie urosnę, jednak w liceum przydarzył mi się dość niespodziewany przypływ centymetrów, i to w linii pionowej :) Moja sylwetka zmieniała się wielokrotnie, mam wrażenie, że nieustannie lawirowałam między chudością a pewną pulchnością, choć prawdziwej nadwagi nie miałam chyba nigdy. Co ciekawe, niektóre ubrania z tamtego okresu mam nadal w szafie i nawet zdarza mi się w nich chodzić od czasu do czasu :) Wielokrotnie brano mnie za osobę starszą niż w rzeczywistości. Pamiętam dobrze, że miałam 12 lat, kiedy pierwszy raz zostałam zapytana o to, gdzie studiuję. Dwanaście lat! Teraz, kiedy patrzę na dwunastolatki, widzę w nich małe dziewczynki. I wiecie, bardzo się staram, żeby jednak popatrzeć na nie inaczej.

W wieku czternastu lat byłam o wiele większym niewiniątkiem, niż na to wyglądałam. W mojej ówczesnej świadomości sex appeal nie miał zbyt wiele wspólnego z erotyzmem czy z chęcią uprawiania seksu. Ja chciałam po prostu być ładna i podobać się chłopakom. Zamierzałam pozostać dziewicą do ślubu. Jednak pierwsze pocałunki miałam już za sobą.

Ta dzisiejsza młodzież! Te dzisiejsze dzieci!


Obecnie często mam kontakt z nastolatkami. Nieraz mnie zadziwiają. Szczególnie tym, jacy są bezpośredni w komunikacji z obcymi osobami. Myślę, że mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że ja taka nie byłam, a miałam opinię pyskatej. Nasze pokolenie czuło jednak większy respekt przed dorosłymi. Poza tym szczegółem, nie różnią się jednak od nas za bardzo. Traktują bardzo emocjonalnie sprawy, które dla nas, dorosłych, są błahe. Źle znoszą porażkę, przegrywanie. Popisują się przed rówieśnikami. Używają brzydkich słów. Mają dziwne fryzury i styl ubierania się. Słuchają innej muzyki niż ich rodzice, mają inne sposoby na spędzanie wolnego czasu. Zupełnie jak my w ich wieku.

Łapię się na tym, że patrzę na tych ludzi, ponad dwukrotnie ode mnie młodszych, jak na małe dzieci. Niestety, nie są nimi :) Oni są tacy jak ta młoda kobieta ze zdjęć, które trzymam w szufladzie na strychu. To jakaś cząstka mnie nie może pogodzić się z faktem, że minęło już tyle lat :) Oni właśnie przeżywają swój czas. Pierwsze miłości, pierwsze rozczarowania, pierwsze eksperymenty z alkoholem, pierwsze próby stania się atrakcyjniejszym dla płci przeciwnej. Nie, to nie jest za wcześnie. To jest ten moment.

Każda dzisiejsza młodzież jest taka sama. Zmieniają się tylko trendy, style, powody buntu, sposoby szokowania dorosłych swoim zachowaniem. U źródła jest zawsze to samo: młody dorastający człowiek, który czuje się już dorosły i wierzy, że może żyć po swojemu.

Kiedyś dowiem się, że Robert ma swoją dziewczynę. Prawdziwą, nie koleżankę z przedszkola, której da laurkę na Dzień Kobiet. Dziewczynę, z którą będzie się całował. Pewnie pomyślę wtedy, że to za wcześnie, że przecież to jeszcze mój mały chłopczyk. Potem zrozumiem, że wcale nie jest za wcześnie, że po prostu przyszedł już ten czas.

Matko, pilnuj swoich dzieci!


Skąd w ogóle pomysł, by napisać ten tekst? W czasie, kiedy zaczęłam nad nim pracować, wielu ludzi oskarżało jedną matkę, że nie zdołała upilnować czternastolatka, przez co wydarzyła się tragedia.

Weź tu i upilnuj czternastoletniego faceta.

Przecież taki czternastolatek może już mieć z metr osiemdziesiąt wzrostu, pojawia się u niego zarost. Jak usłyszysz go przez telefon, możesz go pomylić z jego tatą. Ba, w bezpośrednim kontakcie też możesz się pomylić. Pewnie nieraz już został wzięty za dorosłego mężczyznę. Pewnie i nieraz z tego skorzystał.

Dlaczego upieramy się, by widzieć w nim małe dziecko?

Warto rozmawiać z młodymi ludźmi. Uczyć ich ostrożności, rozważnego postępowania. Uczulać na różne niebezpieczeństwa. Ale też trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nasze możliwości jako rodziców są już mocno ograniczone. To nie są niemowlęta, które w razie niebezpieczeństwa weźmiemy na ręce i wsadzimy do wózka. To młode kobiety i młodzi mężczyźni, którym nieraz musimy zaufać i wierzyć w ich rozsądek. 

34 komentarze:

  1. Taaak... jedno z największych wyzwań macierzyństwa to przyjąć, że nasze dzieci dorastają i pozwolić im na to. Już się boję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że będę musiała w kółko tłumaczyć sobie, że taka jest kolej rzeczy :)

      Usuń
  2. Sama łapie się na tym, że mówię a ta dzisiejsza młodzież. Szybko jednak przypominam sobie siebie w ich wieku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś byłam pewna, że nigdy tak nie powiem. A jednak zdarza mi się :)

      Usuń
    2. Mnie również się zdarza, wtedy uświadamiam sobie ile to juz lat upłynęło;)

      Usuń
  3. u nas jeszcze malutkie, ale nie raz mówię..ta dzisiejsza ,młodzież i wtedy robi mi sie głupio;)... teraz wiem co Mi mama przekazywała mówiąc,,sama zobaczysz w życiu jak będziesz miała swoje dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak... Ja już teraz wiele rzeczy "sama zobaczyłam" :) A jeszcze tyle przede mną!

      Usuń
  4. Rozmawiałam kiedyś z przyjaciółką i ona mi zdradziła, że przestała się wściekać na swoją nastoletnią córkę po tym, jak przeczytała swoje pamiętniki z czasów nastoletnich. Obyśmy wszyscy mieli zdjęcia, pamiętniki lub kogoś, kto nam przypomni, jacy byliśmy:) Maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam ostatnio mój pamiętnik z tamtego okresu :) To nie była bardzo przyjemna lektura. Trudno uwierzyć, że kiedyś pisałam w taki sposób :D

      Usuń
  5. w wieku 14 lat.... ehh piłem już... ale fakt. Mieliśmy więcej szacunku do osób starszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że wtedy bardziej mnie ciągnęło do piwa niż obecnie :D Zakazany owoc smakuje najlepiej...

      Usuń
  6. Kiedy ja miałam 14 lat.... to był zupełnie inny świat. Zauroczenia, zakochania i miłości i to dziwne przekonanie, źe jestem już taka dorosła. A dziś? Dziś jestem matką jedenastolatki i boję się tego co nastąpi wkrótce ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastąpią... zauroczenia, zakochania, miłości i jej przekonanie, że jest już dorosła ;)

      Usuń
  7. mam 24 i wychowuje 3-letnią córeczkę , martwie sie co będzie kiedy będzie miała 14 lat bo czasy tak się zmieniają, że kiedy wspominam siebie w tym wieku a patrzę na moją siostrę widzę jakby dwa światy...:)

    https://creamshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem mamą 12-latka i czasami, kiedy wspominam siebie w tym wieku, zaczynam się zastanawiać czy na pewno poradzę sobie z byciem mamą tak dużego dziecka...

    OdpowiedzUsuń
  9. To było tak dawno temu. Moje dzieci żyją już w innych czasach. Na pewno to nie będzie łatwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że czasy się zmieniają. Teraz wszystko jest jakieś takie... on-line :)

      Usuń
  10. Sama zaczęłam się zastanawiać jak to było gdy miałam te 14 lat... Jedno jest pewne, czułam się dorosła (tak jak p tym piszesz) to chyba naturalna kolej rzeczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, kiedyś 14-latki pracowały i wychodziły za mąż ;) Dobrze, że to się zmieniło. Natomiast czasem chyba przesadzamy w drugą stronę - próbujemy za wszelką cenę widzieć dzieci w tych młodych osobach.

      Usuń
  11. Pamiętam to poczucie dorosłości, gdy miałam 14 lat. Dumna jak paw z pomalowanych rzęs. Czasami robiąca głupoty, takie trochę życie na krawędzi.
    Dzisiejsze dzieci są jeszcze bardziej na skraju, bo z jednej strony takie infantylne i niedojrzałe, z drugiej tak garnące się do dorosłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie trochę przeraża myśl o tym, że moje dziecko mogłoby być takie jak ja w tym wieku. Z drugiej strony, nic się nie dzieje bez przyczyny... Ale to już inny temat.

      Usuń
  12. Ja pamiętam jak miałam 15 lat, nie pamiętam fryzury, czy ubrania - pamiętam moje myśli, poglądy, idee, poszukiwanie swojego miejsca i celu w świecie oraz wpływy i reakcje na to wszystko najbliższego otoczenia. Bo to kształtuje młodego człowieka, jest dla niego istotne, bardzo ale to bardzo ważne. I bardzo ważnym jest abyśmy my jako rodzice słuchali takiego młodego człowieka, pytali o jego wątpliwości, rozważali jego sposób myślenia. Strasznie ubolewam, kiedy utartym schematem dorosły mówi: dzisiejsza młodzież ... Bo najlepiej iść na łatwiznę, nie myśleć tylko powtarzać zakodowane gdzieś w pamięci powiedzonko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Warto słuchać, rozważać, warto traktować młodego człowieka poważnie, jak partnera w rozmowie.

      Usuń
  13. Rozmowy, wspólny dialog to podstawowa sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Rozmowy z poszanowaniem zdania tego młodego człowieka, rozmowy, w których może on być partnerem, a nie tylko dzieckiem, które ma się słuchać rodzica.

      Usuń
  14. Już się boję kiedy moja córka będzie miała naście lat...sama święta nie byłam i boję się że moja córka też nie będzie ;) Oczywiście ja wiem, że trzeba rozmawiać, dużo rozmawiać i z perspektywy czasu wiem, że to na prawdę dużo daje. Wszystko to co mama mi mówiła jak byłam nastolatką do dziś pamiętam :) Z pewnością wykorzystam to przy rozmowach z córką.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam w domu 18 latka. Wiem ja czasem bywa trudno się z nim dogadać. Mimo to staram się to robić. Małe dzieci mały kłopot i coś w tym jest. Jako natka muszę być dla niego wsparciem choć czasem bywa trudno się dogadać. Szczególnie teraz jak rozstał się z dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczera prawda! :) Rozmowa - tak, ale czasem temperamentu nie sposób ujarzmić :)

    OdpowiedzUsuń