poniedziałek, 27 sierpnia 2018

"Za zamkniętymi drzwiami" B. A. Paris.


Pewnych rzeczy nie umiem wyjaśnić. Na przykład tego, że fascynują mnie książki o przemocy w rodzinie. Nie mam żadnych osobistych doświadczeń z tym związanych (choć może i niewiele brakowało, żebym się w taki układ wpakowała). Nie jestem też na ogół osobą szukającą mocnych wrażeń. Najchętniej oglądam filmy, które są kolorowe, lekkie i przyjemne, zdecydowanie wolę szukać pozytywnych, inspirujących sygnałów. A jednak, gdy tylko wpadnie mi w ręce książka taka jak "Za zamkniętymi drzwiami", czytam ją dosłownie jednym tchem. 

Może to kwestia silnego przekonania, że ta historia musi się skończyć dobrze. Że ta kobieta musi w końcu znaleźć ratunek, uwolnić się od tyrana, zacząć nowe życie. Kiedy czytałam "Za zamkniętymi drzwiami", to przekonanie towarzyszyło mi przez cały czas, a im trudniejsza i bardziej beznadziejna stawała się sytuacja Grace, tym bardziej byłam zaciekawiona, jakie rozwiązanie uda jej się znaleźć.

Kiedy Grace poznała Jacka, wydawało jej się, że życie postanowiło wynagrodzić jej wszystkie dotychczasowe rozczarowania. Idealny mężczyzna po prostu spadł jej z nieba: przystojny, bogaty prawnik zajmujący się bronieniem kobiet doznających przemocy w małżeństwie. Czuły, troskliwy i szaleńczo zakochany w Grace, a do tego wyjątkowo serdeczny i opiekuńczy dla Millie, młodszej siostry Grace dotkniętej zespołem Downa. Wydawałoby się, że ten dżentelmen to prawdziwy anioł! Tak zresztą brzmi jego nazwisko - Angel.

Tuż po ślubie anioł pokazuje jednak swoje prawdziwe oblicze - sadysty pozbawionego uczuć, owładniętego tylko jedną żądzą: by znaleźć idealną ofiarę i krzywdzić ją, póki będzie żyła.

"Za zamkniętymi drzwiami" ukazuje bardzo nietypową formę małżeńskiej przemocy, rzadko opisywaną w literaturze. Jack nie bije Grace. Używa wobec niej siły tylko wtedy, gdy odpiera jej rozpaczliwe ataki i powstrzymuje jej próby ucieczki. Pokazuje, że jest silniejszy, ale nie uderza. Nie molestuje jej seksualnie - w rzeczywistości nie odczuwa nawet żadnego pożądania w stosunku do Grace. Przemoc w wykonaniu Jacka polega na więżeniu i kontrolowaniu żony, na całkowitym odcięciu jej od świata, na stopniowym ograniczaniu jej praw - przy jednoczesnym tworzeniu iluzji perfekcyjnego małżeństwa. Dla świata państwo Angel mają wyglądać jak idealna para, a sama Grace ma być odbierana jako piękna, elegancka i szczęśliwa bogini domowego ogniska.

Formą przemocy jest również - a może przede wszystkim - groźba przyszłych cierpień, jakie zostaną zadane Millie. Bo to ona jest prawdziwym celem psychopaty, wypatrzoną przez niego idealną ofiarą - upośledzona dziewczynka, która poza starszą siostrą nie ma żadnych bliskich. Dla Grace przewidziana jest rola bezradnego świadka udręczenia siostry.

Grace nigdy nie godzi się z tą rolą. Jej liczne próby ucieczki okazują się skazane na porażkę. Zdaje się, że Jack przewidział każdą możliwość, każdy ewentualny ruch żony. Bezradność bohaterki jest znakomicie opisana, męczy i przytłacza czytelnika. Cały czas jednak nie opuszczało mnie przekonanie, że Grace musi się udać. Piętrzące się trudności, jakie stawiał przed nią Jack sprawiały, że tym bardziej nie mogłam oderwać się od lektury. Ostateczny plan Grace, dzięki któremu uratowała ona siebie i siostrę, uważam za absolutnie genialny. Nie zdradzę jego szczegółów, by nie odbierać Wam przyjemności. Wspomnę tylko o jednym aspekcie, który szczególnie mnie ujął: otóż Grace zaprasza licznych znajomych Jacka na przyjęcie urodzinowe Millie. Wprowadzenie tak wielu ludzi do świata dziewczynki nieco zaburza urojoną przez Jacka wizję idealnej ofiary. Musi być świadom, że gdy Millie nagle zniknie, te wszystkie osoby będą o nią pytać. Znakomite posunięcie, Grace!

Po przeczytaniu książki


Miałam naprawdę dużo frajdy z czytania "Za zamkniętymi drzwiami" i stopniowego odkrywania, na czym polegał plan Grace. Ale prawdziwą wartość tej książki dostrzegłam już po przeczytaniu, kiedy zaczęłam się nad nią zastanawiać.

Czy podobne historie zdarzają się w rzeczywistości? Ilu dramatów tak naprawdę nie widzimy, choć rozgrywają się tuż obok nas?

Grace nie była przeciętną kobietą. Prawdę mówiąc, była bardzo wyjątkowa: inteligentna, zaradna, wytrwała i nieustępliwa. Dlaczego sadysta Jack wybrał taką właśnie kobietę na żonę? Może pomylił się w jej ocenie (i dlatego ostatecznie poniósł klęskę), a może czerpał dodatkową satysfakcję z łamania tak silnej osobowości. Jedno jest pewne: gdyby nie spryt i charakter (a także, mimo wszystko, sporo szczęścia), Grace nigdy nie wyrwałaby się z zastawionej przez Jacka pułapki.

A co by się stało, gdyby na jej miejscu była mniej wyjątkowa kobieta? Taka, która nie znalazłaby sposobu na ucieczkę, taka, która poddałaby się w końcu? Wtedy nikt nie uratowałby biednej Millie. Ona zaś, bezsilna i pełna rozpaczy, patrzyłaby na jej cierpienie każdego dnia, bez końca obwiniając się za całą tę sytuację.

A kiedy jakimś cudem wyszłoby na jaw, co spotkało Millie, winą za jej los zostałby obarczony nie tylko oprawca, ale też jego żona - która widziała wszystko i nic nie zrobiła.

Wiecie, przypomina mi się ta książka, ilekroć słyszę o jakimś przypadku przemocy wobec dzieci. Tak łatwo przychodzi nam ferowanie wyroków. Tak gładko przechodzi przez usta odwieczne pytanie: "gdzie była matka?", "dlaczego nie reagowała?".

Przypominam sobie wtedy Grace: zamkniętą w ciasnym pokoju, pozbawioną możliwości ratunku, z przerażeniem odliczającą dni do chwili, kiedy jej siostra będzie musiała trafić pod dach potwora.

Może niewielu jest takich geniuszy zbrodni jak Jack Angel. Ale niewiele jest też tak silnych kobiet jak Grace.

Niestety, sadyści i zastraszone przez nich kobiety żyją pośród nas. Może w naszym mieście, może na naszej ulicy. Może patrzymy na nich i myślimy, że są idealni. Może, gdy dochodzi do tragedii, oskarżamy o nią osobę, która tak naprawdę sama również jest ofiarą. Nie wiemy, co się dzieje za niejednymi zamkniętymi drzwiami.

Czy polecam tę książkę?


Bez chwili wahania! Nie widzę w niej żadnych wad. Czytałam w innych recenzjach, że jest ponoć przewidywalna, a w którymś miejscu trochę się dłuży - szczerze, nic takiego nie dostrzegłam. Jeśli już do czegoś miałabym się przyczepić - pod koniec Grace ma naprawdę dużo szczęścia, zbieg okoliczności pomaga jej trochę za bardzo. No i Jack, który dotąd był tak uważny i przewidywał każdy jej ruch, nagle nie zauważa... Ale świadomość, że aż taki szczęśliwy splot zdarzeń byłby mało prawdopodobny, nie odebrała mi przyjemności z czytania, a wręcz wzmocniła tę późniejszą refleksję - że w prawdziwym życiu takie historie kończą się znaczniej gorzej.

Książka jest świetna. Polecam każdemu.

17 komentarzy:

  1. Czytałam kilka recenzji, ale tak polecającej goraco jeszcze nie. Moze sie w koncu skuszę, jak tak się zachwycasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisana recenzja. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce, a Twoja recenzja naprawdę mnie zainteresowała. :) Może przeczytam tę powieść, jak znajdę ją w bibliotece. :) A jak trafię na audiobooka to już na pewno. Co do tematyki - powinna Ci się spodobać "Córka króla moczarów". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki za polecenie :) Nie znam tej książki, chętnie przeczytam, bo faktycznie zapowiada się ciekawie :)

      Usuń
  4. dobrze ze powstają tego typu książki bo przemoc psychiczna jest niedostrzegalna i niezrozumiana na zewnątrz (siniaki czy połamane kości widać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. W przypadku przemocy psychicznej łatwiej stworzyć pozory, że wszystko jest w porządku.

      Usuń
  5. Mimo, że mocno zaciekawiłaś mnie recenzją - po książkę nie sięgnę. Zdecydowanie wolę te lekkie pozycje, które pozwalają się oderwać od problemów życia codziennego ;) Niemniej - zdaje sobie sprawę z powagi problemu, uważam, że warto nagłaśniać temat przemocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie w tej książce brakowało konkretniejszego wytłumaczenia jego działań, jakiego lepszego profilu jego psychiki 😉 ten co został przedstawiony na 2 stronach książki był dla mnie malo wystarczalny😛 Ale książkę łyknełam na raz😉 jestem chyba bardziej wymagająca 😂Ale mogę zdradzić że na skraju załamania właśnie czytam i jest lepsza 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznam, że nie czułam potrzeby zagłębiania się w jego psychikę. Zakładam, że nie jestem w stanie zrozumieć tak chorego umysłu. Patologiczna rodzina, ojciec bijący matkę, to wyjaśnienie mi wystarczyło. Natomiast poruszyła mnie scena, w której on przez chwilę zastanawia się, jak by to było być normalnym.

      Usuń
    2. Ja po tych książkach które czytam jestem wymagającym czytelnikiem😉i dla mnie nie jest takie oczywiste że ktoś z patologicznej rodziny musi być kimś takim 😉I nie potrafiłam się w czuć w postać ofiary tylko byłam gdzieś tam na boku. A czytam przeróżne które potrafią mnie tak złapać i nie poscic że ho ho 😊ogólnie to był debiut B.A. Paris i uważam że (może źle to zabrzmi)ale czytam o mnie się przyjemnie😉

      Usuń
    3. *czytało mi się przyjemnie 😉 I uważam ta książkę jako lekka lekturę 😊

      Usuń
    4. Mnie też czytało się przyjemnie :) Czytałam swego czasu sporo ambitniejszej literatury, ale prawdę mówiąc największą przyjemność dają mi właśnie książki tego typu.

      Usuń
  7. Ja wszelakiego rodzaju psychologiczne kryminały i thrillery ❤bardzo lubię takie książki i czasem nawet potrzebuje coś lżejszego dla "odmóżdżenia" i tak też właśnie potraktowała ta książkę 😉

    OdpowiedzUsuń