Jednym z moich postanowień noworocznych było, jak może pamiętacie, celebrowanie każdego dnia. Mam wrażenie, że jak dotąd najlepiej wychodzi mi to celebrowanie w kuchni, gdzie każdego dnia przygotowuję coś pysznego :) A od czasu do czasu, ku radości moich chłopaków, piekę ciasta. Odkąd mamy nowy piekarnik, upiekłam chyba więcej ciast niż zwykle w ciągu całego roku. Świadomość, że nareszcie wychodzi mi to naprawdę dobrze, mobilizuje mnie do podejmowania kolejnych prób i eksperymentów.
Te trzy ciasta pojawiły się niedawno u nas w domu i bardzo przypadły do gustu wszystkim domownikom, a dokładnie - wszystkim, którzy mogą spożywać stałe pokarmy ;) Sama nie wiem, które z nich było najlepsze!
Wegańskie kruche ciasto cytrynowe.
Istnieją co najmniej trzy powody, dla których ludzie pieką wegańskie ciasta - bo są weganami (lub któraś z osób, które będą jadły ciasto, jest weganinem), bo chcą spróbować czegoś nowego, bo... zabrakło masła w lodówce ;) Cóż, żadne z nas nie jest weganinem...
Ciasto z minimalnej ilości składników okazało się jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek jadłam. Słodkie, a zarazem lekko słone, o nieco miodowym posmaku - choć nie zawiera miodu.
Ciasto:
Ciasto:
3 szklanki mąki
1 1/4 szklanki brązowego cukru
1 szklanka oleju
cytryna
łyżka imbiru
pół łyżeczki soli
pół łyżeczki sody oczyszczonej
Wszystkie składniki trzeba połączyć, z cytryny otrzeć skórkę i wycisnąć sok. Wyrobić starannie ciasto tak, żeby dało się uformować z niego kulę. Wyłożyć na blachę nasmarowaną tłuszczem i piec w temperaturze 170 stopni, aż ciasto będzie złociste (ok. 30 minut).
Polewa czekoladowa:
1/2 szklanki cukru
ok. 50 ml wody
2 czubate łyżki kakao
garść drobno pokrojonych orzechów włoskich
Cukier z wodą podgrzej na małym ogniu, aż się rozpuści. Dodaj kakao i orzechy, wymieszaj. Powinna szybko robić się gęsta. W razie potrzeby można dodać więcej kakao.
Ciasto najlepiej smakuje następnego dnia.
Trudno nazwać to eksperymentem - w końcu piekłam to ciasto już wiele razy. Ten miodownik jest jednak trochę inny. Zamiast miodowo-orzechowego wierzchu zrobiłam (trochę z lenistwa) polewę czekoladową taką, jak w poprzednim przepisie. Dodałam do niej tylko łyżkę miodu i jeszcze jedną łyżkę kakao.
Za to po raz pierwszy zrobiłam krem z kaszy manny! Trochę nie ufam moim umiejętnościom w zakresie robienia kremów, ten jednak wyszedł mi znakomicie. Pasował idealnie do miodowego ciasta!
Ciasto:
2 1/2 szklanki mąki
150 g masła
1/2 szklanki brązowego cukru
3 łyżki miodu
3-4 żółtka (w zależności od wielkości)
płaska łyżeczka sody oczyszczonej rozpuszczona w mleku
szczypta soli
pół łyżeczki cynamonu
Z podanych składników należy zagnieść ciasto, powinno być dość lepkie. Uformuj dwie kule jednakowej wielkości i schowaj na przynajmniej pół godziny do lodówki. Po tym czasie wyłóż najpierw jedną połowę na blachę, ponakłuwaj widelcem i piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, aż ciasto będzie złociste. Wyjmij upieczony placek z blachy, z następną połową ciasta postępuj tak samo.
Krem:
2 szklanki mleka
5-6 łyżek kaszy manny
1/2 szklanki cukru
120 g masła
Zagotuj mleko, dodaj kaszę i cukier, mieszaj, aż całość będzie gęsta i gładka. Odstaw do przestygnięcia. Masło utrzyj w misce na puch. Przestudzoną kaszę dodawaj po jednej łyżce do utartego masła i ucieraj dalej. Kasza powinna mieć mniej więcej tę samą temperaturę co masło. Gotowym kremem posmaruj jeden z placków i przykryj drugim. Następnie przygotuj polewę zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami.
Polewa czekoladowa:
1/2 szklanki cukru
ok. 50 ml wody
2 czubate łyżki kakao
garść drobno pokrojonych orzechów włoskich
Cukier z wodą podgrzej na małym ogniu, aż się rozpuści. Dodaj kakao i orzechy, wymieszaj. Powinna szybko robić się gęsta. W razie potrzeby można dodać więcej kakao.
Ciasto najlepiej smakuje następnego dnia.
Miodownik z kremem z kaszy manny.
Trudno nazwać to eksperymentem - w końcu piekłam to ciasto już wiele razy. Ten miodownik jest jednak trochę inny. Zamiast miodowo-orzechowego wierzchu zrobiłam (trochę z lenistwa) polewę czekoladową taką, jak w poprzednim przepisie. Dodałam do niej tylko łyżkę miodu i jeszcze jedną łyżkę kakao.
Za to po raz pierwszy zrobiłam krem z kaszy manny! Trochę nie ufam moim umiejętnościom w zakresie robienia kremów, ten jednak wyszedł mi znakomicie. Pasował idealnie do miodowego ciasta!
Ciasto:
2 1/2 szklanki mąki
150 g masła
1/2 szklanki brązowego cukru
3 łyżki miodu
3-4 żółtka (w zależności od wielkości)
płaska łyżeczka sody oczyszczonej rozpuszczona w mleku
szczypta soli
pół łyżeczki cynamonu
Z podanych składników należy zagnieść ciasto, powinno być dość lepkie. Uformuj dwie kule jednakowej wielkości i schowaj na przynajmniej pół godziny do lodówki. Po tym czasie wyłóż najpierw jedną połowę na blachę, ponakłuwaj widelcem i piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, aż ciasto będzie złociste. Wyjmij upieczony placek z blachy, z następną połową ciasta postępuj tak samo.
Krem:
2 szklanki mleka
5-6 łyżek kaszy manny
1/2 szklanki cukru
120 g masła
Zagotuj mleko, dodaj kaszę i cukier, mieszaj, aż całość będzie gęsta i gładka. Odstaw do przestygnięcia. Masło utrzyj w misce na puch. Przestudzoną kaszę dodawaj po jednej łyżce do utartego masła i ucieraj dalej. Kasza powinna mieć mniej więcej tę samą temperaturę co masło. Gotowym kremem posmaruj jeden z placków i przykryj drugim. Następnie przygotuj polewę zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami.
Ciasto z płatków owsianych z żurawiną.
To ciasto przypadnie do gustu wszystkim, którzy lubią zdrowe smakołyki. Niestety, robiłam je tak trochę na oko, więc nie wiem, na ile dokładnie uda mi się odtworzyć przepis. Z cała pewnością jednak warto spróbować! :)
Ciasto:
1- 1 1/2 szklanki mąki
ok. 1 szklanki płatków owsianych
ok. 1/2 szklanki mielonych orzechów
ok. 3/4 szklanki suszonej żurawiny
3/4 szklanki brązowego cukru
1/2 szklanki miodu
1/2 szklanki oleju
1 jajo
pół łyżeczki soli
płaska łyżeczka cynamonu
Wszystkie suche składniki należy wymieszać w dużej misce, dodać porządnie ubite jajko i pozostałe płynne składniki, połączyć. Ciasto powinno być gęste i lepkie. Jeśli jest zbyt płynne, trzeba dodać mąki. Wyłożyć na blachę posmarowaną tłuszczem, piec ok. pół godziny w temperaturze 180 stopni.
Ciasto najlepiej pokroić, póki jest ciepłe, później nieco twardnieje - ale nadal jest przepyszne :) Na wierzch nie dawałam żadnej polewy ani kremu, uwierzcie, temu ciastu nic nie trzeba. Jedyną jego wadą jest to, że za szybko znika!
Ciekawa jestem, który z tych przepisów najbardziej Was zainteresował :)