Ogromnie Wam dziękuję za wszystkie reakcje i komentarze do pierwszej części zestawienia. Czas na kolejne 5 filmów, które wyglądają na stworzone dla dzieci, ale być może niekoniecznie takie są.
Pisałam już wcześniej o tym, że dzieci obecnie odbierają pewne treści inaczej niż ja w ich wieku. To, co mnie straszyło, dla nich jest zabawne. Przy czym ja nawet jak na moje czasy należałam do tych zdecydowanie najbardziej wrażliwych dzieci. Jak można było się czegoś bać, to ja się tego bałam. OK, nie bałam się Gargamela. Buki też nie. Ale już Kulfon z "Ciuchci" powiększony do rozmiarów dorosłego człowieka sprawiał, że czułam się co najmniej nieswojo. Na liście moich strachów z dzieciństwa chyba najdziwniejszy punkt stanowi... klawiszowiec z jednego zespołu grającego muzykę disco-polo (to był ten czas, kiedy wszystkie dzieciaki słuchały disco-polo!) Młody ten chłopak, z pewnością zupełnie nieświadomy wrażenia, jakie robił na wrażliwych małych dziewczynkach, był wysokim i bardzo szczupłym brunetem o jasnej cerze i wyjątkowo ciemnych ustach. Miał też odstające, lekko szpiczaste uszy. Domyślam się, że wizualnie kojarzył mi się z wampirem, a wampirów bałam się wówczas najbardziej na świecie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to, co ja odbieram jako straszne i niekoniecznie odpowiednie dla dzieci, może być w rzeczywistości całkiem neutralne. Dlatego też mam wątpliwości, jeśli chodzi o pierwszy film w moim dzisiejszym zestawieniu, czyli o...
1. Zwierzogród (2016).
 |
Żródło: Głos Kultury |
Ukochany film dorosłych i dzieci na całym świecie. Przepiękna wizualnie, dowcipna i dobrze zrealizowana opowieść o tym, że każdy może być kim chce. Jedna ze zdecydowanie najlepszych animacji ostatnich lat. Dorośli znajdą w niej pewne aluzje polityczne i społeczne, dzieci zachwycą się kolorową i budującą historią o dzielnej, nieustępliwej króliczce i przebiegłym, ale w gruncie rzeczy bardzo wartościowym lisie.
Problem z tym filmem? Niektóre sceny są może nie tyle drastyczne, co raczej sugerują, że za chwilę wydarzy się coś przerażającego. Sposób budowania napięcia kojarzy mi się trochę z horrorami. Szczególnie mam tu na myśli... pierwszą scenę, otwierającą cały film. Choć ostatecznie okazuje się, że nie dzieje się w niej nic złego, scena robi niepokojące wrażenie. Jako dorosła osoba czułam się nieco nieswojo, gdy ją oglądałam, jako dziecko pewnie schowałabym się pod poduszką i stanowczo odmówiłabym oglądania reszty filmu. Ominęłoby mnie tyle dobrego.
Czy pokazać "Zwierzogród" dzieciom? Według rekomendacji wydawcy, film jest przeznaczony dla dzieci powyżej ósmego roku życia. Myślę, że warto trzymać się tej granicy, a nawet nieco ją zawyżyć, jeśli Twoje dziecko jest wrażliwe i źle reaguje na sceny budzące grozę. Myślę też, że warto przed seansem porozmawiać z dzieckiem na temat tego, co może zobaczyć na ekranie i czy na pewno jest na to gotowe.
2. Trolle (2016).
 |
Źródło: Spider's Web |
Ten film obejrzałam w zeszłym tygodniu, ponieważ został wspomniany w jednym z Waszych komentarzy :) Postanowiłam sprawdzić, o co z tymi "Trollami" chodzi. Jedno mogę powiedzieć na pewno - film nadaje się idealnie dla dziecka, które ma szesnaście miesięcy ;) Robert zachwycał się kolorowymi, skaczącymi istotkami i radośnie tańczył w rytm licznych piosenek.
Ja sama również odebrałam ten film pozytywnie. Fabuła skojarzyła mi się ze Smerfami, przesłanie ("szczęścia nie trzeba w siebie wciskać na siłę, ono jest w każdym z nas") jest proste i uniwersalne. Myślę, że mogą z niego skorzystać i dorośli, i dzieci. Potrafię sobie wyobrazić, jak tłumaczę kilkuletniemu synkowi, rozczarowanemu, że coś mu się nie udało - "widzisz, król Bergenów też myślał, że już nigdy nie będzie szczęśliwy, bo nie zjadł Trolla, a potem jednak odnalazł szczęście".
No i ścieżka dźwiękowa jest po prostu zachwycająca i niezwykle bogata. Podobają mi się również polskie przekłady piosenek.
Problem z tym filmem? Największy to chyba Bergeni, czyli naturalni wrogowie uroczych Trollów. Są nieco bardziej przerażający niż poczciwy Gargamel. Mają ponure miny i mnóstwo zębów. Przypuszczam, że jako wrażliwe dziecko mogłabym się ich bać.
Czy pokazać "Trolle" dzieciom? Myślę, że jak najbardziej. Najlepiej oglądać razem z dzieckiem i obserwować, czy sceny z Bergenami nie są dla niego zbyt straszne.
3. "Dom" (2015).
Film o kolorowych, pociesznych kosmitach zwanych Buwami i ich inwazji na naszą planetę. Mogliście się z nim nie spotkać, ja sama trafiłam na niego tylko dzięki promującej go przepięknej piosence Jennifer Lopez "Feel the light". W oryginalnym dubbingu pojawia się również Rihanna, która ponoć jest jego najjaśniejszym punktem. Ja oglądałam film wyłącznie w polskiej wersji językowej i być może dlatego nie zdołałam obejrzeć go do końca. Ani nawet do połowy.
Problem z tym filmem? Dubbing właśnie. Zwykle jestem pod wrażeniem polskich wersji językowych i zgadzam się z opinią, że nasi aktorzy dubbingowi należą do najlepszych na świecie, tu jednak dubbing sprawił, że oglądanie filmu nie było dla mnie przyjemnością. Zresztą nie wiem, czy w wersji oryginalnej również nie pojawia się ten sam problem. A jaki to problem? Przekręcanie słów. Ludziowie, dlaczemu, smutność, to tylko kilka przykładów. Na początku jest to śmieszne, w dużym natężeniu szybko robi się męczące i sprawia, że dialogi stają się niezrozumiałe.
Film jest przeznaczony dla małych dzieci i dlatego tym bardziej negatywnie odbieram dziwne zabawy twórców z językiem polskim. Dzieci w tym wieku uczą się poprawnego formułowania zdań. Chłoną i przyswajają język, który słyszą. Obawiam się, że dziecko pod wpływem takiej kreskówki może zacząć powtarzać użyte w niej słowa.
Czy pokazać "Dom" dzieciom? Może wersję oryginalną z napisami. Polski dubbing zdecydowanie odradzam.
4. Sezon na misia (2006).
 |
Źródło: AllBox.TV |
Nieco starszy film w tym zestawieniu. Znacie? Dla mnie ten film to idealny dowód na potwierdzenie mojej teorii, że twórcy filmów animowanych nie zawsze wiedzą, jak zrobić film dla dzieci.
"Sezon na misia" ma dość standardową, prostą fabułę, zdawałoby się, że w sam raz dla dzieci. Niedźwiedź wychowany przez człowieka musi nauczyć się żyć w lesie, w swoim naturalnym środowisku. Pomaga mu ciapowaty jelonek. W relacji tych dwóch głównych postaci widać duuużą inspirację
Shrekiem i Osłem. Twórcy dubbingu też niewątpliwie odrobili lekcję ze "Shreka" i postanowili umieścić w dialogach kilka aluzji i dowcipów zrozumiałych tylko dla dorosłych widzów.
Problem z tym filmem? To niby zupełnie poboczny wątek, ale moim zdaniem może mieć znaczenie. Otóż, w filmie pojawia się postać pieska Kabanoska. Przez niemal cały film jest on po prostu ukochanym, zadbanym, wychuchanym pupilem dwojga ludzkich bohaterów. Pod koniec filmu nieoczekiwanie Kabanosek dochodzi do głosu. Okazuje się, że jego życie jest pasmem udręki i upokorzeń i w związku z tym porzuca on swoich opiekunów i przyłącza się do zwierząt mieszkających w lesie.
A teraz wyobraźcie sobie, że ten film ogląda jakiś małoletni właściciel lub małoletnia właścicielka ukochanego pieska.
Wątek Kabanoska miałby może nawet sporo sensu, gdyby opiekunowie traktowali go źle. Wtedy byłaby to niezła lekcja dla dziecięcych widzów, że pieski też mają uczucia i nie wolno robić im krzywdy. Ale Kabanosek jest traktowany dobrze. Aż do wspomnianej sceny nic nie wskazuje na to, że czuje się nieszczęśliwy.
Ponoć powstała kontynuacja "Sezonu na misia", w której ludzie próbują odzyskać Kabanoska. Nawet nie zamierzam tego oglądać.
Czy pokazać "Sezon na misia" dzieciom? Jeśli masz pomysł na to, jak wytłumaczyć dziecku wątek Kabanoska, to w sumie nie widzę przeszkód :)
5. Minionki (2015).
 |
Źródło: Filmweb |
Z tego, co zdążyłam się zorientować, jest to trzeci film o Minionkach, natomiast pierwszy według chronologii wydarzeń. Inaczej mówiąc, klasyczny prequel.
Można powiedzieć, że broniłam się rękami i nogami przed oglądaniem filmów o Minionkach. Żółte stworki, z których niektóre nie wiedzieć czemu mają dwoje oczu, a inne tylko jedno, jakoś zupełnie nie wzbudziły we mnie zainteresowania. Wiem, że to powierzchowne i że nie powinno się oceniać filmu wyłącznie na podstawie wyglądu postaci. Ale cóż, póki co nadal jeszcze sama wybieram, co chcę oglądać.
Znajomy uświadomił mi w jednej rozmowie to, o czym nie miałam pojęcia: że Minionki są
złe, a ich największym celem jest możliwość służenia najbardziej nikczemnemu przywódcy. Byłam w szoku. Pocieszne stworki, które natychmiast po premierze filmu zabarwiły na żółto wszystkie sklepowe półki z zabawkami i gadżetami dla dzieci -
są ZŁE? Ulubieńcy dzieci chcą służyć złemu panu? I całe towarzystwo od demonizowania Harry'ego Pottera i Hello Kitty jeszcze nie bije na alarm? O co tu chodzi?
Obejrzałam film wczoraj. Minionki są prześmiesznymi, uroczymi małymi głuptasami. Nie mówią w naszym języku, co na początku trochę utrudniało oglądanie, ale okazało się, że do ich dziwnej mowy można się bardzo szybko przyzwyczaić. Coś w ich zachowaniu przypominało mi mojego małego synka; może to przez tę nieporadność połączoną z radością i dziecięcą naiwnością. A jednak niezaprzeczalną prawdą jest to, o czym pisałam na początku: Minionki są złe. Są, jeśli można użyć takiego określenia,
serdecznie złe: kochają swoich nikczemnych panów całymi swoimi małymi serduszkami, są lojalni wobec nich i wobec siebie, popełniają złe uczynki ze szczerą radością. Mają wszystkie cechy, które mogłyby cechować pozytywnych bohaterów - a jednak są złe.
Film o Minionkach jest inteligentny, pełen nawiązań do historii i kultury, wyważony i zabawny. Ja i mąż bawiliśmy się świetnie, oglądając go. Myślę, że niejeden dorosły może spędzić miło czas, oglądając tę przedziwną bajkę.
Problem z tym filmem? Zło, które jest atrakcyjne, urocze i zachęcające. Brak morału, brak pozytywnego przesłania. Pod koniec nawet przez chwilę wydaje się, że Minionki czegoś się nauczyły, zrozumiały, że lepiej jest oddać koronę prawowitej właścicielce niż służyć komuś, kto z powodu zwykłego nieporozumienia gotów jest pokroić Cię piłą mechaniczną. Jednak okazuje się, że ta lekcja to tylko pozory. Kiedy pojawia się nowy niegodziwy pan, Minionki natychmiast pędzą, by mu służyć. Ze szczerą, serdeczną
złą radością.
Czy pokazać 'Minionki" dzieciom? Zrób jak uważasz, ja chyba jednak
jestem na nie. Wolę tradycyjny schemat, kiedy dobro wygrywa, a zło otrzymuje nauczkę. I wolę, gdy zło wygląda groźnie i odpychająco, a nie słodko i radośnie.
Pierwsza część zestawienia tutaj ->
http://szczesliwavii.blogspot.com/2018/04/5-filmow-niekoniecznie-dla-dzieci-cz-1.html