Zespół pałacowo-parkowy w Dobrzycy |
Pierwszy raz odwiedziłam Wielkopolskę jako kilkuletnia dziewczynka. To, co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to piękna pogoda i jeziora. Pogoda to oczywiście zrządzenie losu, równie dobrze mogliśmy trafić na deszczowy czas - choć przyznam, że praktycznie każdej mojej wycieczce w okolice Kalisza i Poznania towarzyszyły temperatury około 30 stopni Celsjusza i bezchmurne niebo od rana do wieczora.
Jeziora to osobny temat. Duże, piękne, malownicze, z zadbanymi, a przy tym niezatłoczonymi plażami. Dziwię się trochę, że te wielkopolskie jeziora nie cieszą się większą popularnością - ale może dzięki temu są wolne od tłumów turystów?
Jednym z pierwszych moich skojarzeń z Wielkopolską są też, oczywiście, wspaniałe zamki i pałace oraz otaczające je ogrody i parki. Pod tym względem chyba nie ma równie ciekawego regionu w całej Polsce! A może i poza nią ;) Chęć, by pokazać moim bliskim te zachwycające okolice, dojrzewała we mnie już od dawna. Trochę jednak nie było nam po drodze - mieszkamy koło Krakowa, rodzinę mamy w zupełnie innej części kraju...
Decyzję, że spędzimy tegoroczne wakacje właśnie w okolicy Kalisza, podjęliśmy - jak to my - bardzo spontanicznie. Plany były trochę inne. Mieliśmy się wybrać na Mazury (też jeziora), potem skoczyć w jeszcze inne miejsce... Długo by opowiadać o różnych splotach okoliczności, które doprowadziły do tego, że w zasadzie dzień przed wyjazdem rezerwowałam hostel w Kaliszu, a już w samochodzie obmyślałam plan wycieczek - ale myślę, że dobrze się stało. Przez te półtora tygodnia zobaczyliśmy dużo wyjątkowych miejsc, przeżyliśmy przygody i stworzyliśmy piękne wspomnienia :)
Co warto zobaczyć z dziećmi w Kaliszu?
Ratusz
Park Miejski
Ta żaba umie docenić dobrą literaturę! :) |
Muzeum Sztuki Użytkowej
Gołuchów
Równie ciekawe jest Arboretum - potężny park z mnóstwem rzadkich gatunków drzew. Mało tego, wystarczy przejść około trzech kilometrów, by trafić na zagrodę żubrów. Najlepiej podążać za znakami! Chyba że chcecie trochę pobłądzić po parku, jak my ;)
Wspaniała atrakcja dla dzieci i dla dorosłych - można sprawdzić, czy potrafisz skakać jak ryś, czy już jak wiewiórka ;) |
Żubry nie są jedynymi mieszkańcami tutejszych zagród. Widzieliśmy również dziki, jelenie, koniki polskie oraz dziką Szczęśliwą Siódemkę.
Prawdę mówiąc, początkowo nie sądziłam, że dojdziemy aż tak daleko. Przecież to spory dystans dla takich małych nóżek! Dzieci były jednak tak zainteresowane zobaczeniem żubrów po raz pierwszy w życiu, że nie mogłam im tego odmówić :)
To była intensywna i, co tu dużo mówić, męcząca wycieczka, w sam raz na jeden dzień. Odwiedziliśmy jednak Gołuchów raz jeszcze, by spędzić cudowne popołudnie na plaży :) Michałek początkowo nie był przekonany do kąpieli w jeziorze, ale potem tak mu się spodobało, że nie chciał wracać do domu! A Robert świetnie się bawił z poznanymi na plaży kolegami.
Dobrzyca
Kolejny imponujący zespół pałacowo-parkowy. Wyjątkową frajdę zapewniła chłopcom mapka przy samym wejściu, z wyznaczonymi punktami, gdzie można znaleźć poszczególne atrakcje parku. Robert starał się ze wszystkich sił, żeby zdobyć wszystkie punkty i odnaleźć te wszystkie uwzględnione na mapie miejsca! Widzieliśmy między innymi urokliwy monopter, panteon, wielkie drzewa stanowiące pomniki przyrody, stare zabudowania, a także największą ciekawostkę - egzotyczne ptaki! Pawie, bażanty i najróżniejsze gatunki kur. Dzieci były zachwycone :)
A pod samym pałacem spotkaliśmy gęsi :) Chyba chciały nas przegonić!
Westernland i alpaki
Szukanie atrakcji na ostatnią chwilę wiąże się też z ryzykiem, że nie wszystko uda się nam zobaczyć. Dowiedzieliśmy się, że w miejscowości Suchorzew można przytulić alpakę. Z wielką radością wskoczyliśmy w auto i pojechaliśmy tam. Zobaczyliśmy jedynie piękne pola uprawne... Okazało się, że do alpakarni trzeba się umówić z wyprzedzeniem.
Inaczej było z Westernlandem w miejscowości Józefów. Tam mogliśmy nie tylko przyjechać bez zapowiedzi, ale też skorzystać z wielu atrakcji, pozwiedzać urokliwe miasteczko stylizowane na Dziki Zachód, posłuchać koncertu muzyki indiańskiej, a także - no właśnie - zobaczyć alpaki!
Spotkaliśmy też kozy, które chętnie nadstawiały głowy i grzbiety do głaskania :)
Pleszew
Myślę, że jak na pierwszy tego typu wyjazd z pięciolatkiem i trzylatkiem (który dość często domagał się noszenia na rączkach), zobaczyliśmy całkiem sporo. Jest to jednak zaledwie niewielki procent atrakcji, które może zaoferować Wielkopolska. Na pewno jeszcze niejeden raz wybierzemy się w tamte strony!
Widzę, że mam do nadrobienia kilka ciekawych miejsc :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuń