poniedziałek, 13 maja 2019

Mt 25,40 - czyli o atakach na Kościół i o edukacji seksualnej.


Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). 


Słowa z Ewangelii św. Mateusza powinny zamykać usta wszystkim tym, którzy chyba jeszcze nie rozumieją, na czym tak naprawdę polega aktualny dramat w Kościele. Dziwię się, że to tak nie działa. Chyba mam w sobie jeszcze sporo naiwności.

To dla mnie bardzo specyficzny moment, by pisać o Kościele. Wczoraj odbył się chrzest Michasia. Wiele osób z oburzeniem i rozczarowaniem odchodzi od Kościoła, a ja właśnie wprowadzam do niego mojego synka. Bo wierzę w Boga, wierzę w człowieka, wierzę w zmiany i kolejne szanse. Wierzę w wyciąganie wniosków. Wierzę, że Kościół moich dzieci będzie inny niż ten, którego obraz wyłania się z dokumentu "Tylko nie mów nikomu". 

Księża i zepsute telefony.


Często dzielę się z Wami osobistymi historiami. Tym razem tak nie będzie. Problem pedofilii w Kościele zawsze istniał, myślę, że nawet niedaleko mnie. Pewne zjawiska, które dwadzieścia kilka lat temu nie budziły niepokoju, teraz obudziłyby go na pewno. Nie chcę pisać więcej, bo pisałabym o konkretnych ludziach, z imionami, nazwiskami, twarzami. To są ich historie, nie moje.

Nieraz zawiodłam się na ludziach reprezentujących Kościół. Pierwsze takie duże rozczarowanie, kiedy miałam kilkanaście lat, praktycznie zrobiło ze mnie nastoletnią ateistkę. Jak wiecie, nie na długo.

Pamiętam, co wtedy powiedziała mi moja również nastoletnia siostra. To brzmiało mniej więcej tak: "Pomyśl o księdzu jak o telefonie. Może być zepsuty, źle działać, źle łączyć. Ale nie zrywasz kontaktu z rozmówcą dlatego, że popsuł się telefon". 

Niezłe, nie? Do tej pory korzystam z tych słów. W tej chwili są mi potrzebne równie mocno jak wtedy. Bo tych popsutych telefonów jest naprawdę dużo.

Atak na Kościół?


Nie ja jestem autorką tej myśli - ale jakoś dzisiaj wyjątkowo dobrze się czuję z tym, że mogę trochę się schować za słowami innych osób. Teraz chcę powtórzyć za Szymonem Hołownią, że tak, atak na Kościół faktycznie nastąpił, i następował wiele razy, niezliczoną ilość razy, za każdym razem, kiedy krzywdzone było dziecko. Nikt tak bardzo nie zaatakował Kościoła jak jego "pasterze", przedstawiciele, reprezentanci, którzy chyba nie czytali Pisma Świętego, choć niby mają z nim do czynienia na każdej mszy. 

Ja nawet nie sprawdzam, czy mieści mi się w głowie, bo jednak tę moją głowę trochę cenię - jak w ogóle można spojrzeć na dziecko jak na obiekt seksualny, jak można pożądać, dotykać, gwałcić. No k!@#$% mać p^&*()_+!@#, nie można. Ale żyjemy w czasach, że się tak odważę to nazwać, w czasach wielkiej wyrozumiałości. Wiele rzeczy usprawiedliwia się chorobą, skłonnością. Nie brakuje gotowych do tego, by tłumaczyć pedofilię. 

Skłonności to jedno, ale - ci, co zamiatali pod dywan, co przenosili na inną parafię, co pomagali ukryć, ci, co mówili o zbłądzeniu, o jednostkowych przypadkach, co szukali winy w dzieciach, w edukacji seksualnej (?!?), w Unii Europejskiej, w polityce, w tęczy, a nie tam, gdzie wina była naprawdę - oni są równie winni. Może nawet bardziej. Bo ich obłudy nie usprawiedliwia już nic.

Jako matka...


... nie mogę przestać myśleć o tych dzieciach. Pozbawionych wsparcia, potraktowanych przedmiotowo, wykorzystanych w miejscu, gdzie miały otrzymać wsparcie, pomoc. Zniszczonych przez kogoś, kto miał być autorytetem. Przerażająco samotnych. Ich oprawcy wiedzieli, że mogą czuć sie bezkarni.

Ludzie, jak ważna jest edukacja seksualna, to po prostu szok. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś to sformułowanie kojarzyło się mnie samej z czymś niewłaściwym - że ktoś mnie chce uczyć seksu? Ale spokojnie, to było bardzo dawno temu, kiedy tak to odbierałam. Dziecko musi wiedzieć, czego dorośli nie mają prawa mu robić. Musi wiedzieć, że istnieją tacy ludzie, którzy mogą chcieć użyć jego ciała w sposób niedozwolony. Musi wiedzieć, że kiedy to się zdarzy, powinno szukać pomocy i może o tym porozmawiać z mamą, z rodzicami, z bliską osobą.

Edukacja seksualna może nie uchronić Twojego dziecka przed krzywdą. Ale dzięki niej, jeśli już coś by się stało, jest szansa, że dziecko przyjdzie i Ci o tym powie.

Wiesz, co jest straszniejsze od wiadomości, że skrzywdzono Twoje dziecko? To, że możesz się o tym nigdy nie dowiedzieć, a Twoje dziecko może zostać z tym samo, bez ratunku, bez pomocy, bez wsparcia, bez Ciebie.

Rozmawiajcie o tym.

Na koniec, skoro tak dobrze mi dzisiaj z cytowaniem innych osób - mam dla Was dwa supermądre teksty, które dzisiaj przeczytałam.

Pozytywny Dom - "Tylko nie mów nikomu": 
Mama na wypasie - "Tylko powiedz... MNIE": 


26 komentarzy:

  1. Czytałam te polecane przez Ciebie teksty. Zgadzam się też całkowicie z Twoim podejściem do sprawy. Jestem, a przynajmniej staram się być, osoba wierzącą w Boga. Ale do Kościoła jestem coraz bardziej rozczarowana i trudno się z tym uczuciem pogodzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że takich rozczarowanych osób jest teraz bardzo dużo...

      Usuń
    2. Kościół to ludzie. Ludzie często rozczarowują, zwłaszcza, że w swoim "ludzkim statucie" mają już na starcie wpisany grzech :)
      Nie zapominajmy o tym i pracujmy nad sobą, mówmy głośno o tym, co się nam nie podoba i jak można to zmienić.

      Usuń
    3. To prawda, Kościół to ludzie.

      Usuń
  2. W sedno. Zgadzam się! Choć chyba wiesz już o tym...Rud@

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele jest czarnych owcy w Kościele i wiele jest pracy przed tymi, którzy zrobia z tym porządek. Bo porzadek trzeba z tym zrobić, nie zamiatać pod dywan tylko uczciwie rozliczyć tych, którzy krzywdzili, zamiatali pod dywan albo doszukiwali się winy w ofiarach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęście że są jeszcze ludzie , którzy myślą , ,,, i kochają Boga , a tak na marginesie to dobre o zepsutym telefonie , pomaga nie tylko nastolatkom , ale wiesz córko że ja w życiu najwięcej nauczyłam się od Was , kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię, Mamusiu :* Piękne jest to, że możemy się uczyć od siebie nawzajem. Mam nadzieję, że ja też się wiele od tych Twoich wnuków nauczę :)

      Usuń
  5. Gdyby ludzie umieli czytać i słuchać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy i interesujący post. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zgadzam się, że Kościół to tylko ludzie. To też instytucja, posiadająca swoje prawodawstwo, hierarchię, urzędy, organizacje i finanse. I ta instytucja zawodzi na całej linii. Płacą niestety ci, którzy chcą tak po prostu dobrze żyć jako katolicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem właśnie taką osobą - wierzącą, która chce dobrze żyć. Ciężko mi się pogodzić z tym, co się dzieje w tej instytucji.

      Usuń
  8. Czy jest to atak na Kościół. Na pewno nie jest to przypadek, że film ukazał się dwa tygodnie przed wyborami. I to jest fakt.
    Kościół tworzą ludzie i nie ma sposobu, aby uchronić się przed czarnymi owcami.
    Niemniej jednak nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tuszowania tych spraw. I jak słyszę... no co Kościół miał zrobić? Przecież nie ma wiezień! Może tylko przenosić z parafii na parafię! No, nie! Nie żyjemy na Dzikim Zachodzie, jest prokuratura, policja! I ci, którzy o tym wiedzieli, a nie zrobili z tym porządku - powinni za to bardzo surowo odpowiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i to jest bardzo dobre podsumowanie!

      Usuń
    2. Zgadzam się (prawie) ze wszystkim, nie chcę jednak doszukiwać się związku ze zbliżającymi się wyborami. Kościół to nie partia polityczna. O ataku pisałam w nieco innym kontekście.

      Usuń
    3. Przecież nie jest to Twoja opinia, ale Marka, a przecież ma do tego prawo, by tak uważać :)

      Usuń
    4. Oczywiście, że ma prawo :) A ja mam prawo uważać inaczej.

      Usuń
  9. Od lat nie chodzę do Kościoła. Po prostu nie lubię kłamać, a jako, że mój partner jest po rozwodzie (ślub mial kościelny) to wg Kosciola żyjemy w grzechu.
    Co do sprawy to jest mi przykro, że tak wiele niby wierzących osób o tym wiedziało i nic nie zrobiło. Kiedyś oglądałam dokument o pedofilii w Irlandii i wypowiadali się pokrzywdzeni, że pisali bezpośrednio do papieża i nie pomógł - papieżem był wówczas uznany za świętego Jan Paweł II... Możliwe,że nie miał siły przebicia w Watykanie, ale skoro tak było to chyba słaby z niego swiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie mieści się w głowie, jak można wiedzieć o czymś takim i nic nie zrobić :( Nie było mnie tam, nie znam wszystkich aspektów - ale wydaje mi się, że Ty i ja, zwykłe osoby bez szczególnej władzy, gdybyśmy wiedziały o takim przypadku, gdyby ktoś nas prosił o pomoc, to coś byśmy jednak zrobiły...

      Usuń
    2. Nie chcę usprawiedliwiać JPII, ale raczej osobiście nie odbierał całej poczty. Były osoby odpowiedzialne za sortowanie i mogło być tak, że listy od wiernych dotyczące pedofilii w ogóle nie docierały do ówczesnego papieża.

      Usuń
    3. Młoda Mamo, według kościoła rzeczywiście żyjecie w grzechu, ale przecież możesz chodzić do kościoła. Co więcej, na upartego, jako osoba nie mająca wcześniej ślubu, możesz przystępować do wszystkich sakramentów.
      Nie rezygnuj z mszy. Latami też byłam widzem, bo chodziłam na msze, a nie przystępowałam do komunii, ale sama obecność na mszy wiele mi dawała.
      Taką sobie wybrałaś drogę, tak bywa, ale nikt Cię z tego powodu nie skreśla i nie potępia, więc również nie rezygnuj <3

      Usuń
    4. Jasne, zgadzam się z Tobą. Z obiema wypowiedziami :) Oczywiście, chęć uczestniczenia w mszach to indywidualny wybór każdej osoby. Ja też przez pewien czas chodziłam do kościoła, nie mogąc korzystać z sakramentów.

      Usuń